Przeczytałem ostatnio o tym, że Walia powołała minister do spraw przyszłych pokoleń. Szczegóły są ciekawe, ale sama idea jest czymś genialnym w swojej prostocie. Tym czego polityce brakuje najbardziej jest bowiem perspektywa dalsza niż od wyborów do wyborów. Powołanie ministra, którego obowiązkiem jest patrzeć na 50 lat naprzód, to bardzo mądry ruch.
Stanowisko objęła Sophie Howe, a jej zadaniem jest dbanie o to, by przyszłe generacje Walijczyków otrzymały kraj w przyzwoitym stanie. Opis jej roli mówi o tym, że ma oficjalnie reprezentować interes obywateli, którzy jeszcze się nie narodzili. Ale jej rola jest szersza i równie dobrze dba o tych, którzy są po prostu zbyt młodzi, by głosować.
Jako przykład może posłużyć kilka pierwszych spraw, w które się zaangażowała. Jedną z nich jest na przykład budowa drogi, która z jednej strony ma pozytywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy, ale z drugiej zagraża cennym przyrodniczo terenom i różnorodności gatunków. Howe podjęła interwencję wskazując, że są duże wątpliwości, czy z perspektywy przyszłych pokoleń to pierwsze, może być ważniejsze od szkód środowiskowych. Innym przykładem są starania, by w polityce planistycznej uwzględniać ogólną, „całościową” jakość życia, a nie tylko interes deweloperów.
Angażuje się także – to ważne choćby w kontekście piątkowych protestów młodzieży – sprawy zmian klimatu, wymierania owadów, zapobieżeniu przyszłym problemom z wodą. Uprawnienia Howe bardziej niż te, którymi dysponują klasyczni ministrowie, przypominają rzecznika praw obywatelskich. Są jednak spore, a koncept, kiedy już ktoś go wymyślił, wydaje się oczywisty.
Tym na czym najbardziej cierpi polityka każdego kraju, jest krótka perspektywa, którą operują decydenci. Ta jest w gruncie rzeczy naturalna, bo system demokratyczny jest zbudowany tak, że rzadko nagradza decyzje, których pozytywne skutki będzie się dało odczuć na długo po wyborach. Chcąc więc zostać przy władzy, politycy poświęcają przyszłość na rzecz teraźniejszości. Co zresztą bardzo mocno i bardzo celnie piętnują liderzy młodzieżowych strajków dla klimatu. Często nie są to zresztą nawet kalkulacje, a po prostu nieumiejętność patrzenia na świat z szerszą i dalszą perspektywą.
Dlatego zatrudnienie człowieka, którego jedynym obowiązkiem jest robienie właśnie tego i dbanie o to, by stawiając sobie krótkoterminowe cele, nie zapominać o ich długoterminowych skutkach, to posunięcie proste, ale niezwykle mądre. Nawet jeżeli potraktować go po prostu jako adwokata diabła, którego rolą jest zapewnianie innej perspektywy patrzenia na ważne sprawy.
Pomysł ponoć bardzo się spodobał i do Walii przylatują już przedstawiciele innych krajów, którzy chcą zapoznać się z rozwiązaniem, by móc pomyśleć nad wdrożeniem go u siebie. Ja patrząc na to wszystko, myślę sobie, że powołanie takiego ministra mogłoby być świetnym krokiem także u nas i na przykład choć częściowo odpowiadać na postulaty strajkującej dla klimatu młodzieży, Ale przecież nie tylko jej, bo każdego dnia politycy podejmują decyzje, których skutki będzie się dało odczuć przez lata.
I robią to na każdym poziomie, co pozwala pomyśleć o tym, że taka funkcja przydałaby się nie tylko w rządzie, gdzie zresztą raczej trudno dziś liczyć na jej realizację. Ale także na poziomie samorządów, gdzie bardzo wiele podejmowanych dziś decyzji – na przykład w dziedzinie planowania przestrzennego oraz transportu – będzie się mścić na mieszkańcach przez dziesiątki lat.
Podobne rozwiązania na różnych poziomach zarządzania funkcjonują zresztą nie tylko w Walii, choć nigdzie indziej nie ma ministra obarczonego takim zadaniem. Da się je znaleźć też w Kanadzie, Izraelu i na Węgrzech.
Z łatwością mogę sobie więc wyobrazić wiceprezydenta miasta, którego zadaniem jest troska o to, jak będzie się w nim żyło za 50 lat. Choć muszę powiedzieć, że jak patrzę na to z jaką perspektywą dziś rozwija się polskie metropolie, to zdecydowanie nie zazdrościłbym jemu lub jej zadania. Zmienić perspektywę planowania z „cztero” na czterdziestoletnią to jednak duże wyzwanie.
A w najbliższy piątek o 50-letnią perspektywę w prowadzeniu polityki upomną się młodzi na całym świecie. W tym i w Polsce, a o akcjach w różnych miastach możecie przeczytać na Facebooku Młodzieżowego Strajku Klimatycznego.