Greenwashing stał się marketingowym chlebem powszednim. Nie oznacza to, że mamy przejść nad tym do porządku dziennego. Smutne przykłady? „Zielona” energia ze spalarni, deklaracje o przydatności opakowań do recyklingu – tak „w zielone” grają z nami wielkie koncerny. Czas zatrzymać falę greenwashingu i pokazać czerwoną kartkę nieuczciwym praktykom firm.
Mija kolejny rok, kiedy największe marki z branży FMCG takie jak Coca-Cola, Pepsico czy Unilever stosują greenwashing na wielką skalę, nie ponosząc za to praktycznie żadnych konsekwencji. Według raportu holenderskiej organizacji pozarządowej Changing Market Foundation, firmy używają „kłamliwych twierdzeń” dotyczących redukcji użytkowania tworzyw sztucznych, stosowania plastiku z recyklingu, czy wprowadzania rozwiązań wielokrotnego użytku. Czas podjąć działania. Dlatego Polskie Stowarzyszenie Zero Waste rusza z kampanią „Gra w zielone”.
Czym dokładnie jest greenwashing?
Greenwashing to forma marketingu, mająca na celu przedstawienie firmy jako przyjaznej środowisku. Pierwotnie określenie stosowano do opisania zjawiska zwiększania sprzedaży i wykorzystania „mody na eko”. Obecnie greenwashing stosowany jest również do opisania nieetycznych praktyk korporacji. Zabiegi mają służyć budowaniu wizerunku firmy przyjaznej środowisku.
Główne grzechy firm i ich „zielonej ściemy” to:
- Podawanie błędnych informacji na temat cech produktu
- Wskazywanie na ekologiczne fakty, które nie mają związku ze stanem rzeczywistym
- Redukowanie kosztów pod pozorem dbałości o środowisko
- Brak dowodów na ekologiczne cechy produktu
- Podawanie nieprecyzyjnych opisów, nielegalne posługiwanie się certyfikatami
- Podkreślanie, że dany produkt pozytywnie wyróżnia się na tle danej kategorii (gdy w rzeczywistości jako całość jest bardzo szkodliwy dla środowiska)
- Nieuwzględnianie rzeczywistego wpływu produktu na środowisko w całym cyklu życia (informacja wyłącznie o opakowaniu, nie o zawartości)
Przykładów greenwashingu nie brakuje
W 1990 r. Coca-Cola postawiła sobie za cel sprzedaż napojów w butelkach wykonanych w 25 proc. z plastiku pochodzącego z recyklingu.
– Ale nawet po zmniejszeniu tego celu i przesunięciu terminu, jej butelki nadal zawierają tylko 10 proc. recyklatu (dzienna sprzedaż sięga 1,7 mld butelek). Coca-Cola nie wspomina także, że od lat zajmuje pierwsze miejsce w niechlubnym rankingu największych plastikowych śmieciarzy na świecie, na co wskazują coroczne audyty plaż organizowane przez Break Free From Plastic – komentują eksperci.
Podobnie działa firma Mars, która zobowiązała się, że do 2025 r. wszystkie jej plastikowe opakowania będą nadawać się do ponownego użycia, recyklingu lub kompostowania. Jednak obecnie odsetek ten wynosi zaledwie 19 proc.
Unilever postanowił zastąpić butelki z mydłem w płynie opakowaniami uzupełniającymi w formie plastikowych saszetek. Butelki były zrobione z PET, czyli tworzywa, które nadaje się do recyklingu. – Saszetki już nie, a ilość mydła w tych ostatnich umożliwia jedynie dwukrotne uzupełnienie oryginalnej butelki – informuje PSZW.
Dlaczego marki nas oszukują?
Jednym z kluczowych aspektów działalności biznesowej, która ma być odpowiedzialna i zrównoważona, jest dbanie o środowisko. Korporacje wolą jednak iść na skróty. Jak tłumaczą autorzy raportu:
– Zamiast zmieniać procesy produkcji, odchodzić od paliw kopalnych, czy ubiegać się o ekologiczne certyfikaty, realizują swoje hasła wyłącznie na papierze. Stosują greenwashing, gdyż śledząc trendy, widzą, jak zmienia się podejście konsumentów, którzy szukają ekologicznych rozwiązań, chcą kupować produkty i korzystać z usług o mniejszym śladzie środowiskowym. Firmy żyją przekonaniem, że nikt nie mówi „sprawdzam”, a hasła „przyjazny naturze”, czy „nadający się do recyklingu” pozostają w znacznym stopniu nieweryfikowalne.
