Udostępnij

„Wychodzisz z psem, a pod domem siedzi snajper”. Relacje prosto z Puszczy Białowieskiej

30.01.2024

Puszcza Białowieska – jedyny taki las w Europie. To wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO kompleks, w którym z łatwością spotkamy żubry, wilki i zaobserwujemy rzadkie ptaki. Jednak taki obrazek nie jest pełny. Dziś spacerując po puszczy natkniemy się też na wojskowe ciężarówki, pięciometrowy mur, zamaskowaną młodzież w mundurach z karabinami i śmiertelną pułapkę dla wszystkich żywych istot – drut żyletkowy w środku dziewiczego lasu. Odwiedziliśmy Puszczę Białowieską, aby zapytać mieszkańców, czego oczekują od nowej władzy.

To perła w przyrodniczej koronie Polski. Chroniona od tysięcy lat – do dziś. Nie tylko prawem krajowym, ale także tym międzynarodowym.

Puszcza Białowieska – niezwykle doświadczona. Najpierw przez piły, które swoją decyzją w 2017 r. odpalił były minister środowiska Jan Szyszko. Później przez kryzys migracyjny i ekspresową budowę muru na granicy. Pojechaliśmy do puszczańskich miejscowości, żeby przekonać się, jak dziś wygląda. Byliśmy w najlepiej zachowanym fragmencie puszczy i pod samym murem, skąd przeganiali nas uzbrojeni żołnierze.

„UWAGA! Żołnierze, Policjanci i inni Funkcjonariusze!”

Mroźny, zimowy poranek. Na termometrze -6 st. C. Jesteśmy umówieni na wycieczkę do serca Puszczy. To rezerwat ścisły, do którego można wejść tylko z licencjonowanym przewodnikiem. Obszar ma 5,8 tys. ha, a cały Białowieski Park Narodowy (BPN) nieco ponad 100 km2. Dla porównania Kraków ma 327 km2, a Warszawa 517 km2. Park Narodowy po polskiej stronie obejmuje niewielki obszar Puszczy. Po stronie białoruskiej jest to 100 proc. powierzchni cennych lasów.

Przy wejściu do najlepiej zachowanego fragmentu Puszczy Białowieskiej wita nas szereg tabliczek informacyjno-edukacyjnych. Jest też ta informująca o wpisie na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO z 1979. Przejrzysta mapa obrazuje, jaka część obszaru leży na terytorium Polski, a jaka na Białorusi.

Niedawno dodano jeszcze jedną tabliczkę. „UWAGA! Żołnierze, Policjanci i inni Funkcjonariusze! Wchodząc za bramę na teren Obszaru Ochrony Ścisłej BNP nie będąc na służbie – łamiecie prawo. (…) Takie działanie podlega karze” – brzmi jej treść. Dobrze oddaje klimat panujący w Białowieży, Hajnówce, Teremiskach oraz innych wsiach i miasteczkach w regionie. Pędzące ciężarówki wojskowe, zamaskowani żołnierze z karabinami i wysoki mur na granicy to nowe oblicze krajobrazu puszczańskich miejscowości. Jak widać, sprowadzani z różnych części kraju mundurowi łamali zakazy i wchodzili na teren rezerwatu ścisłego.

Dedykowana tabliczka ma to rozwiązać.

 class=
Nowa tabliczka informacyjna przy wejściu na teren rezerwatu ścisłego Białowieskiego Parku Narodowego. Fot. Maciej Fijak

Pracownik wójta buduje fotowoltaikę u wrót Puszczy

Naszą przewodniczką jest Grażyna Chyra, prowadząca „Pracownię na Polanie„, która zna wiele zakamarków Puszczy. Aby dojść pod wrota parku narodowego, trzeba przejść kilkaset metrów wzdłuż niezalesionego obszaru. To właśnie Polana Białowieska. Żyją tu m.in. orliki krzykliwe, stąd czynna ochrona tego fragmentu. Przed świtem można tu spotkać także żubry.

