Udostępnij

W republikańskim Teksasie wiatraki zasilają kopalnie. Czy cła wpłyną na transformację?

12.04.2025

Donald Trump wypowiedział światu wojnę handlową. Co prawda na razie zawiesił podniesienie ceł na 90 dni, jednak z bardzo ważnym wyjątkiem. Ogromne cła obejmą jedną z największych gospodarek świata i jednocześnie największą na świecie fabrykę – Chiny. Czy w tej nieoczywistej wymianie ciosów, jak zwykle rykoszetem oberwie planeta?

Każda decyzja wpływająca na światową gospodarkę, wpływa na emisje CO2 oraz na rozwój odnawialnych źródeł energii. To dziś o tyle ważne kwestie, że od blisko dwóch lat żyjemy w świecie cieplejszym o 1,5 stopnia. To z kolei pierwszy „limit” ocieplenia ustalony w paryskim porozumieniu klimatycznym z 2015 roku. Nie został on jeszcze trwale przekroczony, ale na horyzoncie czai się kolejny, fundamentalny dla nas poziom ocieplenia – 2 stopnie.

Dlatego część komentatorów zastanawia się, co stanie się z Planetą, jeśli prezydent Trump na dobre rozpęta wojnę celną z całym światem. Już samo wycofanie się z porozumienia paryskiego niesie za sobą poważne konsekwencje. Według analiz, polityka Trumpa może doprowadzić do dodatkowych 4 miliardów ton emisji CO₂ w USA do 2030 roku, co odpowiada rocznym emisjom całej Unii Europejskiej i Japonii .​

Ameryka nie będzie „great again”. Trwa przepychanka z Unią

Wojna celna nigdy nie kończy się dobrze, co pokazuje historia. Od wielu dekad świat dąży do znoszenia ceł, bo jest to dobre dla wspólnego rozwoju gospodarczego. W grę przecież wchodzi też fakt, że jesteśmy globalną wioską z globalnym łańcuchem dostaw, o czym dotkliwie przypomniała nam pandemia Covid, wprowadzając turbulencje na światowych rynkach.

Wojna, jakiej chce Trump będzie niosła za sobą szereg konsekwencji natury gospodarczej, społecznej i finansowej. Większość komentatorów jest ostrożna z prognozami, szczególnie biorąc poprawkę na impulsywne decyzje nowego-starego prezydenta USA. Zazwyczaj przedstawiają obraz, który wygląda mniej więcej tak: cła Trumpa nie sprawią, że Ameryka będzie „great again”. Takie ruchu raczej zaszkodzą tamtejszej gospodarce, i przede wszystkim nie sprawią, że cały przemysł wróci do USA.

Oberwało się też Unii Europejskiej. Republikanin zarzucił wspólnocie „przebiegłość” i twierdził, że została stworzona w celu wykorzystania Stanów Zjednoczonych. W odpowiedzi na decyzję USA o nałożeniu ceł na stal i aluminium, UE planowała wprowadzenie ceł odwetowych na amerykańskie towary o wartości 22 mld euro, z taryfami sięgającymi 25 proc. Jednak po ogłoszeniu przez Trumpa 90-dniowego zawieszenia nowych ceł (z wyjątkiem wspomnianych Chin), także UE zdecydowała się na wstrzymanie swoich środków odwetowych na ten sam okres, dając szansę na negocjacje.

​Wcześniej Donald Trump wielokrotnie podkreślał, że Unia powinna zwiększyć zakupy amerykańskiej ropy i gazu. Na platformie Truth Social napisał: „Powiedziałem Unii Europejskiej, że musi nadrobić swój ogromny deficyt handlowy ze Stanami Zjednoczonymi poprzez zakup na dużą skalę naszej ropy i gazu. W przeciwnym razie będą cła na całego!!!”. Głowa USA argumentuje, że zwiększenie importu amerykańskich surowców energetycznych przez UE pomogłoby zredukować deficyt handlowy USA z Unią, który w 2022 roku wyniósł 131,3 miliarda dolarów .

