Jestem teraz w pracy na rejsie, więc ze środku oceanu mogą spokojnie sterować ogrzewaniem w domu – mówi w rozmowie ze SmogLabem Michał Zawadzki, nasz czytelnik. Pan Michał opowiada o plusach i minusach zmiany kotła na pompę ciepła. To jest mnóstwo zaoszczędzonego czasu. Na koniec to też są oszczędności, więcej zostaje w portfelu. Z tyłu głowy mamy też świadomość, że zmniejszamy nasz ślad węglowy. To ważne biorąc pod uwagę kondycję naszej planety. Dla mnie jako miłośnika przyrody, ma to duże znaczenie – podkreśla Zawadzki. Ale nasz czytelnik wspomina też o minusach takiego źródła ogrzewania.
Maciej Fijak, SmogLab.pl: Napisał pan komentarz pod naszym artykułem dotyczącym pomp ciepła. Był dosyć entuzjastyczny. Proszę opowiedzieć – jak wyglądała Pana zmiana źródła ciepła?
Michał Zawadzki, czytelnik SmogLab.pl, użytkownik pompy ciepła: Korzystałem z kotła na pellet przez siedem sezonów i byłem z niego zadowolony. To był kocioł trzeciej klasy, daleko mu do parametrów 5 klasy, ale żadnych smrodów z komina nie wyrzucał. Zainteresowałem się fotowoltaiką. Kolega namówił mnie na tę zmianę, zacząłem robić kalkulację. Przy stosunkowo niskim zużyciu prądu w naszym gospodarstwie domowym początkowo inwestycja wydawała się mało opłacalna. Zużywamy nie więcej niż 2,5 tysiąca kWh rocznie. Okres spłaty inwestycji wynosił w każdym przypadku powyżej 15 lat.
MF: W takim razie co przekonało Pana do zmiany ogrzewania w swoim domu?
MZ: Najpierw pomyślałem o zwiększeniu zużycia prądu np. za pomocą dodatkowych grzejników elektrycznych bądź promienników podczerwieni, zmniejszając jednocześnie zużycie opału. Jednak nadal ta perspektywa zwrotu inwestycji nie była optymistyczna. Myślałem też o klimatyzacji, ale to jednak było naciągane wyliczenie, ponieważ klimatyzacja to po prostu większy komfort. W ogólnym rozrachunku nie mógłbym zużytej przez klimatyzację energii wrzucić na poczet oszczędności. Ostatecznie padło na wymianę źródła ciepła. Zacząłem czytać o pompach ciepła i temat mi się spodobał.
Plusy pompy ciepła: Rozwiązanie na cały rok
MF: Na jaki typ urządzenia Pan postawił?
MZ: Postawiłem na obecnie najbardziej popularną pompę ciepła typu powietrze – woda. Ciepło jest oddawane poprzez wymiennik do układu centralnego ogrzewania, gorąca woda krąży w grzejnikach. W ostatnich latach ta technologia rozwinęła się tak bardzo, że aż byłem zaskoczony. Dziś te pompy ciepła są w stanie ogrzać niemały dom przez cały rok. Możliwości pracy w niskich temperaturach sprawiają, że to ma sens. Ja mam pompę znanej marki o mocy 9 kW. Ona w zupełności wystarcza jako jedyne źródło ogrzewania w domu.
MF: Jaki był koszt tej pompy, czy udało się załapać na dotację? Z tego co czytałem ten proces nie jest zbyt przyjaźnie zorganizowany dla potencjalnych beneficjentów.
MZ: Mogłoby być lepiej, aczkolwiek uważam, że nie jest najgorzej. Dostępność informacji jest duża, wystarczy sprawdzić wszystko w sieci, nikt nie ukrywa tych możliwości przed nami. Są one wręcz reklamowane. Wiele firm montujących pompy pomaga w przejściu procesu dofinansowania, tak jak było w moim przypadku. Jeżeli chodzi o samą pompę, to nie są to kwoty małe. Ja za swoją pompę razem z instalacją, montażem i modernizacją kotłowni zapłaciłem 38 tysięcy złotych. Dotacja jaką dostałem to 14 tysięcy 800 złotych, ale nie znaliśmy tej kwoty od początku.
Zwrot inwestycji w 5,5 roku
MF: Proszę powiedzieć w takim razie ile Pan płaci za prąd? Z tego co pan pisał to korzystacie w domu nie tylko z pompy ciepła, ale też z fotowoltaiki.
MZ: Jestem bardzo blisko tego, aby w ogóle nie płacić za prąd. Muszę trochę popracować nad ustawieniami, żeby to zbilansować i zwiększyć swoją auto-konsumpcję. Mogę przedstawić trochę swoich obliczeń. Zużywałem do tej pory pellet, średnio 4700 kilogramów rocznie. Ostatni mój zakup kosztował 1200 złotych za tonę. Do tego zużywałem około 2500 kWh energii, która jeszcze wtedy kosztowała, to były dobre czasy <śmiech>, 52 gr brutto łącznie z dystrybucją. To sumarycznie dawało 7 tysięcy złotych. Tyle płaciłem rocznie za prąd i opał przy starym ogrzewaniu.
MF: Ile czasu zajmie zwrot tej inwestycji?