– Polana jest pozostałością osadnictwa z XVIII w. i późniejszego. Dwór myśliwski polskich królów został przeniesiony w to miejsce, na wzgórze pałacowe. Dziś w tym miejscu jest siedziba Białowieskiego Parku Narodowego. Zbudowana zresztą na fundamentach wysadzonego Pałacu Carskiego. Polana jest duża, bo przed drugą wojną światową w Białowieży mieszkało ok. 10 tys. osób. Dziś zostało nas niecałe 2 tys. – wyjaśnia Grażyna Chyra. Według Państwowej Komisji Wyborczej podczas ostatnich wyborów uprawnionych do głosowania było dokładnie 1 897 osób.

O polanie było głośno na początku ubiegłego roku. Okazało się, że na polanie wchodzącej w skład obszaru Natura 2000 ma stanąć… farma fotowoltaiczna. Mimo dwukrotnej negatywnej opinii Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, pozytywną decyzję wydał wójt gminy – Albert Litwinowicz. Szybko okazało się, że inwestorem jest Andrzej Kaczanowski, pracujący w urzędzie gminy podwładny Litwinowicza. Ostatecznie pod koniec roku WSA w Białymstoku wstrzymał decyzję o budowie.

Nadleśnictwa do likwidacji? „Wykorzystajmy potencjał turystyczny regionu”

Do wójta Litwinowicza jeszcze wrócimy w dalszej części tekstu. Kolejnym ważnym graczem w puszczańskiej rozgrywce jest szefostwo parku narodowego. Z początkiem 2024 r. odwołany ze stanowiska został dotychczasowy dyrektor (z nadania PiS), Michał Krzysiak. – Do tej pory dyrekcja Białowieskiego Parku Narodowego nie była partnerem do dyskusji – słyszymy od mieszkańców. Liczą, że teraz się to zmieni.

– Obecność Lasów Państwowych w Puszczy Białowieskiej nie ma sensu. Chcemy zmiany zarządzania tym terenem. Najlepiej, gdyby całością sprawnie zarządzał park narodowy z nową dyrekcją, ze spójną wizją ochrony unikalnej przyrody, z dobrą dostępnością dla mieszkańców i turystów. Wtedy można by wykorzystać potencjał turystyczny regionu, chociażby dzięki takim prozaicznym kwestiom, jak ciągłość szlaków turystycznych. Do tej pory nie było to priorytetem – mówi nam przewodniczka.

Aby tak się stało, konieczne jest m.in. wyrównanie zarobków. Dziś w nadleśnictwie zarabia się dużo więcej, niż w strukturach parku narodowego. To jedna z blokad zmian w zarządzaniu całym obszarem. – Leśnicy przyzwyczaili się do pewnego poziomu. Nagle mieliby zostać zdegradowani. Oczywiście, że będą się burzyć. Inna kwestia to liczba leśników w Polsce. Mamy dużo większe zagęszczenie leśników, niż średnia europejska. Utrzymujemy ich bez celu. Te zmiany jednak potrwają, to będzie dłuższy proces – wskazuje Chyra.

Wyrównanie pensji dla personelu parków narodowych już zapowiedziała nowa szefowa ministerstwa.

Ministerstwo rozpisało nie tylko konkurs na nową dyrekcję BPN, ale także na pełnomocnika ds. współpracy z UNESCO, które co chwilę upomina się o lepszą ochronę puszczy.

Cała Puszcza Parkiem? Brak polowań i „pazernego korzystania z dobra lasu”

Jednym z głównych haseł podnoszonych w ostatnich latach jest to dotyczące chronionego obszaru. „Cała Puszcza Parkiem Narodowym” – taki slogan często przewija się przez krajowe media. Co oznacza ten pomysł w praktyce?

– Poszerzenie Parku Narodowego eliminuje z terenu polowanie. My nie potrzebujemy polowań! – jasno stawia sprawę Grażyna Chyra. – Nie są potrzebne. Mamy od tego duże drapieżniki – wilki i rysie, które świetnie sobie radzą. Zniknie też komercyjna wycinka. Parki Narodowe mogą pozyskiwać drewno, ale to niewielka część. Zniknie więc pazerne rzucanie się na dobra lasu. Kiedy jak nie teraz? – pyta retorycznie. Kolejna kwestia, która pomogłaby poszerzyć BPN to wyrównanie podatku leśnego. – Dlaczego samorządy nie chcą poszerzenia parku? Bo Lasy Państwowe płacą dwa razy więcej podatku gruntowego gminie, niż samorząd otrzymałby od parku narodowego – przypomina Chyra.