W odpowiedzi na te żądania, niektórzy unijni przywódcy, jak przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, wyrazili gotowość do zwiększenia importu amerykańskiego LNG, co miałoby również na celu zmniejszenie zależności od rosyjskich surowców energetycznych . Inni europejscy liderzy, w tym były premier Włoch Enrico Letta, ostrzegali przed łączeniem kwestii energetycznych z groźbami taryfowymi, argumentując, że takie podejście może zaszkodzić relacjom transatlantyckim.

To się może skończyć recesją

– Osobiście nie wierzę w znaczące, dalekosiężne, pozytywne skutki dla amerykańskiego przemysłu. Wszystkie państwa wysokorozwinięte na pewnym etapie rozwoju skupiają się na wysokoprzetworzonej i wysokomarżowej produkcji przemysłowej oraz usługach, przenosząc mniej zaawansowaną technologicznie, a bardziej pracochłonną produkcję, do państw biedniejszych. Ten trend wyraźnie widać nie tylko w USA i UE, ale już nawet Chinach, skąd produkcja przenosi się np. do Wietnamu – komentuje zapytany przez SmogLab Barłomiej Derski, ekonomista i dziennikarz zajmujący się energetyką z portalu Wysokie Napięcie.

Nawet gdyby dało się ściągnąć przemysł z powrotem do USA, to problemem będzie brak rąk do pracy, których nie brakuje np. w Chinach.

– Nie ma co liczyć na to, że do USA zacznie w znacznym stopniu wracać choćby produkcja odzieżowa. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że poziom bezrobocia w USA jest niski, a polityka migracyjna ma być zacieśniana, co będzie wiązało się z niedoborami rąk do pracy, nawet gdyby inwestorzy chcieli się do USA masowo przenosić – uważa Derski.

Jakie będą skutki takiej polityki USA? Amerykański bank JP Morgan prognozuje globalną recesję jeszcze w tym roku. Ocenił to ryzyko na 60 proc. „Podwyżki ceł od początku administracji Trumpa są obecnie największą podwyżką podatków w USA od blisko 60 lat” – napisali ekonomiści z tego banku. „Miałoby to bezpośrednie konsekwencje dla wydatków gospodarstw domowych i przedsiębiorstw oraz skutki uboczne w postaci odwetu, spadku nastrojów biznesowych i zakłóceń w łańcuchu dostaw”.

Recesja oczywiście będzie oznaczała spadek poziomu życia przeciętnego Amerykanina. W przypadku wojny celnej wzrosną ceny towarów, bo wiele z nich jest sprowadzonych np. z Chin. Zdrożeją nie tylko samochody, ale też część żywności, bo nie wszystko produkowane jest w USA.

– USA odczują natomiast wzrost kosztów życia, wywołany wzrostem cen towarów, co rzeczywiście może grozić chwilową recesją, która – jak to zwykle bywa z amerykańskimi problemami gospodarczymi – rozleje się na resztę świata – mówi dalej dziennikarz portalu Wysokie Napięcie.

Co się stanie stanie z polityką klimatyczną?

Recesja w praktyce przekłada się na mniejszą niż zwykle konsumpcję. W rezultacie zmniejszają się emisje CO2 do atmosfery, bo mniej produkujemy. Z punktu widzenia działań na rzecz walki z globalnym ociepleniem powinno cieszyć. Jednak według opinii przedstawionej na portalu The Conversation w długoterminowej perspektywie wojna celna oznacza problem.

