Diego to 100-letni żółw z Galapagos, który niemal samodzielnie uratował swój gatunek. Zrobił to płodząc około 800 dzieci w programie ratowania żółwi, który prowadzi park narodowy Galapagos w Ekwadorze. Teraz Diego przechodzi na zasłużoną emeryturę.
Minister środowiska Ekwadoru poinformował o przeniesieniu Diego na bezludną wyspę Española, gdzie będzie mógł zakosztować emerytury.
Kiedy 50 lat temu rozpoczynano program na wyspie żyło zaledwie 14 osobników gatunku Chelonoidis hoodensis – w tym zaledwie dwa samce. Do tego mieszkały one za daleko od siebie, by się rozmnażać.
Diego został sprowadzony do Ekwadoru z amerykańskiego ZOO, do którego – jak się uważa – w pierwszej połowie XX wieku przywiozła go ekspedycja naukowa, która prowadziła badania na wyspach Galapagos.
Kolejne lata Diego spędził na ratowaniu gatunku, co robił na tyle skutecznie, że przyznaje się główną zasługę w sukcesie programu. Pracownicy programu, uważają, że jest on ojcem około 40 proc. z 2000 zwierząt należących do jego gatunku i dlatego najwięcej mówi się o nim.
Wraz z nim trafią tam jednak jeszcze 24 inne żółwie, które przez ostatnie lata także starały się zapewnić przetrwanie żółwiom słoniowym.
Zdjęcie: żółw Diego wraca na wyspę Española.