Jej słowa znajdują potwierdzenie m.in. w uchwałach podejmowanych przez gminną radę. Różnica we wpływach do lokalnego budżetu to jedna z głównych obaw samorządowców.

  • „Dla samorządów są to wymierne straty finansowe – choćby z tytułu utraty 50 proc. podatku leśnego. W 2019 r. lesistość Gminy Białowieża wg GUS wynosiła 89,5 proc. Lasy publiczne stanowiły 99,998 proc. lasów w gminie” – uchwała Nr XLI/254/23 Rady Gminy Białowieża z dnia 15. lutego 2023 r.
 class=
Grażyna Chyra – licencjonowana przewodniczka po Białowieskim Parku Narodowym, prowadząca „Pracownię na Polanie”. Fot. Maciej Fijak

Szefowa ministerstwa środowiska: nad Puszczą pochylimy się w pierwszej kolejności

– Nie mamy dokładnych danych co do tego, kto jest za poszerzeniem parku, a kto przeciw – przyznaje nasza przewodniczka.

Dodaje, że niechęć do zmian jest czymś naturalnym. Ludzie boją się parku narodowego, bo oznacza to pewne ograniczenia, nie wszędzie można wchodzić.

– Tutaj postulowane było poszerzenie w kształcie parku otwartego. To na przykład znaczy, że w wielu miejscach można będzie wchodzić poza ścieżki. To byłoby świetne rozwiązanie dla wszystkich. Na pewno przekonane są do tego grupy związane z turystyką. Dziś turyści zza granicy przyjeżdżają tylko na jeden dzień, zwiedzić park narodowy, którego obszar nie jest duży. I trudno jest im wytłumaczyć, że Puszcza Białowieska to nie tylko park narodowy. Że poza BPN jest mnóstwo dzikich terenów, które warto zobaczyć. Gdyby natomiast park narodowy był dużo większy, pobyty takich turystów byłyby dłuższe – podsumowuje sytuację Grażyna Chyra.

Podczas styczniowej wizyty w Puszczy ministra Hennig-Kloska mówiła, że ze strony „Koalicji 15. października” jest chęć poszerzania polskich parków narodowych i tworzenia nowych. – Chcemy ten postulat wdrożyć w życie. Na pewno tu, obszar Puszczy Białowieskiej jest jednym z tych, nad którym należy pochylić się w pierwszej kolejności – podkreślała w trakcie konferencji prasowej w Białowieży.

Lokalny przedsiębiorca: „jest po prostu dramat”

Z puszczańskich lasów przenosimy się do centrum Białowieży. Tam przedsiębiorca i działacz społeczny Sławomir Droń mówi nam o najważniejszych wyzwaniach, które stoją przed nowym rządem.

– Takim wyzwaniem jest odwrócenie strasznej sytuacji, jaką mamy tutaj na granicy. Wiadomo, że rząd nie może zatrzymać fali uchodźców, ale może zmienić narrację o nich. To są normalni ludzie, którzy zaczęli przychodzić, będą przychodzić i będzie to stały element – mówi Droń.

Druga sprawa, którą wskazuje, to przyroda. Chciałby, aby o Białowieży znów mówić w kontekście światowego dziedzictwa przyrodniczego.

– Turystyka się zwija, jest po prostu dramat. Nawet 2/3 knajp się zimą nie otwiera – zauważa Droń, który sam prowadzi restaurację w centrum miasta. – Myślę, że takim impulsem byłoby stworzenie nowej struktury wokół Białowieskiego Parku Narodowego. Od czasów Szyszki i tak nie ma eksploatacji Puszczy. Jeśli dziś nie podejmiemy zdecydowanych kroków, w czasach, gdy zaczyna dominować takie dobre podejście do przyrody, to później będzie tylko trudniej. Boimy się, że rząd będzie miał inne problemy na głowie, więc chcemy, aby nad sprawą pochylił się teraz – apeluje.

Jedyny las tego typu: „prawdziwa dzikość”

Pytamy też o to, jak zapatruje się na pomysł poszerzania terenu parku narodowego, czy zapowiadanej przed ministerstwo Konstytucji dla Puszczy.

