Czy pochówek może być ekologiczny? Pierwsze polskie miasta próbują nadążyć za zielonymi trendami w żegnaniu naszych bliskich, a w niektórych miejscach na świecie idą o krok dalej.
Góra cmentarnych śmieci
Co roku do cmentarnych śmietników wyrzucamy w postaci zniczy i sztucznych kwiatów śmieci warte… 700 mln zł.
Oznacza to, że po 1 listopada wygenerujemy około 200 ton odpadów w postaci plastiku, metalu i szkła. Ale uwaga – to dane tylko z jednego, średniej wielkości cmentarza miejskiego! Dla porównania – najpopularniejsze prawo jazdy kat. B pozwala kierować samochodami o masie do 3,5 ton. Jeśli ktoś jako punkt odniesienia woli zwierzęta, to średniej wielkości słoń waży ok. 6 ton.
Tymczasem rocznie polskie cmentarze generują co najmniej 100 tys. ton odpadów. Szacuje się, że około 70 tys. ton to szkło oraz tworzywo PET. Segregacja śmieci oczywiście może pomóc, ale i tak mamy do czynienia ze sporym śladem węglowym. Dlatego dobrym pomysłem jest na przykład dbanie o to, by. znicze wykorzystywać na drugi rok.
– Wykorzystywanie zniczy z poprzednich lat, kwiaty w donicach czy wieńce wykonane z suszonych roślin zamiast plastikowych gałązek – to tylko nieliczne przykłady sposobów, dzięki którym możemy zmniejszyć wykorzystanie pierwotnych surowców, takich jak tworzywa sztuczne w czasie świąt zadusznych – radzi Joanna Kądziołka, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
„Pogrzeby stanowią prawdziwy problem zdrowia publicznego”
Odpady to nie wszystko. Jak wspomnieliśmy na wstępie, w dawnych czasach palono ciała zmarłych. Dziś stosuje się kremację. Oczywiście kremacja przebiega z zachowaniem wysokich standardów, szczególnie etycznych. Niemniej, wciąż jest to generowanie śladu węglowego.
– Pogrzeby stanowią prawdziwy problem zdrowia publicznego i prawdziwy problem związany z zanieczyszczeniami. Ponieważ jednak jest to kwestia śmierci, nie chcemy o tym rozmawiać – powiedział Frances Valdes, prezes Humusation France, grupy walczącej o legalizację kompostowania ludzi. – Więc przymykamy oczy. Chowamy głowę w piasek – dodał.
Kremacje pozostawiają znaczny ślad węglowy. Spalanie zwłok w trumnie uwalnia toksyczne gazy, takie jak tlenki azotu i dwutlenek siarki. Podczas jednej kremacji powstaje około 245 kg dwutlenku węgla. Czy to dużo? Tak. Dla porównania to około 3-4 miesiące jeżdżenia samochodem w dużym mieście do pracy. Tradycyjny pogrzeb to emisja wynosząca średnio 800-900 kg CO2, a więc tyle ile roczna jazda samochodem. Bez uwzględniania corocznego kupowania zniczy i kwiatów. Mamy więc kolejne 100-200 kg CO2 rocznie, a nawet więcej, bo każdy robi w różnym stopniu.
Nekropolie pączkują jak metropolie
Tradycyjne pochówki niosą ze sobą także negatywne skutki dla środowiska. Substancje chemiczne stosowane w procesie balsamowania mogą wyciekać i zanieczyszczać otaczającą glebę i drogi wodne. Tradycyjny pochówek polega dziś na złożeniu do grobu trumny, która jest palowana lakierem. Do gleby więc dostają się więc związki chemiczne. To samo dotyczy wnętrza trumny. Sam zmarły jest ubierany w odzież, która nie jest na ogół uszyta z naturalnych materiałów.
Kolejny problem to rosnąca powierzchnia cmentarzy. Wiele grobów ma po kilkadziesiąt lat. Nawet jeśli część rodzin decyduje się na wspólny grób, to wciąż cmentarze rozrastają się wręcz w zastraszającym tempie.
Aby sobie to uświadomić, najlepiej jest po prostu spojrzeć na zdjęcia satelitarne. Przykładem jest jeden z wrocławskich cmentarzy. Cmentarz na Psim Polu przy ul. Bradzkiej w 2000 roku miał 4 ha powierzchni. Dziś ma już 6 ha. Owszem, miejsce na przyszłe groby zostało już wcześniej zagospodarowane, jednak co będzie, kiedy cmentarz zapełni się całkowicie?
Oczywiście wydzieli się nowe miejsce. To proste, wytnie się drzewa, krzewy, wykorzysta się jakiś nieużywany grunt na terenie miasta. Miejsce zawsze się znajdzie, ale to odbędzie się kosztem wyciętych drzew i miejsca, które wcześniej było we władaniu przyrody, tak deficytowej w wielkich miast. Cmentarze rozrastają się więc tak jak miasta, i tak samo jak one przejmują tereny, które wcześniej były naturalne.
Ekologiczne alternatywy
Nic więc dziwnego, że ludzie poszukują nowych rozwiązań. Jednym z nich jest na przykład pochówek polegający na… kompostowaniu ludzi. Brzmi strasznie, a do tego jest dziś działaniem wbrew prawu, nie tylko kościelnemu.
