W zeszły czwartek podaliśmy budującą informację dotyczącą Warszawy, która podczas szczytu miast-członków inicjatywy ekologicznej C40 miała ogłosić stan kryzysu klimatycznego. Piszę „miała”, ponieważ nie jest do końca pewne, czy rzeczywiście to zrobiła. Wiemy na pewno, że z pierwotnym nagłówkiem artykułu nie zgadza się przedstawicielka stołecznego ratusza. Ale czy słusznie?
O tym, że Warszawa może ogłosić stan „climate emergency” dowiedzieliśmy się od jednej z zaufanych organizacji pozarządowych. To normalna praktyka. Kiedy sami nie możemy być tam, gdzie dzieje się coś ważnego, posiłkujemy się pomocą informacji prasowych wysyłanych przez NGO-sy. Nie są one oczywiście przepisywane jeden do jednego, ale stanowią bardzo ważny wkład do naszej pracy. Z komunikatu jasno wynikało, że miasta członkowskie C40 ogłaszają „stan kryzysu klimatycznego”. Z radością podzieliliśmy się tą informacją z naszymi odbiorcami. Osobiście chciałem zrobić to możliwie szybko, a w kolejnych dniach pogłębić tę informację, dopytać, co dokładnie oznacza i podsumować dotychczasowe deklaracje „climate emergency” ze strony polskich miast.
W środowy wieczór do jednego z członków naszej redakcji zadzwoniła Justyna Glusman – urzędniczka warszawskiego Urzędu Miasta zajmująca się zielenią i zrównoważonym rozwojem, w ostatnich wyborach samorządowych startująca z listy koalicji Miasto jest Nasze. Stwierdziła ona, że podane przez nas informacje są nieprawdziwe. Poprosiła też o rozmowę na temat działań stolicy w ramach grupy C40. Nazajutrz odezwałem się do pani Glusman, by wyjaśnić jej wątpliwości. Przypuszczałem, że szkopuł może tkwić w sposobie tłumaczenia. W oryginalnym tekście komunikatu prasowego, pochodzącego ze strony C40, użyto słowa „recognize”. Konkretnie chodzi o wyrażenie: Mayors of 94 climate leader cities recognise global climate emergency. Nie jestem lingwistą, ale w wolnym tłumaczeniu można przetłumaczyć to zdanie jako: Prezydenci i burmistrzowie 94 miast wiodących w walce o klimat ogłaszają stan globalnego kryzysu klimatycznego lub globalny klimatyczny stan wyjątkowy . I taką informację dostaliśmy od wspomnianej organizacji pozarządowej. W grupie, o której mowa w notce na pewno jest Warszawa – bo wszystkich miast członkowskich C40 jest właśnie 94. Problem jednak w tym, że „recognize” można też przetłumaczyć jako „uznać” lub „rozpoznać”, i jest to tłumaczenie o wiele bardziej precyzyjne. I właśnie stąd zmiana nagłówka tekstu, co do którego wątpliwości miała Justyna Glusman.
A więc Warszawa „uznaje” lub „rozpoznaje” globalny klimatyczny stan wyjątkowy, ale… chyba wcale go nie ogłasza. Taki wniosek można wysnuć z komunikatu C40 i wypowiedzi Justyny Glusman. Jeśli tak, to zadziwia brak logiki w takim działaniu. Skoro się jakiś problem uznało lub rozpoznało, to dlaczego nie ogłosić, że on występuje i że warto coś z nim zrobić? Jest jeszcze inna możliwość – przedstawiciele ratusza nie do końca wiedzą, co ich własne miasto uznało lub rozpoznało na spotkaniu burmistrzów i prezydentów 94 metropolii. Niestety nie dowiemy się na razie, jak jest naprawdę. Za pośrednictwem maila zadałem Justynie Glusman pytania, które miały wyjaśnić sytuację. poprosiłem o szybką odpowiedź, by móc niezwłocznie przekazać naszym odbiorcom jak najbardziej precyzyjną informację. Nie dostałem odpowiedzi ani w czwartek, ani w piątek (mimo sms-owego zapewnienia, że tym razem do końca dnia na pewno się uda).
Po ponad dwóch dobach roboczych od zadania pytań stwierdziłem więc, że naszym czytelnikom należy się kilka słów wyjaśnienia. Warszawa (chyba) nie ogłosiła stanu kryzysu klimatycznego (choć nie jesteśmy pewni).
Ale za granicą na pewno z chęcią ten stan „uznaje”.
Źródło: Shutterstock/TTStudio