„Paliwo przyszłości” nie będzie rynkowo opłacalne? To prawdopodobne. Do takich wniosków doszli analitycy think-tanku Agora Energiewende. W ich najnowszym opracowaniu czytamy, że wytwarzany w bezemisyjny sposób wodór najpewniej będzie za drogi, by konkurować z paliwami kopalnymi.
Dziś w Unii Europejskiej wytwarza się 340 terawatogodzin energii z wodoru rocznie. Gaz ten sam w sobie jest czystym surowcem, a jego używanie nie przekłada się na emisję gazów cieplarnianych. Problem w tym, że w procesie jego wytwarzania potrzebna jest duża ilość energii. Dziś dostarcza się ją głównie dzięki spalaniu paliw kopalnych, przede wszystkim gazu ziemnego.
W UE coraz częściej inwestuje się jednak w zielony wodór, wyprodukowany z wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii. W ramach Europejskiego Zielonego Ładu zachęca do tego Komisja Europejska, pieniądze w to paliwo pompują też polskie firmy. Budowę farmy fotowoltaicznej zasilającej instalację wytwarzającą wodór zapowiada Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Zarządzająca elektrowniami w Wielkopolsce spółka ZE PAK w tym samym celu chce wykorzystywać biomasę.
Czytaj również: Unia ma pomysł na ograniczenie emisji w lotnictwie. E-paliwa i podatek
Jednak prywatne inwestycje nie wystarczą, by wodór stał się „paliwem przyszłości” – przekonują analitycy z Agora Energiewende. To dlatego, że gaz ten nie wytrzymuje konkurencji cenowej z surowcami kopalnymi. Zmienić tę sytuację mogą publiczne dotacje. Według think-tanku do końca obecnej dekady powinny one wynosić 10 do 24 miliardów euro.
Wodór tylko tam, gdzie jest niezbędny
Inaczej wodór zacznie być opłacalny dopiero w przypadku wzrostu cen uprawnień do emisji CO2 powyżej 200 euro za tonę. Eksperci nie krytykują jednak scenariusza, w którym podatnicy będą dopłacać do wytwarzania wodoru. Twierdzą, że pieniędzmi na jego wytwarzanie trzeba jedynie mądrze zarządzać.
„Dlatego musimy zadbać o priorytety. Finansowanie odnawialnego wodoru powinno (…) koncentrować się na najbardziej opłacalnych i niebudzących kontrowersji zastosowaniach” – komentował Patrick Graichen, dyrektor wykonawczy Agora Energiewende.
„Niebudzące kontrowersji” zastosowanie obejmują między innymi produkcję stali i amoniaku. Eksperci wymieniają też długodystansowe lotnictwo, żeglugę morską i ciepłownictwo. To w tych sektorach gospodarki potrzebujemy szybkiego spadku emisji, w czym najlepiej może pomóc zielony wodór – przekonują specjaliści. Bez niego porzucenie węgla, gazu i ropy w tych branżach może być niemożliwe. Jednocześnie członkowie think-tanku zwracają uwagę, że wykorzystanie tego paliwa nie będzie opłacalne sektorze motoryzacyjnym. W tym przypadku łatwiejszym i tańszym rozwiązaniem ma być produkcja samochodów napędzanych bateriami.
Mimo to energetyczni giganci planują inwestycje w stacje tankowania wodoru. Stawiać je chcą ZE PAK, Orlen i Lotos. Pierwsze takie obiekty mają powstać jeszcze w tym roku. Zaletą takiej instalacji jest między możliwość szybkiego tankowania. To trwa najwyżej kilka minut. Przy dystrybutorach nie można jednak spodziewać się tłoku. W Polsce zarejestrowane są zaledwie 53 auta na wodór. W sprzedaży jest tylko jeden model samochodu osobowego wykorzystującego to paliwo – Toyota Mirai.
Źródło zdjęcia: Scharfsinn / Shuttertsock