Od 17 lat pokazują młodzieży ich moc poprzez obozy w dzikiej przyrodzie [FILM]

545
0
Podziel się:

Kiedy rzeka Odra przeżywała swoją katastrofę, czułam bezsilność. Niedługo później zawitałam do izerskich gór, gdzie zobaczyłam grupę kilkudziesięciu młodych ludzi maszerujących do pobliskiego strumyka Tropami Tęczowego Wojownika z pieśnią o uleczenie wód, ławicą ryb i choreografią. Przypomnieli mi, że zawsze warto mieć w sobie wiarę w ten świat. 

Bohaterowie kolejnego odcinka cyklu “Można Inaczej” są wychowankami ostatniego obozu Tropami Tęczowego Wojownika, który odbywa się w Polsce już od 17 lat. Latem, zawsze w bliskości dzikiej natury. Ich organizatorzy, Danuta Nowak (Dana) i Dariusz Matusiak (Ptasiek), to doświadczeni edukatorzy ekologiczni, prowadzący na co dzień Dom Spotkań Twórczych “Ptasia Dolina”. 

W cyklu MOŻNA INACZEJ pokazujemy ludzi, inicjatywy i projekty, które idą wbrew utartemu myśleniu, otwierając oczy na inny sposób podejścia do problemów naszej planety w dobie kryzysu klimatycznego i zanieczyszczenia powietrza.

Nazwa letnich zgromadzeń wywodzi się z legendy o tęczowych wojownikach. Według przekazów indiańskiego narodu Kri, opowiedziała ją jedna z kobiet przy ogniu. Wersji tej opowieści można znaleźć w internecie kilka, z ich zlepków stworzyłam taki skrót:

“Zniszczone lasy, ptaki w zanieczyszczonym powietrzu, ryby zatrute w strumieniach…  Kiedy Ziemia będzie umierać powstanie nowe plemię, które swoją wiarę w nią okaże czynami, nie słowami.  Będą nazywani Tęczowymi Wojownikami, łącząc wszelkie narody ludzi i ucząc sposobów na to, by Matka Ziemia pozostała święta na zawsze”.

Odnosząc się do niej, Dana i Ptasiek pokazują młodym, że czas przyjścia wojowników nie jest w przyszłości, ale właśnie teraz. A zatem bohaterami, na których czekamy, jesteśmy my sami.

Ich pieśni wzruszały straż leśną

Tutaj bycie wojownikiem nie oznacza więc prowadzenia walki lecz naukę odpowiedzialności i opieki o przyrodę, społeczność oraz siebie nawzajem. Przejawia się to w kręgach rozmów, dyskusjach, spacerach, grach terenowych, sztuce, czy myciu naczyń. Wojownik nie prowadzi walki, ale potrafi zabrać głos tam, gdzie powinien być usłyszany – przy wycinkach w Puszczy Białowieskiej, Turnickim Parku Narodowym, czy podczas zatrucia Odry. Wtedy jego oręż stanowi to, co trafia do serca – piosenka, taniec, obraz.

Aktywiści niejednokrotnie podkreślali w rozmowach z Daną i Ptaśkiem, że przekaz płynący od wychowanków obozu pomagał im trwać w działaniach. Ponoć wzruszał samych strażników pilnujących wycinek. Nie dziwię się. Pieśń o Odrze, którą młodzież stworzyła i zaśpiewała dla lokalnego strumyka podczas naszej wizyty, przejmująco wraca do mnie, gdy odwiedzam rzekę. 

Można wyliczyć wiele aktywności i zajęć, którego doświadczają uczestnicy obozu. Bez względu na ich rodzaj, wszystkim przyświeca idea głębokiej ekologii. Dana, Ptasiek i pozostali wychowawcy starają się odbudować więzi międzyludzkie i ich połączenie z przyrodą, czego często brakuje w metropoliach. Dzięki tej wieloletniej pracy powstaje w Polsce wielopokoleniowa wspólnota ludzi, zainteresowana problemami współczesnego świata, która stale buduje nasz pomost z Ziemią. 

Odra jako osoba prawna

Co jeszcze można zrobić dla Odry? W internecie trwa kampania na temat petycji do polskich władz w sprawie uznania Odry za osobę prawną. Artyści, naukowcy i aktywiści podkreślają w niej: „jestem rzeką, a rzeka jest mną”. Jak wyjaśnia organizator akcji Robert Rient, „człowiek, który nie może zabrać w swojej sprawie słyszalnego głosu. Nieprzytomna, niepełnosprawna, nieletnia – pozostaje osobą, którą prawo ma obowiązek chronić”. Rzeka takiego statusu w polskim prawie nie ma.

Czytaj także: Odra stała się autostradą wodną, gdzie zrzuca się ścieki. Mają plan, jak to zmienić

Scenariusz: Karolina Gawlik

Zdjęcia i montaż: Zygfryd Turchan

Podziel się: