Udostępnij

20 kilometrów na godzinę po chodniku. Pędząc na hulajanodze jesteś pieszym

26.03.2019

Są praktyczne, ciche i nie dokładają się do zanieczyszczenia powietrza. Elektryczne i napędzane siłą mięśni hulajnogi, segwaye, rolki coraz częściej służą mieszkańcom metropolii do poruszania się po swoich miastach. Dla ustawodawców są jednak niewidoczni. 

“Naszych pieszych na hulajnogach i rolkach prosimy o rozsądne korzystanie z chodników” – mówiła w jednym z wywiadów radiowych przedstawicielka krakowskiej jednostki odpowiedzialnej za ruch na drogach. Był 2016 rok, a urządzenia służące do poruszanie się po mieście, a jednocześnie nie będące rowerem i samochodem, traktowano tak, jakby ich nie było. Przez trzy lata nie zmieniło się nic. Tak wtedy, jak i dzisiaj, nie da się jednak zaprzeczyć ich rosnącej popularności, odczuwalnej przez pieszych i rowerzystów.

Szczególnie po pojawieniu się na polskich chodnikach, deptakach i alejkach parków zupełnie nowych wynalazków, które mają ułatwiać szybkie przedostanie się z punktu A do punktu B z pominięciem samochodu. To Segwaye i elektryczne hulajnogi. Pierwsze spodobały się turystom odwiedzającym Kraków, którzy chętnie korzystają z usług wyspecjalizowanych wypożyczalni. Drugie służą mieszkańcom Warszawy i Wrocławia. Nie przyczyniają się do powstawania smogu, są ciche, ale i szybkie. Umożliwiają rozwinięcie prędkości nawet ponad dwudziestu kilometrów na godzinę. W zeszłym roku Gazeta Wyborcza zauważyła nawet zjawisko “Segwayizacji Plant”, czyli terenu zielonego okalającego Rynek Główny i przylegające do niego ulice. Opisał ją w felietonie pisarz i krytyk literacki Marcin Miłkowski. Przez kilka akapitów z sentymentem wymieniał uroki Plant – gwarne knajpy, spokój i dużo zieleni. Z sentymentem, bo przecież to się już skończyło. A wszystko właśnie przez wszędobylskie dwukołowce.

Elektryczne hulajnogi opanowały z kolei chodniki Wrocławia i Warszawy. Wypożycza je tam amerykański startup Lime.  Przeglądając twittera można odnieść wrażenie, że nie mają one dobrej prasy, a to głównie przez użytkowników, którzy porzucają niewielkie jednoślady gdzie bądź – nawet na środku chodnika, bo Lime nie urządził stacji ich dokowania.  “Nie wiem jak działa rozliczanie w Lime ale może ktoś ma wyliczone co do sekundy, żeby nie złapać następnej minuty i w ostatniej chwili robi kaskaderski skok i jak Małysz ląduje telemarkiem na chodniku. A biedna hulajnoga zostaje, bo kasa misiu kasa” – pisze jeden z mieszkańców stolicy.

Paradoksem jest to, że z Lime według regulaminu nie można jeździć po chodniku. Według prawa hulajnożysta powinien z kolei unikać dróg dla rowerów. W końcu jest pieszym. Rozwijającym prędkość nawet 20 kilometrów na godzinę, ale nadal pieszym. Status pieszego to jedno, praktyka – drugie. Jeśli przy ułożonym z nierównej kostki brukowej chodniku znajduje się płaska jak stół droga rowerowa, hulajnożysta czy rolkarz raczej się na nią przeniesie. Czy powoduje to konflikty między rowerzystami a użytkownikami UTO?

