Udostępnij

Walka o 500 metrów dla wiatraków trwa. W tle KPO i 160 miliardów

11.05.2023

Zegar tyka, a widmo utraty pieniędzy jest coraz bliżej – tak w skrócie wygląda sprawa olbrzymich środków, które mogą trafić do Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Jedną z kluczowych spraw, które miały odblokować pieniądze, była liberalizacja ustawy wiatrakowej, nazywanej ustawą „10h”.

Gdy w 2016 r. uchwalono antywiatrakowe przepisy, wiele środowisk ostrzegało, że będzie to dla naszego kraju zgubne w skutkach. Politycy, pod wpływem doraźnych korzyści, nie słuchali wtedy ekspertów. Efekt? Prawie cała powierzchnia kraju została wyłączona z możliwości inwestowania w zieloną energię z wiatru. I w drugą stronę – część kraju została wyłączona z nowych inwestycji mieszkaniowych. Nowe wiatraki nie mogły stawać w pobliżu istniejących zabudowań. A dokładniej w odległości stanowiącej 10-krotność wysokości turbiny.

Sprawę dostrzegła Komisja Europejska. To organ wykonawczy Unii Europejskiej, który kreuje nowe przepisy europejskie oraz wdraża decyzje Parlamentu Europejskiego i Rady UE. Od jej decyzji zależne są środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy. KPO jest europejskim programem, który ma pomóc państwom członkowskim UE wyjść z kryzysu wywołanego COVID-19. W ramach reform dla naszego kraju przewidziano ponad 280 tzw. kamieni milowych. Są to konkretne inwestycje czy konieczne do wprowadzenia reformy w ramach obowiązującego prawa. Od nich zależy wypłacenie olbrzymich środków. Jednym z ostatnich kluczowych kamieni milowych była liberalizacja uchwały antywiatrakowej „10h”.

Polska z KPO może otrzymać ok. 160 mld złotych, z czego ponad 105 mld to bezzwrotne dotacje, a resztę stanowią pożyczki na preferencyjnych warunkach. Pieniądze mają iść w zdecydowanej większości na cele klimatyczne i transformację cyfrową. Schody zaczęły się w marcu 2023 r., kiedy parlamentarna większość przyjęła nowelizację ustawy.

700 metrów zamiast 500 – jaka różnica w praktyce?

Według wypracowanej przez rząd propozycji wiatraki miały być budowane w odległości nie mniejszej niż 500 metrów od istniejących domów. Dzięki temu 7 proc. powierzchni Polski mogło posłużyć za teren pod nowe inwestycje. Rzutem na taśmę odległość zmieniono na 700 metrów. Środowiska eksperckie podkreślały, że jest to działanie nieuzasadnione. Wskazywały, że pierwsza propozycja była optymalna, a nowoczesne turbiny są nieszkodliwe dla ludzi – pokazują to badania. Nieporównywalnie większy hałas dobiega, chociażby z ruchliwych dróg. Wiatraków praktycznie nie słychać.

Jeszcze przed głosowaniem przytaczano analizy autorstwa Urban Consulting. Wynika z nich, że aż 84 proc. planów miejscowych, które dopuszczają budowę turbin, trafi do kosza, w momencie przyjęcia zasady 700 metrów, zamiast pierwotnych 500. W takim wariancie niektóre województwa w ogóle nie zbudują wiatraków. To m.in. województwo mazowieckie, kujawsko-pomorskie, śląskie i małopolskie.

Czytaj także nasz cykl „Na Lądzie”. Analizujemy w nim rozwój polskich farm wiatrowych, rozwiązania europejskie i potencjał energii z wiatru. Pokazujemy miejsca, gdzie farmy już powstały. Rozmawiamy z samorządowcami, ekspertami i mieszkańcami.

3 tys. osób apeluje do KE

Jak się okazuje, walka o 500 metrów dla wiatraków wciąż jest aktualna. Młodzieżowy Strajk Klimatyczny wspólnie z Akcją Demokracją i WeMove Europe zbiera podpisy pod petycją w tej sprawie. Jej adresaci to Komisja Europejska i Rada UE. Aktywiści chcą, aby instytucje wstrzymały wypłatę środków z KPO do czasu wprowadzenia pierwotnie zakładanej odległości. Czyli właśnie 500 metrów.