– Nie trzymam się kurczowo nazw. Możemy mówić o Puszczy, o UNESCO, o Konstytucji. Jak to nazwiemy, to jest tylko gra słów – mówi Sławomir Droń. – Ważne jest, aby zrobić trwałą ochronę przyrody. Tam, gdzie mamy rezerwat ścisły, to oczywiście ograniczamy obecność człowieka. Jednak w innych miejscach powinny być szlaki, powinna się rozwijać wysokospecjalistyczna turystyka. Nie taka chamska, typu quady. Zresztą do nas nie przyjeżdżają ludzie grać w ruletkę, to nie jest takie miejsce. To dałoby impuls całemu regionowi. Jeśli cały obszar Puszczy byłby chroniony, to także na jej obrzeżach mogłyby powstawać agrokwatery, a nie tylko Białowieża i Białowieża. Byłaby dywersyfikacja tego ruchu turystycznego, przecież nie chcemy zadeptać Puszczy. To nigdy nie będzie Zakopane, to inny rodzaj turystyki. Mamy tu jedyny tego typu zachowany las. Jest tu prawdziwa dzikość – zachwala puszczański region.

 class=
Puszcza Białowieska zimą. Fot. Maciej Fijak

Wójt Litwinowicz

Wróćmy do lokalnej polityki. W Białowieży od lat rządzi Albert Litwinowicz (59 l.) Wójt nie należy do zagorzałych obrońców Puszczy. Krótkie spojrzenie na jego media społecznościowe wskazuje, że samorządowiec dobrze żył z rządem Zjednoczonej Prawicy (ZP). W sierpniu zeszłego roku fotografował się z prominentnymi politykami PiS, podczas przekazywania symbolicznego czeku na inwestycje. Chodziło o sprawę dodatkowych subwencji rządowych, które trafiały głównie do mniejszych samorządów, w których ZP jest tradycyjnie mocniejsza.

Lokalny włodarz wielokrotnie zamieszcza informacje krytykujące kluczowy dla przyszłości Puszczy plan zarządzania Obiektem Światowego Dziedzictwa, który powstaje na żądanie UNESCO. Wśród udostępnianych dokumentów są m.in. te, które podważają zamieszczone w dokumencie potencjalne zagrożenia dla Puszczy. Na przykład „nieuprawnione korzystanie z zasobów”. Ostatnio nie spodobała mu się także decyzja nowej szefowej Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Na swojej stronie zamieścił też materiały, które miały ośmieszać spontaniczne protesty przeciw działaniom wojska w regionie. Chodziło o głośną sprawę śmiertelnego potrącenie żubra na trasie Hajnówka-Białowieża. Według mieszkańców nie było to pierwsze takie zdarzenie.

Wójt Białowieży za słabszą ochroną Puszczy

To jednak nie jest cały obraz sytuacji. Litwinowicz, kultywując kontrowersyjną samorządową tradycję, wydaje swoją gazetę.

„Głos Białowieży” formalnie drukuje lokalny ośrodek kultury, a korektę zapewnia… gminna biblioteka. Każdy numer rozpoczyna się wstępniakiem pisanym przez samego wójta. Gazetka przedstawia gminę wyłącznie w dobrym świetle. To właśnie z niej można dowiedzieć się, że wójt jest orędownikiem poszerzania strefy IV w ramach zarządzania obiektem światowego dziedzictwa UNESCO. Chodzi o strefy, w których można prowadzić wycinki. To jeden z głównych punktów zapalnych w całym sporze. Litwinowicz chciałby też liberalizacji zasad w strefach najbardziej chronionych.

Kariera wójta trwa już niemal 20 lat. W 2006 r. Litwinowicz wygrywa w cuglach pierwszą turę wyborów z wynikiem niemal 70 proc. Cztery lata później ponownie zostanie wybrany, z nieco słabszym, jednak wciąż wysokim wynikiem – zgarniając ponad 60 proc. głosów. Dobra passa skończyła się w 2014 r., gdy urząd w Białowieży objął Grzegorz Kasprowicz, wygrywając w pierwszej turze. To jednak nie koniec karuzeli na tym stanowisku. Panowie stanęli przeciw sobie ponownie w 2018 r. Na urząd wójta powrócił wtedy Litwinowicz. W dogrywce pokonał kontrkandydata zaledwie 22 głosami.

