Las w małopolskiej miejscowości Wytrzyszczka zyskał nieformalne miano lokalnego cudu natury. Gdy wystawiono go na sprzedaż, mieszkańcy drżeli, że dziewiczy teren dostanie się w niepowołane ręce. Stowarzyszenie Wspólny Las ruszyło więc z akcją internetowej zbiórki, festiwalem i adopcją drzew. Wszystko, aby go przejąć i stworzyć tam chroniony, ogólnodostępny las. Pieniędzy ze zbiórki nie wystarczyło na zakup. Wtedy zdarzył się inny cud, ludzki – z pomocą przyszła Fundacja Las Na Zawsze.
Wiekowe skały i głazy pokryte mchami, ścieżki poprzecinane strumykami, stare drzewa różnych gatunków, a to wszystko zlokalizowane w urokliwym wąwozie – taką magię kryje w sobie 4,5 hektara lasu w gminie Czchów, przy granicy z gminami Łososina Dolna i Iwkowa na Pogórzu Rożnowskim w Małopolsce. Jak oceniali zaangażowani mieszkańcy, żeby ocalić jego naturalne środowisko i stary drzewostan, niezbędne jest zachowanie go w nienaruszonej, pierwotnej formie, a to stanęło pod znakiem zapytania, gdy trafił on na sprzedaż.
Podpisany akt notarialny
Słysząc o inicjatywie Wspólnego Lasu, właściciel terenu zgodził się poczekać na zgromadzenie potrzebnej kwoty 160 tysięcy złotych. Działania poszły pełną parą – powstało stowarzyszenie, zbiórka w internecie, akcja wirtualnej adopcji drzew, czy lokalny festiwal, zwracający uwagę na ten temat. Pieniądze miały został wpłacone właścicielowi jesienią. Dzięki hojności internautów udało się uzbierać 38 247 zł, co stanowiło ogromną pomoc, lecz nie wystarczającą. Wydawało się, że po wielu miesiącach ciężkiej pracy, cel jest zbyt daleko.
– Był już taki moment, że traciliśmy nadzieję. Trudny moment… ale pewnego pięknego dnia otrzymaliśmy telefon od fundacji Las Na Zawsze, która zaoferowała pokrycie pozostałej, potrzebnej sumy do ocalenia naszego cudownego lasu – mówi szczęśliwa Izabela Gryz, prezes Stowarzyszenia Wspólny Las. – Podpisaliśmy oficjalnie akt notarialny. Tym samym las przeszedł w ręce obu fundacji i znajduje się pod naszą wspólną opieką.
Czytaj również: „Gdy człowiek z zamkniętego pudełka wyjdzie na zieleń, to już tak łatwo nie odpuści”
Mobilizacja chwytająca za serce
Fundacje Las na Zawsze i Bycie w Lesie odwiedziły zagrożony sprzedażą las w zeszłym roku, na samym początku działań lokalnego stowarzyszenia. Przedstawicieli zaprosił wójt Iwkowej Bogusław Kamiński, by zainspirować się, jak zorganizować całą akcję. Aktywiści doradzali, dzielili się swoim doświadczeniem, ale nie było wtedy mowy o żadnych pieniądzach.
– Dopiero po zakończeniu naszej zbiórki Las na Zawsze odezwał się, że zapłacą brakującą sumę. Ogromne podziękowania należą się również firmie 366 Concept-Retro Furniture, która jest ważnym sponsorem działań w zakresie ochrony przyrody – podkreśla Gryz. – Gdyby nie ta wspaniała wiadomość, musielibyśmy oddawać pieniądze darczyńcom i zapomnieć o pięknej wizji lasu wolnego od wycinek, polowań i inwestycji.
Momentów niepewności było na tej drodze więcej. Stowarzyszenie musiało wysłać pismo do Nadleśnictwa w Brzesku z zapytaniem, czy chcą skorzystać z prawa pierwokupu. Pismo poszło jeszcze dalej, bo do Krakowa. Mieszkańcy czekali prawie miesiąc na odpowiedź. W końcu dostaliśmy potwierdzenie, że nie Lasy Państwowe nie skorzystają z pierwokupu i odetchnęliśmy z ulgą. Teraz możemy świętować wspólny sukces. Cieszymy się niesamowicie, brak mi słów na tą radość. To wspaniałe, że działaliśmy wszyscy razem, że tyle ludzi dołożyło się do tego sukcesu. Chwyta mnie to za serce. W ramach zbiórki internauci adoptowali 19 drzew. Iza chciałaby ustawić przed lasem tablice, na której będą wypisani wszyscy ludzie, którzy przyczynili się do jego powstania. Teraz przedstawiciele stowarzyszenia i fundacji będą planować i konsultować dalsze działania edukacyjne i ekologiczne na ocalonym terenie. Tak, aby służył on wszystkim, a jednocześnie był chroniony. W dalszych marzeniach są wykupy innych pobliskich prywatnych lasów, by stworzyć jeden duży kompleks. – Rzeczy niemożliwe stają się realne, gdy mamy wspaniałych ludzi wokół siebie – mówi dziś Bogusław Kamiński. Wójt gminy Iwkowa jako pierwszy zwrócił uwagę na zagrożony, małopolski las. – Były trudne momenty, ale nigdy nie zwątpiłem, że w końcu się uda – dodaje. Kamińskiego najbardziej cieszy fakt, że las został ocalony nie przez jedną osobę, ale dzięki działaniu całej grupy: – Nawet jeśli znaleźlibyśmy inwestora, który zapewniłby ochronę lasu, nie wydarzyłoby się tyle pozytywnych akcji i momentów, które wyzwoliły olbrzymią energię w ludziach. Dzięki temu efekt jest jeszcze piękniejszy i cieszy na przyszłość, bo w końcu to wspólny las, a do tego wspólny na zawsze. — Zdjęcie: materiały stowarzyszeniaRzeczy niemożliwe stają się realne