Światowe media obiegły w tym tygodniu informacje z Pjongjangu, w którym władze miały zarządzić konfiskatę psów domowych, uznanych za symbol „zachodniej dekadencji”. Miłośników czworonogów szczególnie zbulwersowały doniesienia, że część zwierząt trafiać ma… na stoły w północnokoreańskich restauracjach.
Informację o konfiskacie czworonogów w stolicy Korei Północnej podał południowokoreański dziennik „The Chosun Ilbo”. Według informatorów z Północy restrykcje dotknąć miały szczególnie elity Pjongjangu, które – podobnie jak mieszkańcy krajów zachodnich – upodobały sobie trzymanie psów w domach.
Zwyczaj ten miał zostać uznany przez władze za „burżuazyjny”, ponieważ dla bogatszej części miasta zwierzęta te stały się oznaką statusu społecznego.
Jak podaje „South China Morning Post” od lat 80-tych w Korei Północnej stopniowo zakazywano posiadania psów osobom prywatnym, właśnie ze względu na zachodnie skojarzenia. Najprawdopodobniej jednak wraz z dojściem Kim Dzong Una do władzy w 2012 roku doszło do zwiększenia swobód w tym zakresie.
Odbierają psy przez kryzys żywnościowy?
„The Chosun Ilbo” podaje, że władze zidentyfikowały domostwa z psami i konsekwentnie odbierają zwierzęta właścicielom. Według źródła dziennika część z nich trafiać ma do ogrodów zoologicznych, reszta natomiast jest usypiana lub przekazywana lokalnym restauracjom.
New York Post zwraca uwagę, że psy nadal są popularne na północnokoreańskich stołach, podczas gdy na Południu zwyczaj ich jedzenia zanika. Portal podkreśla, że konfiskaty mogą mieć związek z kryzysem żywnościowym, który od wielu lat dotyka kraj Kim Dzong Una.
Inny południowokoreański dziennik, „The Daily NK”, donosił już przed miesiącem, że właściciele czworonogów są nakłaniani do sprzedaży restauracjom psów powyżej 15 kilogramów. W zamian otrzymywać mieli poświadczenie, że dostaną określoną ilość oleju i ryżu.
_
Zdjęcie: Shutterstock/Alexander Khitrov