Ostatni skład superszybkiego Trans-Europ-Express (TEE) wyjechał na tory 33 lata temu. Teraz pociąg pod tą samą nazwą ma połączyć Europę. Takie przynajmniej są plany ministra transportu Niemiec Andreasa Scheuera, które przedstawił swoim odpowiednikom z innych krajów UE.
Komfortowe pociągi TEE od 1957 do 1987 roku łączyły największe europejskie miasta. Jeździły z prędkością nawet 200 km/h. Składy należały do różnych przewoźników, łączyła je jednak nazwa i jednolita kolorystyka. TEE szybko stał się symbolem szybkiego transportu po kontynencie. Był też inspiracją dla muzyków z grupy Kraftwerk, którzy poświęcili mu jedną ze swoich najlepszych płyt.
Pociągi wreszcie przegrały konkurencję z liniami lotniczymi, a pod koniec lat 90 na tory wyjechały składy klasy EuroCity. To jednak jedynie cień dawnej świetności TEE. Dlatego linie dawnego ekspresu miałby wrócić. Taki jest plan niemieckiego rządu, ostatnio przedstawiony szefom resortów transportu poszczególnych państw UE.
Budowę oferty nowego TEE podzielono na kilka etapów. Co ważne, superszybka kolej w pierwszym z nich dotarłaby również do Warszawy, a pociąg wyjeżdżający z naszej stolicy wyjechałby do Berlina, Brukseli i Paryża. W tej sytuacji wystarczyłaby jedna przesiadka, by dalej dostać się między innymi do Barcelony, Nicei i Mediolanu. Jednocześnie TEE pojawiłby się również na trasach Barcelona – Frankfurt, Paryż – Berlin czy Rzym – Berlin. W dalszej kolejności szybka kolej docierałaby także do Skandynawii. W poruszaniu się po kontynencie ma pomóc wspólna taryfa biletowa i możliwość wygodnych przesiadek. Dziś nie jest to standardem, a w wielu przypadkach podróżni muszą na nie czekać długimi godzinami w środku nocy.
Niemcy proponują, by pierwsze pociągi TEE na linii Warszawa-Berlin-Bruksela-Paryż ruszyły w 2023 lub 2024 roku. Cała podróż bez przesiadek trwałaby 13 godzin i 15 minut, a docelowo byłaby skrócona o kolejne pół godziny. Skład wyjeżdżałby z jednej stolicy o 9:00, by dotrzeć do drugiej około 22:00. Dziś najszybsze połączenie ze stolicy Polski do stolicy Francji zajmuje prawie 16 godzin i wymaga dwóch przesiadek. Większość opcji znacznie przekracza jednak 20 godzin.
Andreas Scheuer ma nadzieję na dużą popularność Trans-Europ-Express. W przyciągnięciu klientów ma pomóc rosnąca świadomość ekologiczna podróżujących. Pociąg jest obecnie najmniej emisyjnym środkiem międzymiastowego transportu. Kolej może też skorzystać na kryzysie w branży lotniczej, wywołanym przez pandemię koronawirusa.
Źródło zdjęcia: Klaus Rainer Richter / Shutterstock