Pokazują to niezależne analizy. Globalne badanie przeprowadzone przez The International Consumer Protection Enforcement Network (ICPEN) opublikowane w styczniu 2021 r., wykazało, że 40 proc. ekologicznych oświadczeń firm może wprowadzać konsumentów w błąd. Pod uwagę wzięto prawie 500 stron internetowych promujących produkty i usługi w różnych sektorach. W tym odzież, kosmetyki i żywność.
Podobne wyniki pojawiły się w badaniu przeprowadzonym przez Komisję Europejską
– Aż 40 proc. wziętych pod lupę „zielonych” deklaracji było zupełnie bezpodstawnych. Oznacza to, że niemal połowa przebadanych produktów promowana jest (świadomie lub nieświadomie) za pomocą greenwashingu, czyli technik manipulacyjnych wprowadzających w błąd klienta – mówią specjaliści PSZW.
Dlaczego powinniśmy zmierzyć się z problemem?
– W obecnej sytuacji nie możemy godzić się na „nabijanie nas w butelkę”. Także dlatego, że sytuacji nie jest już w stanie udźwignąć nasza planeta. Od początku masowej produkcji tworzyw sztucznych (po drugiej wojnie światowej) na świecie recyklingiem objęto zaledwie 10 procent ich masy. To z jednej strony efekt słabej segregacji i złego zarządzania odpadami. Ponadto skutek niewłaściwego projektowania opakowań i produktów, bez uwzględnienia całego cyklu ich życia – od powstania, do przejścia w fazę odpadu (LCA) – dodają eksperci z Zero Waste.
W skali światowej przeważająca część plastiku trafia na składowiska lub jest spalana. Do mórz i oceanów co minutę wpada ciężarówka odpadów z tworzyw sztucznych. WHO cały czas prowadzi badania na temat wpływu tworzyw sztucznych na nasz organizm. Jednak to, czego możemy być pewni, to fakt, że nie jest on pozytywny.
Czego potrzebujemy? Na pewno rozwiązań systemowych. Zdaniem PSZW konkretów tj.: wyraźnych deklaracji konsumentów, końca GRY W ZIELONE i nowego sposobu myślenia po stronie biznesu.
W 2023 r. pojawiła się nadzieja na zmianę w postaci dyrektywy „Green Claims”. To nowe przepisy, które mają na celu uniemożliwienie przedsiębiorstwom składania nieprawdziwych oświadczeń dotyczących rzekomej ekologiczności ich produktów.
Jakie regulacje prawne ukrócą wszechobecny greenwashing?
– W Polsce mamy przepisy prawa dotyczące ochrony praw konsumentów. UOKiK prowadzi nawet kilka postępowań w zakresie nieuczciwych praktyk firm. Potrzebujemy jednak przepisów prawnych, które przyniosą konkretne wymogi względem firm dotyczące oznaczeń środowiskowych – tekstów, grafik, symboli. W tym ich uzasadnienia, publikacji oraz weryfikacji. I takie przepisy są właśnie procedowane na poziomie unii europejskiej jako dyrektywa „Green Claims” – mówi SmogLabowi Joanna Kądziołka, prezeska Polskiego Stowarzyszenia Zero Waste.
PSZW przypomina również, że producenci muszą wziąć odpowiedzialność za produkty wprowadzona na rynek. W Polsce nadal nie ma stosownych przepisów, czyli Rozszerzonej Odpowiedzialności Producentów).
– Potrzebujemy reformy ROP i to jak najszybciej. Po pierwsze system, który mamy w Polsce nie wpisuje się w wymogi Ramowej Dyrektywy Odpadowej w tym zakresie. Po drugie producenci muszą wreszcie wziąć realną odpowiedzialność finansową za koszty zbiórki odpadów. Te, które aktualnie ponoszą, są jednymi z najniższych w Europie – mówi nam Joanna Kądziołka. Wyraża nadzieję, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska potraktuje ten temat priorytetowo.
–
Zdjęcie tytułowe: monticello/Shutterstock