– Wszystko wydawało się iść ku dobremu, gdy rządowy projekt zmiany tzw. ustawy wiatrakowej zaczął być w końcu procedowany przez Sejm. Niestety wtedy przyszedł poseł Suski ze swoją poprawką spisaną na kolanie. Tym samym pozbawił Polskę 65% jej potencjału wiatrowego – mówi Szmo Kacprzak, aktywista MSK, przypominając, jak poseł PiS na ostatniej prostej, na kartce papieru, napisał poprawkę do ustawy kluczowej, aby miliardy trafiły do Polski.

Kacprzak przypomina, że za sytuację odpowiada wieloletnia kampania antywiatrakowa, organizowana przez część polityków. – Oni przyczynili się do ostatecznego zatwierdzenia szkodliwej „poprawki” posła Suskiego, po to, by zmobilizować dla siebie grono przeciwników energetyki wiatrowej, zyskując w ten sposób może 1% poparcia w sondażach – dodaje aktywista MSK. Jego zdaniem ceną jest dalsze zapóźnienie Polski w procesie nieuniknionej transformacji oraz wyższe rachunki za energię dla Polek i Polaków.

– Sięgamy po taki „ostateczny” środek, jak apel o uzależnienie wypłaty środków od zmiany przepisów, bo w sprawie energetyki wiatrowej nie mamy już nic do stracenia. Jednocześnie nie zachodzi sytuacja, w której Polska otrzymałaby środki teraz, ale nie otrzyma ich z powodu naszego apelu. Pieniądze z KPO i tak są zablokowane do czasu, aż Trybunał Konstytucyjny rozpatrzy nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym. Rząd i parlament mają teraz czas na prawdziwe odblokowanie energetyki wiatrowej – komentuje Szmo Kacprzak w rozmowie ze SmogLabem.

Prezes PSEW: cieszymy się z 700 metrów, wciąż liczymy na 500

Autorzy petycji liczą, że politycy wprowadzą postulowane zmiany jeszcze przed wyborami. Podkreślają, że przeciwdziałanie zmianom klimatycznym i adaptacja do nich jest tematem dla każdej opcji politycznej, która aktualnie znajduje się u władzy.

O komentarz do postulatu dalszej walki o 500 metrów poprosiliśmy w Polskim Stowarzyszeniu Energetyki Wiatrowej (PSEW). Prezes organizacji, Janusz Gajowiecki, w rozmowie ze SmogLabem przypomina, że zmiana minimalnej odległości lokalizowania farm wiatrowych z 500 na 700 metrów znacząco oddala w czasie nowe inwestycje wiatrowe. – Zaproponowane w rządowym projekcie 500 m pozwoliłoby znacznie szybciej osiągnąć ambitne cele uwzględnione w Polityce Energetycznej Polski do 2040 r. Dokument zakłada czterokrotny wzrost mocy z OZE, z czego na lądzie ma to być 20 GW w 2040 roku. Mimo ustalenia minimalnej odległości na poziomie 700 m cieszymy się, że po 7 latach całkowitej blokady branża wiatrowa ma możliwość rozwoju. Dotyczy to części projektów, które są objęte MPZP i nowe inwestycje będą mogły powstawać – komentuje Janusz Gajowiecki z PSEW.

Prezes branżowej organizacji ma wciąż nadzieję, że kolejnym krokiem będą dalsze prace nad kolejnym odblokowywaniem energetyki wiatrowej na lądzie. – 500 metrów – społecznie konsultowane i akceptowane przez wszystkie środowiska, w tym kluczowe tu samorządy są optymalnym rozwiązaniem. To lokalne społeczności powinny decydować, w jakiej odległości będą sąsiadować z farmami wiatrowymi. Wiele samorządów postuluje właśnie o 500 metrów – podsumowuje Gajowiecki.

Z petycją do KE można zapoznać się tutaj.

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Mariusz Szczygiel

Autor

Maciej Fijak

Krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii. Naukowo zajmuje się m.in. międzynarodową ochroną środowiska. Uczestnik European Green Activism Training 2020, członek Akcji Ratunkowej dla Krakowa. Po godzinach przemierza Kraków wzdłuż i wszerz – pieszo lub na dwóch kółkach. Najczęściej spotykany w krakowskim Podgórzu.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.