Brazylijskie wybrzeże od kilku tygodni ma problem z zanieczyszczeniem ropą naftową, niewiadomego pochodzenia. Rząd, krytykowany za nieudolność w walce z problemem, o wyciek oskarża Wenezuelę i grupy przestępcze. Tymczasem do pracy wzięli się wolontariusze, którzy we współpracy ze służbami starają się pozbyć zanieczyszczeń.
Od blisko dwóch miesięcy część brazylijskiego wybrzeża tonie w ropie naftowej, której pochodzenie nie jest do końca znane. Rządzący Brazylią prezydent Bolsonaro oskarżał w międzyczasie sąsiednią Wenezuelę, a później „akcję kryminalną”, której celem miałby być sabotaż krajowych inwestycji.
I choć kraj najprawdopodobniej nie jest winien wycieku – co potwierdzają analizy rządowej agencji IBAMA, według której olej nie został wyprodukowany w Brazylii – to w kraju i za granicą nie milkną komentarze, że rząd działa zbyt biernie. Do pracy wzięli się więc wolontariusze, którzy w sposób mniej lub bardziej zorganizowany starają się na własną rękę usuwać zanieczyszczenia.
. @shannongsims have you heard of the Oil Spills in Northeast Brazil? I know you cover Brazilian issue and was hoping you could help make this known in the US & abroad. The active hashtag is #OleoNoNordeste pic.twitter.com/1rAOikYnu6
— Diana&Apollo (@dianaetapollo) October 19, 2019
Wolontariusze przeciw zanieczyszczeniom
Jak donoszą lokalne brazylijskie media, w nadmorskim mieście Bahia zawiązała się grupa wolontariuszy, która postanowiła własnymi siłami stawić czoła zanieczyszczeniom. Grupa „Strażników wybrzeża” (oryg. Guardiões do Litoral) ma dziesiątki tysięcy obserwujących na Instagramie, gdzie dzieli się relacjami ze swoich działań. Aktywiści współpracują również z personelem lokalnej agencji ochrony środowiska oraz z marynarką wojenną. W oczyszczanie wybrzeża zaangażowane są setki osób.
„Oto organizuje się społeczeństwo obywatelskie. Nasz ruch nie wspiera żadnej partii politycznej, popieramy naturę. (…) Chcemy wyjaśnienia [problemu] i skutecznego działania”- powiedział 37-letni Miguel Sehbe Neto, który kieruje jednym z 20 zespołów wolontariuszy, cytowany przez brytyjskiego „Guardiana”.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Post udostępniony przez Guardiões do Litoral (@guardioes_do_litoral)
Symbolicznie walkę z problemem zanieczyszczeń wsparł lokalny klub piłkarski EC Bahia. W poniedziałkowym meczu w drugiej lidze piłkarze zespołu wystąpili w koszulkach stylizowanych na zabrudzone ropą naftową:
?? Vazou… também na camisa do Esquadrão.
Por medidas de redução do impacto ambiental e pela punição aos responsáveis, nossas camisas estarão manchadas de óleo no jogo de amanhã – como as praias do Nordeste. #BBMP
Leia o Manifesto ➡️ https://t.co/PRi5hxH2f5 pic.twitter.com/Yr8pVnfLKB
— Esporte Clube Bahia (@ECBahia) October 20, 2019
Niezadowolenie z działań rządu
Choć w walce z problemem biorą udział funkcjonariusze państwowi, władze Brazylii oskarżane są o zbyt małe zaangażowanie w walkę z problemem.
Jak podaje BBC, w zeszły czwartek federalni prokuratorzy określili działania rządu jako porażkę, podkreślając że obszar dotknięty zanieczyszczeniami rozciąga się już na 2100 kilometrach brazylijskiego wybrzeża. W związku z tym wezwano władze do opracowania kompleksowej strategii walki z kryzysem.
Marcus André Melo – politolog z brazylijskiego Federalnego Uniwersytetu w Pernambuco – podkreśla w rozmowie z „The Washington Post”, że bierność brazylijskich władz może wynikać z chęci osiągnięcia korzyści na arenie międzynarodowej, ponieważ ropa najprawdopodobniej pochodzi z sąsiedniej Wenezueli. Dlatego rząd miałby celowo zwlekać i interweniować dopiero w kulminacyjnym momencie. „Im większy kryzys, tym większy zysk” – podkreśla politolog. Ocenia on jednak strategię rządu jako nieskuteczną.
W poniedziałek wiceprezydent Hamilton Mourão ogłosił, że do walki z zanieczyszczeniami zaangażowanych zostanie 500 żołnierzy.
Zdjęcie: Shutterstock/Horacio Selva