Kenijskie służby pochwaliły się w mediach społecznościowych złapaniem trójki handlarzy, którzy używali foliówek przy sprzedaży swoich towarów na jednym z targów. W związku z wprowadzeniem surowego prawa wymierzonego w plastik – będący jednym z głównych zanieczyszczeń kenijskiego środowiska – całej trójce grozi wysoka kara. Krytycy uważają, że władze – z jakiegoś powodu – nie potrafią ukarać producentów i importerów plastiku, którzy nadal zarabiają na nielegalnym biznesie.
Jak poinformowała kenijska służba NEMA (National Environment Management Authority), zajmująca się ochroną środowiska, trzech handlarzy zostało aresztowanych w stolicy kraju pod zarzutem używania zakazanych toreb foliowych. Zarekwirowanych miało zostać 500 foliówek, w związku z czym całej trójce grozi pozbawienie wolności od 1 do 4 lat lub grzywna w wysokości od 2 do 4 milionów kenijskich szylingów. Maksymalna kara finansowa, którą otrzymać mogą sprzedawcy z Nairobi, równa się – w przeliczeniu – blisko 160 tys. złotych.
3 traders were arrested in Nairobi yesterday using banned plastic bags. About 500 pieces of the bags were seized. The trio are being presented in court today. According to Section 144 of EMCA, any person using banned bags is liable to 2-4 million fine or imprisonment of 1-4 years pic.twitter.com/kXUTS571FL
— NEMA Kenya (@NemaKenya) February 18, 2020
Plastik jest piętnowany przez kenijskie służby, odkąd w 2017 roku przyjęte zostało nowe, restrykcyjne prawo. Za używanie foliówek na terytorium kraju grozi kara grzywny, a nawet pozbawienie wolności. Zakaz obejmuje także obcokrajowców, o czym warto pamiętać wybierając się do Kenii. [Więcej na temat kenijskiego prawa, a także związanych z nim kontrowersji, pisaliśmy TUTAJ.]
Nie wszyscy są jednak zadowoleni z tego, jak skonstruowane są przepisy i kogo najczęściej dotyka ich respektowanie.
Kto ponosi winę? Burza na Twitterze
Sprawa aresztowania trójki handlarzy wywołała protest wśród części opinii publicznej w kraju. Opozycyjna polityk, Esther Passaris, powiedziała lokalnym mediom, że rząd powinien się raczej zająć dostawcami plastikowych toreb, a nie końcowymi użytkownikami, których może nie być stać na alternatywy dla foliówek.
Aresztowani byli bowiem drobnymi sprzedawcami, handlującymi owocami i warzywami na jednym z rynków Nairobi. Zdaniem krytycznych komentatorów tego typu działalność stanowi jedyne – i raczej skromne – źródło utrzymania dla wielu mieszkańców miast. Natomiast zalecane przez rząd alternatywy – wykonane m.in. z sizalu, papieru lub tkaniny – zniechęcają część klientów ze względu za znacznie wyższą cenę. Wielu handlarzy łamie więc przepisy, by zwiększyć swoją konkurencyjność.
Od podobnych komentarzy – usprawiedliwiających handlarzy i wzywających rząd do zajęcia się producentami plastiku – zaroiło się Twitterze, pod oficjalną publikacją służb. „Zajmijcie się producentami! To są biedne matki i ojcowie, próbujący zarobić trochę grosza na przetrwanie!”, „NEMA nie potrafi zająć się podstawowymi sprawami, jak ochrona rzek i jezior przed zanieczyszczeniami z przemysłu, a potrafi tylko ukarać biednych ludzi”, „Jakoś nigdy nie widziałam, żeby NEMA przyszło po tych, którzy produkują polietylenowe torby i zarabiają krocie” – grzmią użytkownicy pod twitterowym postem służb.
_
Zdjęcie: Shutterstock/marlenefrancia