– Dla mnie problemu na razie nie ma. Widzę go gdzie indziej. – wyjaśnia działacz rowerowy Marcin Hyła – Formalnie takie urządzenia powinny być określane jako motorowery. Według obowiązującego prawa motorower to pojazd z napędem o mocy elektrycznej do czterech kW i konstrukcyjne ograniczoną maksymalną prędkość do 45 kilometrów na godzinę. Hulajnogi elektryczne i Segwaye spełniają tę definicję. – dodaje krakowski aktywista. W tej sytuacji kierujący takim pojazdem powinien mieć prawo jazdy, kask, a sam pojazd – tabliczkę rejestracyjną. Zauważa, że oprogramowanie hulajnogi można też zmienić, podkręcając jej osiągi o nawet kilkadziesiąt kilometrów na godzinę. Najszybsze dostępne na świecie modele osiągają nawet do dziewięćdziesiątki.


– Nawet zwykłemu rolkarzowi bliżej jest do rowerzysty, niż do przechodnia. Dlatego ścieżka rowerowa według mnie jest najbezpieczniejszym miejscem, po którym moglibyśmy się poruszać. – komentuje Paweł Kordas z Polskiego Związku Sportów Wrotkarskich – Zazwyczaj policja nie reaguje, jednak znam przypadki rolkarzy, których poproszono o opuszczenie drogi rowerowej, a nawet ukarano mandatem. W Holandii i Belgii ścieżki rowerowe są otwarte dla osób poruszających się na rolkach czy hulajnogach napędzanych siłą własnych mięśni – podkreśla Kordas.

Czy jest jakieś wyjście z prawnego klinczu, w którym znaleźli się użytkownicy UTO? To zależy od ustawodawców. Ci już w 2016 roku zauważyli, że Polacy są coraz bardziej elastyczni jeśli chodzi o poruszanie się po mieście. Nowela prawa o ruchu drogowym miała uzupełnić braki i skończyć z ignorowaniem rolek, deskorolek, longboardów, Segwayów. Miała się w niej znaleźć definicja “urządzenia transportu oobistego”, w skrócie UTO. Ich miejscem miała być droga rowerowa, a w przypadku nieprzekraczania prędkości osiąganej przez pieszego – również chodnik. Jak jednak wspomniałem wcześniej, jest rok 2019, a osoba na elektrycznej hulajnodze nadal ma status zwykłego pieszego.

– Rządzący wywrócili się na próbie uściślenia, czym jest UTO. To po prostu bardzo dynamiczny rynek. Określenie jasnej definicji jest bardzo trudne. To gimnastyka, bo skutki prawne nieprzemyślanej definicji ustawowej mogą być nieoczekiwane i wcale nie takie korzystne. – mówi Marcin Hyła.

Informacje o kolejnym podejściu do hulajnóg, segwayów czy deskorolek pojawiły się w drugiej połowie 2019 roku. Miały one być podobne do tych, o których usłyszeliśmy dwa lata wcześniej. Nowością była informacja o możliwych mandatach za zbyt szybkie poruszanie się UTO po chodnikach – nawet do 200 złotych.

Jakie są dalsze losy zmian w prawie? Na razie wszystko wskazuje na to, że żadne. Ostatnie, jeszcze optymistyczne doniesienia na ten temat, pojawiły się w grudniu, i podała je Rzeczpospolita – powtarzając to, czego można było dowiedzieć się z innych publikacji. Zwróciliśmy się więc do Ministerstwa Infrastruktury o komentarz w tej sprawie. W mailu umieściliśmy pytania między innymi o zakres konsultacji społecznych, planowanych zmianach w traktowaniu hulajnóg czy rolek, definicji UTO i planowanego terminu wprowadzenia nowych zapisów do kodeksu. Biuro prasowe resortu odpowiedziało jedynie, że zmiany regulującej nowe sposoby poruszania się po chodnikach na razie nie ma, bo nie była dotąd wymagana dyrektywami unijnymi. Kiedy się jej spodziewać? Nie wiadomo.

Na koniec fikcji prawnej musimy więc jeszcze poczekać, mimo że życie pędzi do przodu. Lime uruchamia właśnie sieć swoich hulajnóg w Poznaniu. Można przypuszczać, że ekspansja obejmie kolejne miasta, gdzie na chodnikach pojawią się piesi potrafiący rozwijać bez żadnego wysiłku około 20 kilometrów na godzinę.

