Według raportu brytyjskiego ministerstwa biznesu, energii i przemysłu w 2018 roku blisko jedna trzecia energii elektrycznej produkowanej na Wyspach pochodziła ze źródeł odnawialnych. Około 20 proc. powstało w elektrowniach atomowych, co łącznie przekłada się na blisko 53 proc. energii elektrycznej ze źródeł niskoemisyjnych. Po raz pierwszy w historii brytyjskiej energetyki mniejszość w tzw. miksie stanowiły paliwa kopalne, a więc przede wszystkim węgiel i gaz.
W 2018 roku 31,4 proc. brytyjskiej energii elektrycznej wyprodukowano ze źródeł odnawialnych (przede wszystkim słońca i wiatru), podczas gdy rok wcześniej było to 27,5 procent. Po mniej więcej 1 proc. zmalał udział węgla, gazu, a także energii jądrowej w miksie energetycznym kraju – w ubiegłym roku stanowiły one odpowiednio 5,1 proc., 39,5 proc. oraz 19,5 proc. miksu.
Choć przewaga źródeł określanych mianem niskoemisyjnych jest niewielka, warto odnotować, że ma ona miejsce po raz pierwszy. Strona rządowa podkreśla jednak, że to dopiero część drogi w stronę planowanej zeroemisyjności kraju do 2050 roku.
„Niezwykle ważnym krokiem w osiąganiu zerowej emisji będzie przekształcenie systemu energetycznego, aby gospodarka mogła być zasilana przez przystępną, bezpieczną i czystą energię. Będziemy musieli zmienić nie tylko sposób, w jaki używamy energii w naszych domach i firmach, ale także sposób jej wytwarzania i dostarczania. Musimy to zrobić w taki sposób, aby koszty energii były jak najniższe, a bezpieczeństwo energetyczne nigdy nie było zagrożone” – powiedział Greg Clark, [do wczoraj] kierujący ministerstwem energii w rządzie Theresy May.
Z rządowym raportem na temat brytyjskiej energetyki można zapoznać się tutaj.
Zdjęcie: Shutterstock/MarcelClemens