Po pierwsze skutkuje tym, że USA w jakimś stopniu będą musiały produkcję przenieść do siebie. Wszystkie buty, ubrania, zabawki czy części do samochodów produkowane są w krajach, w których metody produkcji są mniej emisyjne niż np. w USA. Sama produkcja wielu rzeczy nie wymaga dużego nakładu energetycznego, jeśli ma się dużą siłę roboczą. Oznacza to jednak wzrost emisji CO2. Po drugie, wojna celna przekładająca się na kryzys gospodarczy oznacza zły klimat inwestycyjny. Banki w takiej sytuacji niechętnie będą chciały udzielać kredytów oraz same inwestować na przykład w sektor OZE. To oznacza powrót paliw kopalnych, tym bardziej że te w wyniku działania recesji stanieją.

Czy tak będzie? Zdaniem naszego rozmówcy – niekoniecznie. Powodem ma być to, że dziś produkcja OZE jest tania.

– Jeżeli do tego dojdzie, ponownie zobaczymy chwilowy spadek cen paliw kopalnych – ropy, gazu i węgla, a w ślad za nimi także kosztów emisji CO2 w systemach handlu emisjami na całym świecie. – kontynuuje Derski. – Teoretycznie mogłoby to prowadzić do chwilowego wzrostu udziału tych paliw w miksach energetycznych, ale w rzeczywistości źródła odnawialne w większości nie mają kosztów zmiennych generacji, są więc najtańsze na rynku energii i produkują bez względu na aktualne ceny energii. Dlatego możemy jednocześnie zaobserwować spadek cen paliw kopalnych i energii, a jednocześnie spadek generacji energii i emisji z tych paliw – komentuje ekonomista.

Ameryka nie wywróci świata zielonej energii do góry nogami

USA pod względem rozwoju OZE nie są globalnym liderem. Tu, co ciekawe, prym wiodą Chiny, a do gry włączają się państwa, które jeszcze kilkanaście lat temu uważaliśmy za pozostające w tyle globalnej konkurencji.

Jeszcze 10-15 lat temu taka wojna celna stanowiłaby problem. Państwa wysokorozwinięte odpowiadały wtedy za 70 proc. światowego przyrostu mocy w energetyce słonecznej i 50 proc. w wiatrowej. Dziś jest inaczej. USA mają tylko kilkuprocentowy udział w globalnych inwestycjach w OZE. Według Międzynarodowej Agencji Energii (IEA) do 2030 roku na rynkach OZE dominować będą gospodarki wschodzące. Ich udział w energetyce solarnej zwiększy się do 70 proc. i w wiatrowej do 60 proc.

Tanie OZE będą wypierały z roku na rok przemysł paliw kopalnych. – Wydaje się, że długofalowo to źródła odnawialne i magazyny elektrochemiczne energii będą nadal przejmować udziały w produkcji prądu praktycznie na całym świecie. Stają się po prostu coraz tańsze. Z kolei spadek cen paliw kopalnych będzie prowadzić do wstrzymania inwestycji w nowe wydobycie – uważa Derski.

Tu przykładem są same Stany.

– Warto spojrzeć choćby na Teksas, który zagłosował w większości za Donaldem Trumpem. Obecnie jest on jednym z największych na świecie inwestorów w farmy wiatrowe, fotowoltaiczne i magazyny energii. Dochodzimy do pewnego paradoksu, gdzie farmy wiatrowe zasilają kopalnie ropy naftowej w Teksasie, bo okazują się tańsze od spalania paliw ropopochodnych z własnej produkcji – zwraca uwagę Derski.

Zdjęcie tytułowe: digital777nomad/Shutterstock

Autor

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracujący od lat z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partnerzy portalu

Partner cyklu "Miasta Przyszłości"

Partner cyklu "Żyj wolniej"

Partner naukowy

Bartosz Kwiatkowski

Dyrektor Frank Bold, absolwent prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wiceprezes Polskiego Instytutu Praw Człowieka i Biznesu, ekspert prawny polskich i międzynarodowych organizacji pozarządowych.

Patrycja Satora

Menedżerka organizacji pozarządowych z ponad 15 letnim stażem – doświadczona koordynatorka projektów, specjalistka ds. kontaktów z kluczowymi klientami, menadżerka ds. rozwoju oraz PR i Public Affairs.

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.