Nie tylko Stany Zjednoczone pod wodzą Donalda Trumpa używają ceł do celów geopolitycznych. W ostatnich miesiącach Unia Europejska podjęła kroki, by ograniczyć napływ samochodów elektrycznych z Chin. Kluczowym narzędziem w tej strategii są cła importowe, które już zaczęły przynosić pierwsze rezultaty. Decyzja ta jest odpowiedzią na rosnące obawy dotyczące nieuczciwej konkurencji i zagrożeń dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego.
Z początkiem października 2024 roku kraje Unii zgodziły się na wprowadzenie pięcioletnich ceł na samochody elektryczne pochodzące z Chin.
– Za propozycją Komisji głosowało 10 państw (w tym Polska i Francja), przeciw 5 (w tym Niemcy), wstrzymało się 12. Ze względu na fakt, że głosowanie odbyło się w formule zbierania głosów za odrzuceniem propozycji KE, głosy wstrzymujące były traktowane jako głosy za – przypomina Polski Instytut Spraw Międzynarodowych.
Z danych firmy analitycznej Dataforce wynika, że już w listopadzie 2024 roku chińscy producenci (wtedy cła weszły w życie), tacy jak BYD czy SAIC Motor (właściciel marki MG), odnotowali wyraźny spadek udziału w rynku nowych samochodów elektrycznych w UE. Ich udział zmniejszył się do 7,4 proc., co jest najniższym poziomem od marca tego roku.
Dla porównania, jeszcze w październiku ubiegłego roku udział chińskich producentów wynosił 8,2 proc. Jest to bezpośredni skutek nałożenia ceł w wysokości od 7,8 poc. do nawet 35,3 proc., w zależności od poziomu subsydiowania przez państwo oraz współpracy producenta z Komisją Europejską w trakcie dochodzenia. Łącznie z już istniejącą 10-procentową stawką, te obciążenia celne znacząco podniosły koszty importu pojazdów elektrycznych z Chin do Europy.
Wprowadzone cła spotkały się jednak z reakcją ze strony Pekinu. Chiny rozpoczęły własne dochodzenie w sprawie domniemanych nieuczciwych praktyk handlowych, obejmujące m.in. europejski nabiał i wieprzowinę. Dla chińskich producentów Europa pozostaje kluczowym rynkiem, gdyż importuje ona około 40 proc. wszystkich samochodów elektrycznych wyprodukowanych w Chinach. Eskalacja napięć handlowych może zatem mieć daleko idące konsekwencje dla obu stron.
Wpływ decyzji na przyszłość rynku motoryzacyjnego
Zdaniem ekspertów, decyzja UE o wprowadzeniu dodatkowych ceł jest ważnym krokiem w obronie europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Martin Schmitt, analityk rynku motoryzacyjnego z niemieckiego Centrum Badań nad Elektromobilnością (Zentrum für Elektromobilität), podkreśla, że:
– Decyzja Unii Europejskiej o wprowadzeniu dodatkowych ceł na chińskie samochody elektryczne była koniecznym krokiem w kontekście ochrony europejskiego przemysłu. Europa inwestuje ogromne środki w rozwój własnej produkcji aut elektrycznych, a subsydiowane pojazdy z Chin stanowiły poważne zagrożenie dla uczciwej konkurencji. Jednakże ryzyko związane z retorsjami handlowymi oraz potencjalny wzrost cen na europejskim rynku mogą być istotnym wyzwaniem. Kluczowym pytaniem pozostaje, czy Europa będzie w stanie zrekompensować lukę, która powstałaby po ewentualnym ograniczeniu importu chińskich pojazdów.
Schmitt zwraca uwagę, że dalsze kroki Pekinu, takie jak potencjalne nałożenie ceł na kluczowe europejskie produkty, mogą dodatkowo zaostrzyć sytuację. W efekcie, kluczowym zadaniem Komisji Europejskiej będzie nie tylko monitorowanie rynku, ale także dostosowywanie polityki handlowej w odpowiedzi na dynamicznie zmieniające się warunki.
Wprowadzone cła już teraz przynoszą efekty w postaci zmniejszenia udziału chińskich producentów na rynku UE. Jednak decyzja ta nie pozostaje bez kosztów – to zarówno potencjalne wzrosty cen samochodów elektrycznych, jak i ewentualne straty wynikające z chińskich retorsji handlowych. Oba te czynniki mogą wpłynąć na europejskich konsumentów i przemysł, dlatego też sytuacja wymaga dalszej obserwacji i elastycznego podejścia ze strony decydentów.
Chińskie firmy omijają cła
Sprawa ma też drugie oblicze. Chińskie firmy opracowały bowiem sposoby obchodzenia unijnych ceł na samochody elektryczne. Jednym z najczęściej stosowanych rozwiązań jest przenoszenie produkcji do krajów europejskich lub tworzenie spółek joint venture z lokalnymi partnerami. Takie działania pozwalają firmom ukryć chińskie pochodzenie produktów, skutecznie unikając dodatkowych opłat, przy okazji zwiększając konkurencyjność na europejskim rynku.
Wprowadzenie ceł miało na celu ochronę przemysłu motoryzacyjnego w Unii Europejskiej przed napływem tanich produktów z Chin, jednak brak precyzyjnych regulacji pozwala chińskim koncernom wykorzystać luki w przepisach. Produkty, które technicznie nie są „made in China”, są zwolnione z wysokich opłat, co sprawia, że chińskie firmy wciąż dominują w sektorze pojazdów elektrycznych.
Tworzenie partnerstw z europejskimi firmami przynosi chińskim producentom dodatkowe korzyści. Nie tylko omijają cła, ale również zyskują dostęp do zaawansowanych technologii i know-how. Te działania osłabiają pozycję europejskich koncernów, które stają się coraz bardziej zależne od chińskiego kapitału i współpracy z azjatyckimi gigantami. Strategia Chin uwidacznia nieszczelność unijnej polityki przemysłowej, a Unia Europejska nie wprowadziła jeszcze skutecznych mechanizmów ochronnych. W efekcie chińskie firmy nadal poszerzają swoje wpływy, wykorzystując istniejące przepisy, by umocnić swoją pozycję na europejskim rynku samochodów elektrycznych.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Somchai_Stock