Poznaliśmy pełne wyniki w wyborach do Parlamentu Europejskiego w naszym kraju i wstępne wyniki dotyczące całej UE. Wszystko wskazuje na to, że dotychczasowa koalicja utrzyma większość. SmogLab zebrał pierwsze komentarze dotyczące polityk klimatycznych i środowiska.
Państwowa Komisja Wyborcza (PKW), podała wyniki głosowania ze 100 proc. obwodów. KO i PiS notują mniej niż 1 proc. różnicy (37,06 do 36,16). To oznacza 21 mandatów dla rządzącego ugrupowania i 20 dla partii Jarosława Kaczyńskiego, która w 2019 roku zgarnęła aż 27 miejsc w Brukseli. Podium zamyka Konfederacja (12,08 proc.), co przekłada się na 6 miejsc w europarlamencie. Formacja podwoiła liczbę głosów z 2019 roku – z nieco ponad 600 tys. do 1,4 mln. Po trzy mandaty otrzymują Trzecia Droga (6,91 proc.) i Lewica (6,3 proc.).
Frekwencja w Polsce wyniosła 40,65 proc. To mniej niż 5 lat temu. W 2019 roku frekwencja w wyborach do Parlamentu Europejskiego wyniosła 45,68 proc.
Wynik wyborów do Europarlamentu – jaka koalicja w Brukseli?
Według najnowszych danych podawanych przez Parlament Europejski (PE) na 720 mandatów aż 185 (+9) przypadną Europejskiej Partii Ludowej (EPL), do której należy Koalicja Obywatelska i PSL. To właśnie to ugrupowanie zbuduje większość w PE, tym samym utrzymując status quo względem poprzedniej kadencji.
Druga co do wielkości siła – S&D (socjaldemokraci), do której należy Nowa Lewica, notuje 137 (-8) mandatów. Z kolei ugrupowanie, którego członkiem jest Polska 2050 Szymona Hołowni – Renew Europe, może liczyć na 79 (-23) miejsc w europarlamencie. Duży spadek notują także Zieloni, obejmując tylko 52 (-19) mandatów.
Jak wygląda sytuacja po prawej stronie sceny politycznej?
Ugrupowanie Prawa i Sprawiedliwości – konserwatyści z EKR, zgarniają 73 (+10) mandaty, stając się czwartą co do wielkości siłą w Brukseli. Do kogo dołączy Konfederacja? Tego nie wiadomo. Antyeuropejskim politykom tej partii do wyboru oprócz EKR zostaje jeszcze skrajnie prawicowe ugrupowanie ID (Tożsamość i Demokracja), do tej pory bez polskich przedstawicieli. Z tego ugrupowania usunięto niemiecką skrajną prawicę (AfD), która szuka dla siebie miejsca. Miejsca szuka też Fidesz – ugrupowanie Viktora Orbána, które w 2021 opuściło EPL. To oznacza, że nowe sojusze nie są wykluczone.
Wciąż niemal 100 posłów i posłanek jest w grupie nieprzypisanej do żadnego sojuszu politycznego. Tu także możemy spodziewać się transferów.
Europa wybrała. Co dalej z Zielonym Ładem?
Julian Popov, do niedawna minister środowiska w Bułgarii, zaznacza, że wybory nie przyniosły tak dużego wzrostu po stronie skrajnej prawicy, jak niektórzy przewidywali. Jego zdaniem jedną z głównych emocji była ta przeciwko Zielonemu Ładowi.
– To duży błąd nazywać go zielonym. Po pierwsze dużo ludzi nie identyfikuje się, jako „zieloni”. Drugi powód jest taki, że mówiąc zielony, łączymy fundamentalne wyzwania klimatyczne z konkretną partią polityczną. To tak, jakby mówić ład socjaldemokratyczny, albo ład konserwatywny. To nie jest partyjny ład, ta polityka dotyka każdego. Nazwa Zielony Ład jest powodem zwrotu przeciwko tej polityce. W USA też mają Zielony Ład, ale nazwali go Inflation Reduction Act (ustawa przeciwko inflacji) – zaznacza bułgarski polityk.
Także Linda Kalcher szefowa brukselskiego think-tanku Strategic Perspectives podkreśla, że wybory, wbrew obawom, nie pokazały masowego zwrotu w stronę środowisk prawicowych. – Skrajna prawica odniosła wyraźne zyski, ale niekoniecznie przekłada się to na większą władzę w ciągu najbliższych pięciu lat, ponieważ większość z nich nie będzie akceptowalnymi partnerami dla centroprawicowej EPP – twierdzi Kalcher. Jej zdaniem głównym zadaniem EPP będzie przywrócenie konkurencyjności przemysłu – zagrożenie ze strony Chin i USA nie słabnie. – Teraz wszystkie oczy będą zwrócone na przywódców EPP, aby stworzyć koalicję, która sprawi, że tak się stanie – dodaje.
Laurence Tubiana, dyrektorka w European Climate Fundation (ECF) wskazuje na rosnącą polaryzację. – Kiedy próbujemy zrozumieć wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, to widzimy, że partie populistyczne niestety zyskały zbyt dużą przewagę. Tylko sprawiedliwsza polityka i lepsze słuchanie obywateli są rozwiązaniem polaryzacji. Nie poddaję się fatalizmowi. Bez transformacji ekologicznej nie da się rozwiązać kryzysu związanego z kosztami życia, bezpieczeństwem i konkurencyjnością – wskazuje szefowa ECF. Dodaje, że „w zdecydowanej większości Europejczyków zależy na zmianie klimatu i chce bardziej ambitnych działań klimatycznych. Badania opinii publicznej konsekwentnie to potwierdzają”.
„Zielona gospodarka tworzy miliony miejsc pracy”
Z kolei Dan Jørgensen, duński minister ds. klimatu wskazuje, że „Unia Europejska może – i musi – w dalszym ciągu działać jako pozytywna siła w dyplomacji klimatycznej na całym świecie. Ponieważ pozostało jeszcze wiele pracy, Europa powinna nadal poważnie podchodzić do wypełniania swoich zobowiązań klimatycznych. Zielona transformacja się nie cofnie” – zaznacza.
Helena Viñes Fiestas, przewodnicząca unijnej platformy ds. zrównoważonych finansów (ciało doradcze Komisji Europejskiej – red.) podkreśla konieczność inwestowania w zielone technologie. – W ciągu ostatnich pięciu lat UE poczyniła ogromne postępy w tworzeniu zrównoważonej i konkurencyjnej gospodarki. Musimy nadal rozwijać program ekologiczny, aby nasz kontynent nie pozostał w tyle. Inwestorzy, firmy i klienci chcą więcej inwestycji w zieloną gospodarkę — obniża to nasze rachunki, napędza innowacje i tworzy miliony zielonych miejsc pracy. Sprawa gospodarcza jest jasna: jeśli chcemy zamożnego kontynentu, musimy wzmocnić program ekologiczny – dodaje ekspertka.
Frekwencja w całej UE wyniosła ponad 51 proc.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Alexandros Michailidis