Francuska firma E.Leclerc chce do końca roku otworzyć 100 sklepów z używanymi przedmiotami. Z kolei Auchan prowadzi pilotażowy projekt, polegający na sprzedawaniu ubrań z drugiej ręki w swoich supermarketach.
Do tej pory pod szyldem Leclerc Occasion powstało 30 sklepów z używanymi przedmiotami. Pilotaż pokazał, że francuskim klientom podoba się idea second-hand, dlatego firma postanowiła w tym roku powiększyć sieć.
Zasada działania Leclerc Occasion jest bardzo prosta – do wybranego supermarketu można przynieść sprawny sprzęt, którego już nie używamy. Przedmiot zostaje wyceniony i wystawiony w sklepie. Osoba, która go przekazała dostaje bon na zakupy o równowartości oddanego sprzętu, który może wykorzystać w hipermarkecie, aptece, biurze podróży, sklepie sportowym, jubilerze, optyku i innych punktach należących do E.Leclerc.
Do second-handu można przynosić konsole i gry, sprzęt RTV i AGD, książki, komputery, płyty, artykuły sportowe, narzędzia, biżuterię, a także telefony i aparaty fotograficzne. Nie mogą być zniszczone, sieć prosi także, żeby oddawane sprzęty były naładowane.
Leclerc Occasion powstają przy supermarketach tej firmy albo wewnątrz nich. Na razie nie ma informacji, czy takie sklepy powstaną w innych krajach niż Francja.
Czytaj także: Szwedzkie miasto otworzyło galerię handlową, w której kupisz tylko rzeczy naprawione i z drugiej ręki
Jednak nie tylko E.Leclerc stawia na second-hand. Sieć Auchan uruchomiła w pięciu sklepach we Francji punkty z używaną odzieżą – jest to efekt współpracy z Patatam, firmą zajmującą się sprzedażą ubrań z drugiej ręki. Każda część garderoby jest wyceniana tak samo – koszulki kosztują 3 euro, spodnie i swetry po 8, a płaszcze 15. Klienci mogą także przynosić do Auchan swoją odzież, za którą dostają bony na zakupy.
Pilotaż ma potrwać trzy miesiące. Później kierownictwo Auchan zdecyduje, czy second-handy pojawią się w kolejnych sklepach.
Zdjęcie: nito/Shutterstock