Historia nie jest nowa, ale jeżeli – tak jak ja – nie widzieliście jej wcześniej, to może – tak jak mnie – odrobinę poprawi dzień. Pewna kobieta w angielskim Bristol ukradła złodziejowi swój własny rower. Zrobiła to, ponieważ policja nie chciała pomóc w jego odzyskaniu i udając klientkę zainteresowaną zakupem.
30-letniej Jenni Morton-Humphreys skradziono rower. Zareagowała dając ogłoszenie na Facebooku. To z kolei wywołało reakcję innych rowerzystów z tego angielskiego miasta, którzy przetrząsnęli sieć w poszukiwaniu dwóch kółek 30-latki. Zrobili to z dobrymi efektami i niedługo po pojawieniu się jej wpisu, rower został namierzony.
Kobieta poprosiła policję o pomoc w jego odzyskaniu, ale jej odmówiono. Zdecydowała się więc zrobić to sama. Zadzwoniła do sprzedawcy i umówiła się na oglądanie dwóch kółek oferowanych w atrakcyjnej cenie.
Na miejscu pokręciła trochę nosem. Powiedziała, że siodełko zdaje się być za wysokie. Sprzedawcy wręczyła paczkę papierosów, mówiąc, żeby potrzymał jej rzeczy, bo musi się przejechać na próbę. Wsiadła na rower i odjechała do domu, nie planując powrotu.
Na miejscu okazało się, że nie tylko odzyskała rower, ale też złodziej lub paser naprawił kilka usterek, by łatwiej sprzedać pojazd.
Rzecz wydarzyła się w 2017 roku, ale niezmiennie cieszy.
Tak, bowiem, trzeba żyć.
Fot. Shutterstock.