W środę odbyła się organizowana przez Najwyższą Izbę Kontroli konferencja „Aglomeracje miejskie – wpływ transportu drogowego na jakość powietrza”. Udział w niej wzięli przedstawiciele m.in. NIK, Komendy Głównej Policji, GIOŚ-iu, Politechniki Krakowskiej, a także Piotr Woźny – pełnomocnik rządu ds. programu „Czyste Powietrze”.
Spotkanie otworzył Prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Zwrócił on uwagę na to, że dziś nie mamy już wątpliwości co do szkodliwości zanieczyszczeń powietrza. Zadeklarował on, że NIK, poza przygotowywaniem raportów, postanowiło zająć się także edukacją Polaków w tym zakresie oraz promować walkę ze smogiem.
„W Polsce potrzebujemy dobrego prawa, a przede wszystkim jego egzekucji. Niestety wciąż nie ma efektów w walce ze smogiem, bo rozproszony i niespójny jest system instytucji, które odpowiadają za walkę ze smogiem” – powiedział Kwiatkowski.
Wiceprezes NIK, Ewa Polkowska, zwróciła uwagę na to, że ruch samochodowy odpowiada za powstawanie 10% smogu – tyle, że w skali kraju. W dużych miastach natomiast odsetek ten jest znacznie większy. Z raportu NIK wynika, że w Warszawie w 2011 roku samochody odpowiadały za 63% zanieczyszczenia pyłem PM10.
Nie tylko spaliny
Prof. Marek Brzeżański z Instytutu Pojazdów Samochodowych i Silników Spalinowych podkreślił w swoim wystąpieniu, że jedynie 7% zanieczyszczeń z transportu drogowego pochodzi bezpośrednio z rur wydechowych samochodów. Kilkanaście procent to drobinki powstające w trakcie ścierania się opon, a także klocków hamulcowych. Zdecydowana większość zanieczyszczeń to kurz, wzbijany w powietrze przez ruch pojazdów.
Wskazał on na potrzebę regularnego czyszczenia dróg oraz wskazał na jeden z kluczowych problemów: Najskuteczniejsza metoda oczyszczenia – polewanie wodą – z oczywistych względów jest problematyczna zimą.
Usuwanie filtrów DFP
Kilku gości podjęło temat popularności usuwania filtrów DFP w Polsce. Prof. Brzeżański nazwał aktualną sytuację skandalem nie do pomyślenia w kraju europejskim.
Prof. Marek Brzeżański, Politechnika Krakowska: W Polsce normy są tak liberalne, że nawet samochody z wyciętym filtrem DPF je spełniają. Ustawodawca nie przewidział, że ludzie mogą coś takiego robić. #smog #samochodoza #dieselMusiOdejść pic.twitter.com/PCx9G0LEVf
— Marek Józefiak (@MarekJozefiak) January 30, 2019
Z kolei prof. Marcin Ślęzak z Instytutu Transportu Samochodowego wymienił trzy przyczyny takiego stanu rzeczy:
1) Warunki ruchu miejskiego nie służą pracy filtrów DFP.
2) Wysokie koszty wymiany.
3) Wykrycie usunięcia filtra jest praktycznie niemożliwe – serwisy samochodowe potrafią skutecznie zamaskować brak filtra.
Rozmawiano także o sprowadzaniu do Polski starszych modeli samochodów. Wojciech Drzewiecki z Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR zwrócił uwagę na skalę zjawiska. Od czasu wejścia Polski do UE 13,3 mln używanych aut, głównie z Niemiec. Wskazał ponadto na zagrożenia związane z niemiecką polityką – skoro coraz więcej tamtejszych miast zakazuje wjazdu starszym dieslom, mogą one trafić na polski rynek.
Nowe prawo czy skuteczne egzekwowanie obecnego?
Po wystąpieniach miała miejsce debata, w której m.in. podjęto kwestię egzekwowania obowiązującego prawa. Prof. Brzeżański powiedział, że potrzebne są zmiany, ale powinno się je wprowadzać stopniowo – nie każdego obywatela stać na radykalne oszczędzanie.
Zgodził się z nim Piotr Woźny, który dodał: „Trzeba przede wszystkim egzekwować prawo, które już mamy. Widzę też jednak ogromne problemy ze stacjami diagnostycznymi w Polsce. Tym trzeba się zająć w pierwszej kolejności”.
Greenpeace Polska podkreśliło natomiast potrzebę głębszych przemian: „Trzeba ograniczać ruch samochodowy w miastach i elektryfikować transport. Póki co choroba komunikacyjna się potęguje, a stosowane półśrodki nie działają”.
Więcej na temat debaty można znaleźć w relacji zamieszczonej na stronie NIK.
Źródło: Najwyższa Izba Kontroli
Zdjęcie: Shutterstock