„Ochrona Puszczy nie może blokować rozwoju”

– Od kilku lat nie mieszkam już w Białowieży, ale bacznie obserwuje swoją miejscowość – zapewnia Kasprowicz, gdy pytamy go o puszczańskie sprawy. Na wstępie dodaje też, że kwestie związane z Puszczą zawsze są trudne do rozwiązania. – Najważniejszym aspektem jest wypracowanie rozwiązania, które w akceptowalnym stopniu zadowoli każdą grupę społeczeństwa. W szczególności mieszkańców tego regionu. Wysłuchani byli wielokrotnie, ale wydaje mi się, że ich zdanie za każdym razem było pomijane – mówi nam były wójt Białowieży.

Jego zdaniem Puszcza Białowieska jest na tyle duża, że jest w stanie zaspokoić potrzeby mieszkańców: naukowe, ekologiczne czy też produkcyjne. – Podział ten będzie niezwykle trudny do zrealizowania, ale może to jest właśnie ten moment, aby problem rozwiązać. Ochrona Puszczy nie może blokować rozwoju regionu. Nie może utrudniać życia mieszkańcom i negatywnie wpływać na jakość ich życia – podkreśla Grzegorz Kasprowicz. Dodaje, że mieszkańcy wystarczająco odczuli na własnej skórze złe decyzje na szczeblach państwowych.

Gdzie władze powinny rozpocząć poszukiwanie optymalnego rozwiązania?

– Od mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców. Należałoby sprawdzić, czego oczekują i potrzebują. Do dziś ich głos – mam wrażenie – był słuchany, ale nie usłyszany. Jeżeli ich potrzeby zostaną zaspokojone, a rozumiem przez to, potrzeby samorządów, ale również mieszkańców gmin, to ich opór przed zmianami będzie o wiele mniejszy. Te zmiany jednak nie mogę się opierać na kolejnych zakazach i nakazach dotyczących ich codziennego życia – podsumowuje były samorządowiec.

Szczutkowska: skali zniszczeń nie znamy do dziś

Sylwia Szczutkowska z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot mówi nam, że wspomniana zmiana na stanowisku dyrektora parku narodowego była bardzo potrzebna. – Poprzedni z nadania PiS blokował dostęp do informacji o skali dewastacji rezerwatu ścisłego przez stacjonujące na granicy wojsko. Wiemy, że żołnierze wycinali drzewa by budować dla siebie szałasy i palić ogniska. Do dziś nie znamy skali zniszczeń Białowieskiego Parku Narodowego w pasie przygranicznym. Były dyrektor utrudniał także prace naukowe. Nowa osoba na tym stanowisku będzie miała ważne zadania do wykonania – zaznacza przedstawicielka „Pracowni”.

Wśród takich zadań wymienia odbudowanie zaufania, przywrócenie współpracy naukowej i lepszego zadbania o przyrodę parku narodowego. Mówi nam, że trzeba nie tylko pilnie naprawić szkody wyrządzone puszczy, ale także zabezpieczyć obecny stan braku cięć w tym unikatowym lesie.

– Trzeba pamiętać, że w 2017 r. doszło do ogromnej w skutkach dewastacji. Leśnicy wycięli 200 tys. m3 drzew, z czego połowę ze strefy III UNESCO, w której gospodarka leśna jest zabroniona. Wycinki wpłynęły negatywnie na ponad 4 tys. ha Puszczy, a więc ogromny teren. Szkody te do tej pory nie zostały skompensowane – przypomina.

Wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE oraz cywilne zabezpieczenie sądowe w postaci tymczasowego zakazu wycinki drzew wywalczone przez Pracownię, spowodowały że leśnicy nie mogą kontynuować pozyskania drewna w Puszczy. – Co się okazało? Ten wieloletni brak wycinek i sztucznych nasadzeń spowodował poprawę stanu ochrony siedlisk przyrodniczych i siedlisk gatunków. Puszcza się pięknie odradza, a drewno opałowe jest dostępne na telefon z sąsiednich nadleśnictw. Dziś musimy zabezpieczyć ten stan i stworzyć skuteczne regulacje prawa krajowego, które zagwarantują, że dalsze decyzje o zarządzaniu Puszczą będą podejmowane w oparciu o ekspercką wiedzę i przez pryzmat celu ochrony tego obiektu – zabezpieczenia przebiegu naturalnych procesów i odpowiednio dużych i różnorodnych siedlisk przyrodniczych – komentuje Szczutkowska.

 class=
Drut żyletkowy na polsko-białoruskiej granicy. Fot. Maciej Fijak

Potrzebna ustawa dla Puszczy

Takim zabezpieczeniem może być ustawa dedykowana Puszczy Białowieskiej. Według wizji „Pracowni” ustawa wprowadziłaby trwały i skuteczny system zarządzania puszczańskimi lasami. – Taka potrzeba wynika zresztą wprost z Konwencji UNESCO. Stare regulacje nie rozwiązały problemu braku ochrony Puszczy już przez trzy dekady i – jeżeli chcemy zakończyć ten impas – najwyższa pora na nowe rozwiązania prawne i organizacyjne. Nowe otwarcie polityczne to dobry czas na zmiany – zaznacza biolożka.

Względną stabilizacją puszczańskich procesów zachwiała budowa muru na granicy. Po wycinkach z 2017 r. był to kolejny cios zadany puszczy. Rząd Zjednoczonej Prawicy zaporę budował w ekspresowym trybie, na mocy specustawy. Od momentu złożenia projektu ustawy do głosowania nad nią przez Sejm minęły dokładnie dwa dni. Cała historia była używana do doraźnych korzyści politycznych i budowania narracji opartej na strachu.

Specustawa pomijała wszystkie kluczowe przepisy krajowe, które regulują tego typu inwestycje. Jednym dokumentem wyłączono prawo budowlane, prawo wodne czy prawo ochrony środowiska. Specustawa gwarantowała pełną swobodę działania dla polityków i podlegającym im jednostek – nie działało także prawo zamówień publicznych ani dostęp do informacji publicznej. Przyjęta w dwa dni ustawa gwarantowała za to możliwość wywłaszczeń, czy nawet wprowadzenia zakazu przebywania w odległości 200 m od muru granicznego.

„To wyraz opresji względem mieszkańców i turystów”

– Ochrona granicy, abstrahując od kwestii humanitarnej, nie może oznaczać przyzwolenia na niszczenie dziedzictwa przyrodniczego – alarmuje Sylwia Szczutkowska. – Tymczasem tylko w ostatnich miesiącach wojskowi przemieszczając się po drogach w Puszczy potrącili i zabili 3 żubry; gatunek, który z trudem uratowaliśmy przed wyginięciem. Problemem jest także drut żyletkowy, którego dodatkowe zwoje zamontowano przy zaporze. Są to kilometry śmiercionośnej pułapki dla zwierząt. Zaplątują się w nie i giną w strasznych męczarniach z odniesionych ran i wykrwawienia.

Spacerując po puszczańskich ścieżkach wielokrotnie trafialiśmy na wspomniany drut żyletkowy. Był ustawiony nie tylko jako dodatkowa zapora przy murze. Jego fragmenty były porozrzucane bez ładu po różnych fragmentach lasu, co stwarzało zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale także dla postronnych osób odwiedzających las.

Zdaniem przedstawicielki „Pracowni” nie ulega wątpliwości, że musimy strzec granicy polsko-białoruskiej. – Jednak można i trzeba minimalizować oddziaływanie zapory na przyrodę Puszczy Białowieskiej. Nowy rząd powinien dokonać w tym zakresie pilnych ustaleń międzyresortowych. Zmiana sytuacji będzie korzystna także dla turystyki, czyli podstawowej gałęzi rozwoju społeczno-gospodarczego regionu. Chodzenie służb z długą bronią, zatrzymywania do kontroli, czy pędzące przez las opancerzone pojazdy są wyrazem opresji także dla mieszkańców i przebywających w Puszczy turystów. Rządzący powinni zmienić zasady stacjonowania służb w Puszczy Białowieskiej – apeluje Szczutkowska.

