Na Islandii działalność rozpoczęła największa na świecie instalacja pochłaniająca CO2 ze swojego bezpośredniego otoczenia. Jej twórcy twierdzą, że będzie oczyszczać atmosferę tak samo dobrze, jak las z 20 tys. drzew. Wychwytywanie dwutlenku węgla jest jednak kontrowersyjną i drogą technologią.
Orca to instalacja wysokości dwupiętrowego budynku przypominająca ścianę złożoną z ustawionych na sobie wielkich klimatyzatorów. W rzeczywistości to urządzenia filtrujące dwutlenek węgla bezpośrednio ze swojego otoczenia. Odróżnia je to od większości podobnych urządzeń, zainstalowanych w środku instalacji dużych elektrowni, hut i innych obiektów produkujących duże ilości gazów cieplarnianych. Przedstawiciele odpowiedzialnej za Orkę firmy Climaworks twierdzą, że opracowana przez nich technologia pozwala uzyskać czysty i mocno skoncentrowany dwutlenek węgla. Może on zostać później użyty jako rzadki surowiec w przemyśle lub zwyczajnie magazynowany. „Zmieszany” z wodą dwutlenek można wpompować pod powierzchnię ziemi dzięki technologii firmy Carbfix, współpracującej z Climaworks. Potem „poprzez naturalną mineralizację dwutlenek węgla reaguje ze skałą bazaltową i w ciągu kilku lat przybiera kamienną formę” – czytamy na stronie producenta filtrów CO2.
Według Climaworks podobne instalacje mogą stać się w przyszłości powszechne, wychwytując CO2 w pobliżu zakładów emitujących duże ilości gazów cieplarnianych. Przedstawiciele firmy chwalą się, że oferują natychmiastową odpowiedź na ostatni, alarmujący raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu. Dzięki opracowanej przez nich technologii można szybko zmniejszyć stężenie dwutlenku węgla w atmosferze.
Czytaj również: Drzewa zarabiają, a korzystamy wszyscy. Policzono to w dwóch polskich miastach
„Do osiągnięcia neutralności klimatycznej mamy jeszcze długą drogę. Wierzymy jednak, że dzięki Orce Climaworks wykonało znaczący krok do osiągnięcia tego celu” – komentował Jan Wurzbacher, współzałożyciel firmy. Wyjawił przy okazji, że budowa i pierwsze lata działania Orki pochłoną do 15 milionów dolarów. Rocznie instalacja ma wychwytywać ok. 4 tys. ton CO2. Orca powinna więc działać jak sporej wielkości las z 20 tys. drzewami. Nie wymaga jednak powierzchni, która potrzebna jest do zasadzenia takiej liczby roślin.
Wychwytywanie dwutlenku węgla: fałszywa nadzieja?
Mimo to technologia wyłapywania i składowania dwutlenku węgla (ang. Carbon Capture and Storage, CCS) ma wielu krytyków. Zdaniem aktywistów Greenpeace jej rozwój ma stanowić jedynie wymówkę do produkowania coraz większych ilości dwutlenku węgla i przedłuży uzależnienie świata od konwencjonalnych źródeł energii. Jednocześnie istniejące instalacje często nie zdają egzaminu. Jednym z przykładów jest ta używana przez jednego z energetycznych gigantów w Australii. Firma Chevron obiecywała, że wychwyci 40 proc. emisji dwutlenku pochodzącego z gazowej elektrowni Gorgon. Od sierpnia 2019 roku pod ziemią powinno znaleźć się więc około 8 milionów ton CO2. W rzeczywistości Chevronowi udało się odflitrować i zmagazynować jedynie 5 mln ton tego związku. Inwestycja kosztowała aż 3 miliardy amerykańskich dolarów.
Mimo to rząd Australii nadal stawia na rozwój CCS. Publiczne wsparcie dla tej technologii wyniosło do tej pory ponad 300 mln dolarów australijskich i popłynęło w dużej części do firm zużywających paliwa kopalne. W planach jest też inauguracja kilku kolejnych instalacji wyłapujących dwutlenek bezpośrednio z powietrza. Największe wrażenie robią możliwości filtrów zaprojektowanych przez kanadyjską firmę Carbon Engineering. Przedsiębiorstwo z Kolumbii Brytyjskiej swoją instalację stawia w Szkocji. Według obietnic rocznie będzie ona mogła wychwycić nawet milion ton CO2 ze swojego otoczenia.
Źródło zdjęcia: materiały prasowe Climaworks