Nagłówki serwisów informacyjnych w ostatnich dniach okupowały doniesienia dotyczące upałów i pożarów na południu Europy. Nie znaczy to jednak, że uspokoiła się sytuacja w Ameryce Północnej. USA i Kanada nadal walczą z pożarami, które mogą potrwać jeszcze długie miesiące.
„Następne dni mogą być bardzo niestabilne” – ocenił Edwin Zuniga rzecznik departamentu Straży Pożarnej w Kalifornii. Mówił w ten sposób o sytuacji związanej z pożarem Dixie szalejącym na obszarze ponad 2300 kilometrów kwadratowych. O dramacie hrabstw Butte, Plumas i Lassen zrobiło się głośno po tym, jak ogień zajął założone jeszcze w czasie gorączki złota miasteczko Greenville. Lokalna policja od wybuchu Dixie wydała ponad 30 nakazów obowiązkowej ewakuacji dla poszczególnych miast czy dzielnic. Na szczęście do tej pory w związku z pożarem nikt nie zginął. Niezagrażające życiu obrażenia poniosło 3 strażaków.
W ugaszeniu pożaru przeszkodził dron
Kataklizm rozpoczął się 13 lipca, w pobliżu miejsca, gdzie w 2018 roku wybuchł pożar Camp Fire. Pochłonął on ponad 18 tysiące budynków, życie w jego wyniku straciło 85 osób. Prawdopodobną przyczyną wybuchu pożaru Dixie była awaria linii zasilania, na którą spadło powalone drzewo.
Początkowo ogień wydawał się łatwy do opanowania, jednak strażacy mogli dotrzeć do niego jedynie za pomocą helikopterów. Ich wylot o 45 minut opóźnił unoszący się nad terenem pożaru prywatny dron. Przeszkodziło to w szybkim ugaszeniu ognia, któremu w opanowaniu nowych terenów pomogła upalna i wietrzna pogoda. Fale upałów dotkliwie doświadczają mieszkańców zachodniego wybrzeża USA, a w ostatnich dniach temperatury w północnej części Kalifornii sięgały nawet 38 stopni.
Czytaj również: Ogień pustoszy Syberię. To może być najgorszy sezon pożarowy w historii
Dixie to w tej chwili największy, ale nie jedyny pożar na terenie stanu. Ogień zajął również ponad 300 km kwadratowych lasu Shasta-Trinity. Z żywiołem walczy tam ponad 800 strażaków. Sytuacja jest trudna również w innych stanach. Z 24 pożarami walczą służby w Montanie. Największy z nich rozciąga się na powierzchni ponad 600 km kwadratowych. Lasy płoną również w aż 21 miejscach w stanie Idaho. W całych Stanach ogień trawi ponad 8,5 tys. km kwadratowych lądu. Straż pożarna działa na najwyższym, piątym stopniu gotowości.
Kanada i USA: pożary mogą trwać do późnej jesieni
„Następne 72 godziny będą krytyczne” – informują z kolei kanadyjskie media. Północ kontynentu również ciężko przechodzi przez tegoroczny sezon pożarów. Od kwietnia spłonęły tam ponad 4 tys. metrów kwadratowych terenu. Kanadyjczykom nie pomagają trwająca susza i powtarzające się fale upałów przekraczających 32 stopnie Celsjusza.
Pożary najbardziej wpływają na życie mieszkańców prowincji Kolumbia Brytyjska. Do niedzielnego wieczoru lokalnego czasu zarejestrowano tam aż 270 pożarów, które objęły swoim zasięgiem 6700 kilometrów kwadratowych. Władze wydają dziesiątki nakazów ewakuacji i zamykają autostrady. Synoptycy zapowiadają, że przez region w najbliższych dniach będą przechodzić burze.
Specjaliści twierdzą jednak, że nie muszą one wcale ugasić ognia. Przeciwnie – wiatr będzie sprzyjał rozprzestrzenianiu się pożarów, a błyskawice mogą wzniecać kolejne. Ogień nawiedza również inne prowincje kraju. Według meteorologów już teraz ich liczba przekracza wieloletnią roczną średnią o 30 procent.
Niektóre z największych północnoamerykańskich pożarów są już w pełni opanowane. Straż pożarna w poniedziałek poinformowała o wygaszeniu Bootleg Fire w Oregonie. Amerykański stan w lipcu został dotknięty rekordowymi upałami osiągającymi 46 stopni Celsjusza. Według specjalistów sezon pożaróww może jednak potrwać aż do późnej jesieni. Według dowodzącego akcją pożarniczą przy Dixie Fire Rockiego Oplingera mieszkańcy Kalifornii powinni przygotować się na przynajmniej sześć do ośmiu kolejnych tygodni zagrożenia ogniem.
Źródło zdjęcia: Trevor Bexon / Shutterstock