MZ: Ja patrzę na to całościowo, za pompę razem z fotowoltaiką zapłaciłem 85 tysięcy złotych. Po dotacjach z WFOŚ, programu „Mój Prąd” i odpisaniu kosztów od podatku wyniosło mnie to 62 tysiące złotych. Dzieląc to przez dotychczasowe koszty, czyli 7 tysięcy złotych rocznie, wychodzi mi 9 lat na zwrot inwestycji. To dosyć szybki czas zwrotu.
MF: Ale ceny idą w górę…
MZ: Tak, minął nieco ponad rok czasu, świat się zmienił i ceny wzrosły diametralnie. Dziś za pellet dobrej jakości płaci się 1950 złotych za tonę. Prąd kosztuje już 87 groszy za kWh. Przy tych kosztach płaciłbym 11 300 złotych rocznie. Dzieląc kwotę poniesionych przeze mnie kosztów wychodzi już raptem 5 i pół roku na zwrot inwestycji.
Dwa razy taniej niż pellet
MF: Jest duże prawdopodobieństwo, że ceny będą dalej rosły, więc inwestycja zwróci się jeszcze szybciej.
MZ: Mam nadzieję, że tak drastycznych wzrostów cen już nie będzie, choć z wojną w tle to nie wiadomo co się wydarzy. Ewentualne przyszłe wzrosty cen mogą też pokryć koszty dodatkowe, które wyjdą z obsługi tych instalacji. Fotowoltaikę trzeba od czasu do czasu przecież wyczyścić. Są firmy, które to robią. Pompy ciepła również trzeba serwisować.
Zrobiłem też szybkie obliczenia dla mojej instalacji w przypadku, gdybym nie miał fotowoltaiki i gdybym musiał płacić za prąd rynkowe stawki. Prąd, który zużywa pompa ciepła to w skali roku koszt około 4300 złotych. Przy obecnych stawkach. Gdybym musiał kupić pellet do mojego starego kotła byłoby to dzisiaj 9 tysięcy złotych. Więc nawet bez fotowoltaiki za prąd do pompy ciepła zapłaciłbym dwukrotnie mniej niż za pellet. To można spokojnie przenieść na ceny węgla, którego ceny też poszybowały.
MF: To wszystko brzmi bardzo optymistycznie, muszą być jakieś minusy.
MZ: Do minusów trzeba zaliczyć początkowe koszty, są dosyć wysokie. Pompy ciepła mogą też hałasować. Wszyscy skupiają się na hałasie zewnętrznych wentylatorów, on jest faktycznie znikomy. Jednak problemem są drgania wywoływane przez sprężarkę. Mimo, że moje urządzenie jest zamontowane na osobnym fundamencie to wibracje są przenoszone. Niestety u nas jedynym możliwym miejscem montażu była ściana za salonem. Jeśli jest cicho, wieczorem, gdy wszystko wyłączymy to słychać buczenie. Dla mnie nie jest to duży minus, ale warto o nim wspomnieć.
Zawsze może wydarzyć się też awaria. Jeśli mamy kocioł na pellet czy węgiel to niemal wszędzie znajdziemy od ręki fachowca, który będzie w stanie go naprawić. Z pompą ciepła tak niestety nie jest. To urządzenie skomplikowane, a serwis nie zawsze jest pod ręką. Do tego dostępność części zapasowych w krótkim czasie jest też pod znakiem zapytania. Warto wyposażyć się na takie awaryjne sytuacje w dodatkowe źródło ciepła. My mamy pompę już rok, do tej pory chodzi bezawaryjnie.
„Zmniejszamy ślad węglowy”
MF: W takim razie wróćmy do zalet. Czy może pan polecić z czystym sumieniem takie źródło ogrzewania domu?
MZ: Uważam, że jeżeli ktoś buduje nowy dom to pompa ciepła powinna być obowiązkowa. Jest to droga instalacja, ale budując trzeba pamiętać, że nie potrzebujemy wydzielonego miejsca na kotłownię. To urządzenie stosunkowo małe. Nie musimy budować komina, który jest dosyć drogim elementem inwestycji. Nie musimy mieć dodatkowego pomieszczenia na skład paliwa np. węgiel. To wszystko obniża całkowitą cenę budowy domu równoważąc albo przynajmniej zmniejszając wydatek za pompę ciepła. Uważam, że to się jak najbardziej opłaca i polecam to rozwiązanie.
MF: Jak wygląda codzienna obsługa takiej instalacji?
MZ: Do praktycznych zalet dochodzi brak obsługi tego urządzenia, po jego wstępnym skonfigurowaniu. Natomiast ja codziennie monitoruję zużycie prądu za pomocą aplikacji, bo mnie to ciekawi. Jestem teraz w pracy na rejsie, więc ze środku oceanu mogą spokojnie sterować ogrzewaniem w domu. Jest to bardzo wygodne. O czyszczeniu i dorzucaniu do kotła nawet nie wspominam. To jest mnóstwo zaoszczędzonego czasu. Na koniec to też są oszczędności, więcej zostaje w portfelu. Z tyłu głowy mamy też świadomość, że zmniejszamy nasz ślad węglowy. To ważne biorąc pod uwagę kondycję naszej planety. Dla mnie jako miłośnika przyrody, ma to duże znaczenie.
Czytaj również: Pompy ciepła popularne jak fotowoltaika? Pomogą zakręcić rosyjski kurek
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/klikkipetra
[500] Error connecting to the API (https://api.aspose.cloud/v4.0/words/convert?format=HTML)