W ustawie o programach wsparcia dla przedsiębiorców posłowie PiS przemycili poprawkę, zgodnie z którą do sprzedaży zostanie dopuszczony węgiel brunatny. Problem w tym, że taki węgiel wymaga wysuszenia i trzeba go spalić trzy razy więcej, aby ogrzać dom. Emituje też bardzo dużo tlenków siarki. Między innymi dlatego eksperci oceniają to działanie jako szkodliwe i bezcelowe. Poniżej prezentujemy Komentarz Miłosza Jakubowskiego, radcy prawnego z Frank Bold i Bernarda Swoczyny, eksperta ds. energetyki z Instratu.
W ubiegły czwartek Sejm przyjął poprawkę PiS, która czasowo (do 30 kwietnia 2023 r.) zawiesza zakaz sprzedaży węgla brunatnego, kary za wprowadzanie takiego paliwa do obrotu oraz kary za łamanie uchwał antysmogowych w odniesieniu do węgla brunatnego.
Poprawka znalazła się w Ustawie o zasadach realizacji programów wsparcia przedsiębiorców w związku z sytuacją na rynku energii w latach 2022–2024 mimo negatywnej opinii sejmowych legislatorów, którzy zwrócili uwagę na to, że nie ma ona żadnego związku z przedmiotem tej ustawy. To de facto nowa inicjatywa ustawodawcza i jako taka powinna być procedowana osobno.
Obecnie ustawą zajmuje się Senat. W opublikowanej wczoraj opinii senackie biuro legislacyjne nie pozostawiło na niej suchej nitki. W odniesieniu do przepisów dotyczących sprzedaży i spalania węgla brunatnego podkreślono, że ze względu na brak związku z przedmiotem ustawy oraz pominięcie właściwego procesu legislacyjnego, są one niezgodne z Konstytucją. Ponadto wskazano, że przepisy wpływające na funkcjonowanie samorządu terytorialnego powinny być przedmiotem opinii Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.
Ominięte konsultacje społeczne i ocena skutków
Wiele wskazuje na to, że przepisy – zainspirowane pomysłem ministra Jacka Sasina – zostały przygotowane w ministerstwie klimatu, a następnie zgłoszone jako poprawka poselska do ustawy traktującej o innych zagadnieniach. Tym sposobem ominięto nie tylko konsultacje społeczne, ale także sporządzenie oceny skutków regulacji. A te będą niebagatelne. Przypomnijmy, że chodzi o dopuszczenie do sprzedaży węgla brunatnego, jednego z najbardziej zanieczyszczających paliw stałych. Trudno to nazwać inaczej niż psuciem prawa.
Wątpliwości legislatora sejmowego dotyczące trybu procedowania poprawki minister rozwoju i technologii Waldemar Buda zbywał, tłumacząc pośpiech potrzebą zapewnienia surowca do ogrzewania domów tej zimy.
Bełchatów i tak nie pomoże
Czy jednak węgiel brunatny tę potrzebę zaspokoi? Nie. Surowiec z odkrywek bełchatowskich, który według ministra Sasina miałby ogrzewać polskie domy, nie nadaje się do spalania w małych kotłach i piecach. To paliwo o bardzo wysokiej wilgotności, niskiej wartości opałowej (3 razy niższej niż tzw. ekogroszek), które wymagałoby odpowiedniego przygotowania, a przede wszystkim wysuszenia.
Kopalnie, które dotychczas nie sprzedawały go detalicznie, prawdopodobnie nie mają odpowiedniej infrastruktury niezbędnej do zorganizowania takiej operacji na dużą skalę. Surowy węgiel brunatny składa się w ponad 50 proc. z wody, bardzo ciężko jest go w ogóle rozpalić, a ze względu na niską temperaturę spalania będzie dymił niczym mokre liście i może zgasnąć przed wypaleniem. W tej chwili nie ma już możliwości wysuszenia tego węgla, ani w piwnicach, ani tym bardziej przy kopalniach.
Dodatkowo węgiel brunatny, ze względu na dużą zawartość wody, przy ujemnych temperaturach zamarza na kamień. Nie da się go wtedy nawet wysypać z wagonów. To bardzo utrudnia jego transport. Kopalnie z okolic Konina używają do przewozu specjalnie podgrzewanych węglarek, praktycznie nikt inny takich nie posiada.
Trzy razy więcej do ogrzania domu
Przy spalaniu węgla brunatnego wydziela się bardzo dużo tlenków siarki, a po spaleniu pozostaje bardzo dużo popiołu. Aby ogrzać dom węglem brunatnym z Bełchatowa potrzeba go nawet 3-4 razy więcej niż węgla kamiennego. Węgiel brunatny, nawet przesortowany, raczej nie nadaje się też do kotłów automatycznych, bo jest zbyt miękki – może się pokruszyć i zapchać podajnik.
Obserwując kolejne, niespójne działania legislacyjne łatwo dojść do wniosku, że rząd nie ma żadnego pomysłu jak uchronić Polaków przed pogłębiającym się kryzysem energetycznym, nie doprowadzając jednocześnie do katastrofy ekologicznej. Dopuszczenie do sprzedaży węgla brunatnego to kolejne działanie, które nie rozwiąże problemu większości ludzi, za to z pewnością wygeneruje kolejne.
O autorach:
Miłosz Jakubowski – radca prawny w Frank Bold. Specjalizuje się w prawie administracyjnym i prawie ochrony środowiska. Bierze udział w postępowaniach przed organami administracji i sądami. Prowadzi szkolenia i warsztaty dla pracowników instytucji publicznych i organizacji społecznych. Regularnie bierze udział jako ekspert w procesie legislacyjnym na poziomie lokalnym, regionalnym i krajowym. Jest autorem i współautorem kilku raportów, analiz i poradników z zakresu prawa ochrony środowiska.
Bernard Swoczyna – główny ekspert programu Energia & Klimat w Fundacji Instrat. Magister inżynier energetyki na wydziale MEiL Politechniki Warszawskiej, doktorant w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Ekspert w zakresie energetyki, odnawialnych źródeł energii, chłodnictwa, oszczędności i magazynowania energii. Do niedawna specjalista w Fundacji WWF Polska, gdzie zajmował się OZE i magazynowaniem energii. Autor licznych projektów i analiz, m.in. dla branży spożywczej, producentów elementów polimerowych i sieci handlowych.
–
Zdjęcie: Shutterstock/0simon0 SzymonLaszewski