Jak to wygląda w praktyce ? Zwłoki umieszczane są w hermetycznych naczyniach wypełnioną mieszanką lucerny i trocin. Te substancje organiczne pęczniejąc, szybko gromadzą i zatrzymują ciepło w naturalny sposób, unikając kosztownych wydatków na paliwo w konwencjonalnych krematoriach. Ciepło przyspiesza aktywność drobnoustrojów i po około 30-50 dniach ciało zostaje przekształcone w materię organiczną. W tym procesie kości i zęby nie ulegają rozkładowi i są mielone oddzielnie przy użyciu specjalistycznego sprzętu, a następnie mieszane z resztą gleby. Taka gleba jest następnie pozostawiana na około 30 dni, aby mogła się ustabilizować i wyschnąć, zanim zostanie przekazana rodzinie zmarłego.
Proces kompostowania ludzi zwany też terramacją nie jest wszędzie legalny. Można to robić w niektórych stanach USA, jak w Kalifornii czy Oregonie. Terramacja nie jest obecnie dostępna w żadnym kraju europejskim.
Sprawa szczególnie delikatna w krajach w przywiązanych do tradycji, takich jak Polska. Jednak kompostowanie to nie jedyna forma ekologicznego pogrzebu. Od niedawna jest dostępna inna opcja ekologicznego pochówku.
Lasy Pamięci
Chodzi o Lasy Pamięci. Jeden z nich znajduje się już w Poznaniu. To Cmentarz Miłostowo. Las Pamięci na poznańskim cmentarzu to unikatowe w skali kraju miejsce. Miejsce stworzone do kontemplacji, gdzie nie ma normalnych grobów, są tylko drzewa i kamienie. Imiona i nazwiska zmarłych na życzenie rodziny umieszcza się na ustawionych tam dwóch kamiennych tablicach, gdzie można złożyć symbolicznie znicze czy kwiaty.
W Lesie Pamięci zakopywane są biodegradowalne urny z prochami zmarłego. Dzięki czemu na liczącym zaledwie 180 m2 areale nigdy nie skończy się miejsce.
W stu procentach oczywiście ekologiczne to nie jest. Poznański cmentarz docelowo może stać się miejscem, gdzie będzie można składać glebę powstałą w procesie terramacji. Na razie jednak prawo na to u nas nie pozwala.
Wodna kremacja
Kompostowanie i Lasy Pamięci to jednak nie jest jedyna forma ekologicznych pochówków. Nowym rozwiązaniem jest tzw. kremacja wodna, znana również jako aquamacja lub resomacja. Włożone do jedwabnego pokrowca ciało umieszcza się w stalowym naczyniu wypełnionym wodą i wodorotlenkiem potasu. Płyn, w którym znajdują się zwłoki, jest podgrzewany pod wysokim ciśnieniem do temperatury około 160 st. C. Następuje błyskawiczny rozkład, który trwa trzy-cztery godziny, po nim zostają tylko kości, które są mielone i przekazywanie w urnie rodzinie zmarłego.
– Wykorzystujemy wodę, aby przywrócić ciało do postaci szczątków kostnych – powiedziała Elizabeth Oakes, która założyła Pure Reflections – zakład zajmujący się kremacją wodną w Irlandii. Irlandia jest krajem dość konserwatywnym jak na zachodnią Europę. Tam ta procedura dopiero raczkuje. Wcześniej, bo w 2007 roku powstała brytyjska Resomation. W większości krajów na świecie metoda ta ze względu na wartości wyznaniowe pozostaje nielegalna, ale to się stopniowo będzie zmieniać. – Istnieje ogromne zapotrzebowanie na bardziej ekologiczne opcje końca życia – twierdzi Oakes.
– Przez dziesięciolecia istniały tylko dwie główne możliwości wyboru, jeśli chodzi o organizację kresu życia ludzi: pochówek i kremacja. Będziemy zapewniać ludziom inną opcję opuszczenia tego świata. Jako że w tym naturalnym procesie wykorzystuje się wodę, a nie ogień, to dzięki temu jest on łagodniejszy dla ciała i bardziej przyjazny dla środowiska – powiedział Julian Atkinson, dyrektor brytyjskiej firmy resomacyjnej Kindly Earth.
Koszt resomacji to około 1200 euro, czyli nieco ponad 5000 zł. Potem biodegradowalną urnę można złożyć np. w Lesie Pamięci. Do tego właśnie zmierza, będzie musiał zmierzać świat. Dziś, kiedy na Ziemi żyje 8 mld ludzi, a w samej Europie prawie 800 mln nie będzie innego wyjścia. Era tradycyjnych cmentarzy przeminie.
Polskie miasto z ekologiczną kwaterą
Wróćmy na chwilę do krajowego podwórka. Niedawno, bo we wrześniu 2024 roku w zieloną stronę poszła stolica Małopolski.
Do użytku oddano pierwszą w Krakowie „ekologiczną kwaterę urnową”. – To unikalne miejsce – noszące nazwę „Drzewa Pamięci” – stworzone zostało z myślą o tych, którzy pragną, aby ich pochówek lub pochówek ich bliskich odbył się w sposób harmonijny z naturą, w pełni ekologiczny i z poszanowaniem środowiska – czytamy na stronie urzędu. W jednej kwaterze można złożyć dwie urny, ale muszą być biodegradowalne. W miejscu spoczynku wbijana jest symboliczna tabliczka ze sklejki.
Na terenie kwatery rosną okazałe drzewa, co dodaje miejscu poczucia naturalnego sacrum oraz stanowi schronienie dla lokalnej flory i fauny. Wejście do kwatery prowadzi przez drewnianą furtkę z motywem drzewa życia, nadającą miejscu wyjątkowy i ekologiczny klimat – zachwala Zarząd Cmentarzy Komunalnych.
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Mesve79