1,9 tys. – tyle wynosi liczba przedwczesnych zgonów spowodowanych narażeniem na smog, których udało się uniknąć dzięki roślinności w 2015 r. w Wielkiej Brytanii. Niestety rośliny nie absorbują nawet jednej piątej zanieczyszczeń.
Więcej betonu, więcej zgonów – tak mogliby sformułować wnioski płynące z danych przedstawionych przez Office for National Statistics (ONS) mieszkańcy dużych polskich miast. Choć źródłem problemu są emisje, to jednak do jego zaostrzenia przyczynia się coraz gęstsza zabudowa, blokująca korytarze powietrzne i wypierająca roślinność. Według wyliczeń przygotowanych przez Centre for Ecology and Hydrology (CEH) i zamieszczonych na stronie brytyjskiego urzędu statystycznego rośliny pomogły ocalić życie ok. 1,9 tys. mieszkańców UK w 2015 r. Do tylu przypadków przedwczesnej śmierci mogłoby doprowadzić narażenie na toksyny usunięte z powietrza przez lasy, łąki, parki i innego typu tereny zielone.
Tereny zielone ratują zdrowie i budżet
W sumie szacunki mówią o 1,4 miliarda ton zanieczyszczeń, które pomogły „zneutralizować” rośliny tylko w ciągu jednego roku. Naukowcy ocenili, że poza mniejszą liczbą zgonów Brytyjczycy łącznie zawdzięczają roślinom „dodatkowe” 27 tys. lat życia. Uniknęli także 7,1 tys. przypadków zaostrzenia schorzeń układu oddechowego i układu krążenia w stopniu wymagającym hospitalizacji. Jest też korzyść finansowa: oszczędność rzędu miliarda funtów. To orientacyjna suma, którą narażenie na większą ilość zanieczyszczeń pochłonęłoby w formie kosztów związanych z opieką zdrowotną i absencją w pracy. Warto akcentować tę kwestię, ponieważ oporność polskich władz w walce ze smogiem wynika m.in. z jej rachub ekonomicznych, najwyraźniej niepełnych – jak sugerują wyliczenia podane przez ONS.
Walka ze smogiem najbardziej opłacalna w dużych miastach
W badaniu uwzględniono sześć składników zanieczyszczeń ze szczególnym wskazaniem na PM2.5 jako najgroźniejszy komponent smogu. Naukowcy oszacowali również wpływ roślinności na stężenia PM10, dwutlenku azotu, dwutlenku siarki, ozonu troposferycznego i amoniaku – silnie toksycznego związku azotu i wodoru, za którego emisję odpowiada głównie rolnictwo (nawozy sztuczne), ale także transport (pojazdy spalinowe), przemysł i domowe piece. Szczegółowe dane zostały przedstawione w formie interaktywnej mapy dostępnej na stronie ONS oraz tabeli wyróżniającej lokalizacje z największymi i najmniejszymi wskaźnikami redukcji emisji przez rośliny.
Najkorzystniej pod tym względem wypada wschodnia część hrabstwa Kent, gdzie liczba na jeden hektar przypada 77 kilogramów zanieczyszczeń usuniętych przez roślinność. Wśród „przegranych” dominują gminy Londynu z Lambeth na czele. Osobne zestawienie dotyczy wartości szkód zdrowotnych, których zdołano uniknąć dzięki roślinnej „interwencji”. Oszczędności są najwyższe w przypadku Berkshire i wynoszą 20,44 funta w przeliczeniu na mieszkańca. Najmniej – 2,5 funta na osobę – zaoszczędziły Szetlandy, które jednak, jak można się domyślać, nie mają większego problemu ze smogiem.
Jednak kluczowym czynnikiem uwzględnionym w szacunkach oszczędnościowych jest zagęszczenie populacji: im większe, tym większa redukcja kosztów zdrowotnych – oczywiście przy odpowiednio dużym wpływie roślinności. Przekładając to na język chłodnej kalkulacji: działania zmierzające do redukcji smogu, zarówno w sensie zdrowotnym, jak i ekonomicznym, najbardziej opłacają się w dużych miastach, a w każdym razie na obszarach o wysokim zagęszczeniu ludności.
PM2.5: 2 proc. zanieczyszczeń, 88 proc. szkód
Największe oszczędności „wygenerowane” przez roślinność wiążą się ze zmniejszeniem stężenia pyłów PM2.5. Ich filtracja odpowiada za 88 proc. zredukowanych kosztów narażenia na skażone powietrze. Jednak PM2.5 stanowią zaledwie 2 proc. łącznej objętości zanieczyszczeń usuniętych z atmosfery przez roślinność. Ta rozbieżność ilustruje, z jak szkodliwymi substancjami mamy do czynienia.
Wielkość emisji PM2.5 w 2015 r. w Wielkiej Brytanii wyniosła 112 tysięcy ton. W przypadku amoniaku, tlenków azotu, dwutlenku siarki i pyłów PM 10 wartości te wyniosły, odpowiednio, 280 tysięcy ton, 0,99 miliona ton, 0,25 miliona ton, 173,74 tysiąca ton. Rośliny pomogły usunąć średnio 5619 kilogramów zanieczyszczeń wszystkich rodzajów na kilometr kwadratowy powierzchni UK, i ograniczyć koszty zdrowotne związane z narażeniem średnio o 15,5 funta w przeliczeniu na osobę.
Dla porównania, dane emisyjne za 2015 r. z obszaru Polski dla wyżej wymienionych związków wyglądają następująco:
PM2.5 – 138 343 tony
amoniak – 267 312
dwutlenek azotu – 704 824
dwutlenek siarki – 701 831
pyły PM 10 – 248 654
Pocieszające, że w dwóch kategoriach wypadamy lepiej, mniej pocieszające, że w kolejnym roku emisje w Polsce wzrosły, a na Wyspach spadły. Warto również wziąć poprawkę na istotne różnice w populacji obu krajów. UK zamieszkuje ponad 66 miliona osób, Polskę niespełna 38 milionów. Innymi słowy: jesteśmy znacznie mniejszym społeczeństwem, ale generujemy więcej zanieczyszczeń. I na znacznie więcej jesteśmy narażeni w przeliczeniu na mieszkańca, szczególnie w smogowych „centrach” kraju.
Fot. Shutterstock/Pajor Pawel.