Autor

Marcel Wandas

Dziennikarz, autor między innymi Onetu, Holistic News i Weekend.Gazeta.pl. W przeszłości reporter radiowy związany między innymi z Radiem Kraków, Radiem Eska i Radiem Plus. Fan muzyki, bywalec festiwali, wielbiciel krakowskiej Nowej Huty, hejter krakowskiego smogu.

Udostępnij

Zobacz także

Wspierają nas

Partner portalu

Joanna Urbaniec

Dziennikarka, fotografik, działaczka społeczna. Od 2010 związana z grupą medialną Polska Press, publikuje m.in. w Gazecie Krakowskiej i Dzienniku Polskim. Absolwentka Krakowskiej Szkoła Filmowej, laureatka nagród filmowych, dwukrotnie wyróżniona nagrodą Dziennikarz Małopolski.

Przemysław Błaszczyk

Dziennikarz i reporter z 15-letnim doświadczeniem. Obecnie reporter radia RMF MAXX specjalizujący się w tematach miejskich i lokalnych. Od kilku lat aktywnie angażujący się także w tematykę ochrony środowiska.

Hubert Bułgajewski

Ekspert ds. zmian klimatu, specjalizujący się dziedzinie problematyki regionu arktycznego. Współpracował z redakcjami „Ziemia na rozdrożu” i „Nauka o klimacie”. Autor wielu tekstów poświęconych problemom środowiskowym na świecie i globalnemu ociepleniu. Od 2013 roku prowadzi bloga pt. ” Arktyczny Lód”, na którym znajdują się raporty poświęcone zmianom zachodzącym w Arktyce.

Jacek Baraniak

Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku Ochrony Środowiska jako specjalista ds. ekologii i ochrony szaty roślinnej. Członek Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot i Klubu Przyrodników oraz administrator grupy facebookowej Antropogeniczne zmiany klimatu i środowiska naturalnego i prowadzący blog „Klimat Ziemi”.

Martyna Jabłońska

Koordynatorka projektu, specjalistka Google Ads. Zajmuje się administacyjną stroną organizacji, współpracą pomiędzy organizacjami, grantami, tłumaczeniami, reklamą.

Przemysław Ćwik

Dziennikarz, autor, redaktor. Pisze przede wszystkim o zdrowiu. Publikował m.in. w Onet.pl i Coolturze.

Karolina Gawlik

Dziennikarka i trenerka komunikacji, publikowała m.in. w Onecie i „Gazecie Krakowskiej”. W tekstach i filmach opowiada o Ziemi i jej mieszkańcach. Autorka krótkiego dokumentu „Świat do naprawy”, cyklu na YT „Można Inaczej” i Kręgów Pieśni „Cztery Żywioły”. Łączy naukowe i duchowe podejście do zagadnień kryzysu klimatycznego.

Jakub Jędrak

Członek Polskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu. Z wykształcenia fizyk, zajmuje się przede wszystkim popularyzacją wiedzy na temat wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie ludzkie.

Klaudia Urban

Z wykształcenia mgr ochrony środowiska. Od 2020 r. redaktor Odpowiedzialnego Inwestora, dla którego pisze głównie o energetyce, górnictwie, zielonych inwestycjach i gospodarce odpadami. Zainteresowania: szeroko pojęta ochrona przyrody; prywatnie wielbicielka Wrocławia, filmów wojennych, literatury i poezji.

Maciej Fijak

Redaktor naczelny SmogLabu. Z portalem związany od 2021 r. Autor kilkuset artykułów, krakus, działacz społeczny. Pisze o zrównoważonych miastach, zaangażowanym społeczeństwie i ekologii.

Sebastian Medoń

Z wykształcenia socjolog. Interesuje się klimatem, powietrzem i energetyką – widzianymi z różnych perspektyw. Dla SmogLabu śledzi bieżące wydarzenia, przede wszystkim ze świata nauki.

Tomasz Borejza

Zastępca redaktora naczelnego SmogLabu. Dziennikarz naukowy. Wcześniej/czasami także m.in. w: Onet.pl, Przekroju, Tygodniku Przegląd, Coolturze, prasie lokalnej oraz branżowej.