 class=
Uzbrojeni żołnierze przy murze na granicy polsko-białoruskiej. Fot. Maciej Fijak

„Nowa ministra wie, co robi. Jest jednak druga strona medalu”

– Sygnały płynące z ministerstwa, które dotyczą puszczy, są fantastyczne i wskazują na to, że nowa ministra środowiska wie, co robi – nie kryje zadowolenia Joanna Pawluśkiewicz, mieszkanka Teremisek, scenarzystka i producentka filmowa, pisarka i aktywistka społeczna współprowadząca Dom Przyrody i Kultury w tej samej miejscowości. To właśnie tam znajdowało się centrum dowodzenia działaniami chroniącymi puszczę przed piłami za czasów Szyszki.

Jej radość nawiązuje do pierwszych decyzji nowej szefowej resortu środowiska i jej wizyty w puszczy. – To spotkanie było dla nas wzruszające. Pierwszy raz po wielu latach nie byliśmy traktowani jak natrętni mieszkańcy, tylko rozmawialiśmy z szacunkiem, byliśmy wysłuchani i nikt nas nie wyśmiewał. Mam wrażenie, że to idzie w dobrym kierunku – komentuje Pawluśkiewicz.

– To jest tylko jedna strona medalu – ta środowiskowa. Bo gdy obrócimy ten medal, to z drugiej strony mamy koszmar kryzysu humanitarnego i płotu na granicy – dodaje zaraz po tym.

„Wojsko Polskie niszczy Puszczę. To nie przebija się to mediów”

W swoich relacjach opowiada o koszmarze niszczenia lasu przez służby.

– To jest coś, co dalej rozwala nasze serca, ta sprawa nie jest rozwiązana. To, co do pewnego momentu niszczyły Lasy Polskie, dzisiaj niszczy Wojsko Polskie – mówi Joanna Pawluśkiewicz. – To dzieje się w ogromnym zakresie, który nie przebija się do mediów. Mam wrażenie, że ludzie nie chcą o tym słyszeć, bo panuje mit polskiego munduru. Tymczasem oni się zachowują jak jacyś gangsterzy – wpadają do czyjegoś domu, niszczą meble i jeszcze na koniec załatwiają się na wycieraczkę. Nie mam innego porównania dla ich zachowania w puszczańskich rezerwatach. Do wycinania przez nich drzew, do palenia ognisk w środku Puszczy, do potwornego pijaństwa, chodzenia z karabinami po Białowieży, traumatyzowania dzieci i dorosłych, czy do zabijania żubrów przez rozpędzone wojskowe ciężarówki – relacjonuje życie w puszczańskich miejscowościach w ciągu ostatnich lat.

Mieszkanka podkreśla, że przeraża ją brak publicznej rozmowy o ściąganiu śmiertelnej pułapki, w którą wpadają nie tylko ludzie, ale też zwierzęta. Chodzi o wspomnianą wcześniej concertinę, czyli rodzaj drutu żyletkowego. Jest podobny do drutu kolczastego, jednak zamiast kolców posiada ostrza w kształcie żyletek.

– Nie ma rozmowy o jakiejkolwiek kontroli wojska, ani rozmowy o tym, że mogłaby być jakakolwiek współpraca między wojskiem a organizacjami pozarządowymi działającymi w tym rejonie. Ostatnio jako ruch „Nie dla muru” napisaliśmy list do generała Kukuła [szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego – red.]. Chcieliśmy, aby wyciągnął konsekwencję wobec swoich żołnierzy, którzy zabijają zwierzęta. Czujemy tutaj niemoc. Nawet Szyszko z nami rozmawiał! W relacji z wojskiem, z pozycji cywili – nie mamy żadnej sprawczości. Nikomu nie życzę, aby doświadczył manewrów wojskowych. To traumatyczne przeżycie, gdy wychodzisz na spacer z psem, a pod tw

Autor

Maciej Fijak

Krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii. Naukowo zajmuje się m.in. międzynarodową ochroną środowiska. Uczestnik European Green Activism Training 2020, członek Akcji Ratunkowej dla Krakowa. Po godzinach przemierza Kraków wzdłuż i wszerz – pieszo lub na dwóch kółkach. Najczęściej spotykany w krakowskim Podgórzu.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.