Plastik stał się problemem dosłownie globalnym, nie ma w tym ani grama przesady. Jak donoszą naukowcy jego drobiny, czyli mikroplastik odkryto na Antarktydzie, i to na świeżo spadłym śniegu. Walka z zanieczyszczeniem plastikiem jest niezwykle ciężka, a ludzkość tę walkę zdaje się przegrywać. Możliwe, że jednak problem da się rozwiązać. Nie tylko poprzez zmniejszenie jego produkcji, czy poprzez lepszy recykling, a zastosowanie do walki owadów. Dokładnie chodzi tu o pewien gatunek chrząszcza.
Mikroplastik jest wszędzie, nawet na Antarktydzie
To nowy precedens jeśli chodzi o wpływ ludzkiej cywilizacji na nieskażone jak dotąd środowisko naturalne Ziemi. Para naukowców z Uniwersytetu Canterbury przeprowadziła trzy lata temu badania na Antarktydzie, których wyniki opublikowano w czasopiśmie The Cryosphere. Okazuje się, że drobiny plastiku znaleziono na płatkach świeżo spadłego śniegu. Jest to informacja szokująca, mimo iż wcześniej mikroplastik znajdywano w antarktycznym lodzie morskim czy w wodach Oceanu Południowego. Nie znajdywano go jednak na śniegu, który spadł kilka dni wcześniej.
Doktor Aves pracujący pod kierunkiem dr Laury Revel z brytyjskiego uniwersytetu pobrał próbki ze śniegu, który przykrywa lodowy Lodowiec Szelfowy Rossa. Naukowcy chcieli sprawdzić tezę na temat przenoszenia mikroplastiku w powietrzu. Czy faktycznie tak jest, że mikroplastik może zostać przeniesiony za pośrednictwem atmosfery i potem wraz ze śniegiem spaść na powierzchnię Ziemi? Okazało się, że tak. „Byliśmy optymistami, że nie znajdziemy żadnego mikroplastiku w tak dziewiczym i odległym miejscu”, stwierdziła Revell. Niestety, okazało się inaczej. „To niezwykle smutne, ale znalezienie mikroplastiku w świeżym antarktycznym śniegu uwydatnia skalę zanieczyszczenia plastikiem nawet w najbardziej odległych regionach świata”, powiedział Aves.
Gigantyczny problem cywilizacyjny
W kilkadziesiąt lat staliśmy się ”plastikową cywilizacją”. Ten materiał jest dosłownie wszędzie, dosłownie nas otacza. Od połowy XX wieku wyprodukowano łącznie około 8,3 mld ton tworzyw sztucznych, z czego prawie dwie trzecie znalazło się na wysypiskach śmieci, zostało spalone lub trafiło do mórz i oceanów. Tylko 9% z tych 8,3 mld ton zostało poddane recyklingowi. Na początku czerwca Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) podała, że przy obecnym tempie produkcji tworzyw sztucznych do 2060 roku ilość odpadów ulegnie potrojeniu. Stanie się tak jeśli rządy nie wprowadzą poważnych zmian w recyklingu tego surowca, a cała ludzkość nie podejmie działań ograniczających obecność plastiku w swoim życiu.
Z pomocą może przyjść przyroda
Być może nie będziemy musieli podejmować drastycznych zmian, choć recykling jest niezwykle potrzebny. Chociażby dlatego, że plastik to produkt pochodzący z paliw kopalnych, które kiedyś się wyczerpią. W 2017 roku Federica Bertocchini, biolożka z Uniwersytetu w Kantabrii w Hiszpanii dokonała ciekawego odkrycia. Usunęła kilka larw barciaka (Galleria mellonella) żyjących w ulu i włożyła je do starej plastikowej torby. Jednak gdy godzinę później sprawdziła worek, odkryła małe otwory w części worka z larwami. Chociaż Bertocchini nie była entomologiem, od razu domyśliła się, co się dzieje.
Okazało się, że barciak większy, czyli gatunek należący do motyli może żywić się plastikiem. Chodzi tu dokładnie o larwy zwane też robakami woskowymi, które zostały tak nazwane, bo zjadają pszczeli wosk. Wosk jest polimerem. Składa się on z długiego łańcucha atomów węgla połączonych ze sobą, z innymi atomami odgałęziającymi się od boków łańcucha. Zarówno wosk, jak i polietylen w plastikowej torbie, którą użyła Bertocchini mają podobny szkielet węglowy. „Skoro odżywiają się woskiem, mogły wyewoluować cząsteczkę, która go rozkłada, a ta cząsteczka może działać również na plastik”, powiedziała Bertocchini.
Chrząszcze lepszym rozwiązaniem
Zastosowanie larwy barciaka na dużą skalę, co wiązałoby się z jego sztuczną hodowlą w dłuższej perspektywie mogłoby się okazać ryzykownym działaniem. Larwy te są bowiem szkodnikami pszczół – zjadają pszczeli wosk. Kolejne lata badań nad możliwościami z zakresu biodegradacji tworzyw sztucznych przyniosły kolejne odkrycia. Najnowszym z nich jest tym razem chrząszcz. Naukowcy z australijskiego Uniwersytetu Queenslandu odkryli, że larwy drewnojadów nie mają oporów przed konsumpcją polistyrenu.
Zophobas morio to chrząszcz z rodziny czarnuchowatych, który jak sama nazwa wskazuje, żywi się drewnem. Nie jednak tak ryzykowny jak barciak, bo żywi się także wszelkiego rodzaju pokarmem roślinnym. No i oczywiście, jak pokazuje nowe odkrycie – także plastikiem. Dokładnie polistyrenem, który jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych form plastiku. Z niego robi się m.in. jednorazowe sztućce czy styropian.
Chris Rinke, który kierował badaniami opisanymi czasopiśmie Microbial Genomics, powiedział, że poprzednie raporty wykazały, że larwy łaźbca (Achroia grisella), dobrze radziły sobie z jedzeniem plastiku. Łaźbiec jest bardzo podobny do barciaka. „[..] wysnuliśmy hipotezę, że znacznie większe superrobaki mogą zjeść jeszcze więcej”, oznajmił Rinke. Kluczem jest wytwarzany przez owada enzym, który może pomóc w poprawie wydajności recyklingu.
Rinke i jego zespół przez trzy tygodnie karmili owady różnymi „specjałami” – jednej grupie podawali styropian, innej otręby. Część chrząszczy wcale nie była karmiona. „Potwierdziliśmy, że robaki mogą przeżyć na „diecie styropianowej”, a nawet przybrać na wadze. To sugeruje, że superrobaki mogą czerpać energię z jedzenia styropianu”, powiedział Rinke. Eksperyment okazał się obiecujący. Jedną z jego wad było to, że dieta oparta wyłącznie tworzywie sztucznym okazała się dla zwierząt niezdrowa.
Robaki mogą pomóc, ale..
Zdanie Rinke warto pomyśleć nad stworzenie systemu recyklingu, który naśladowałby owady, ale się na nich nie opierał. „Ostatecznie chcemy wyeliminować z naszych pomysłów superrobaki”, powiedział. Jednak owady nas nie uratują. Ludzkość powinna dążyć do tego, by jak najmniej wytwarzać różnych przedmiotów codziennego użytku. Wiąże się nie tylko z produkcją widocznych zanieczyszczeń i odpadów, ale i emisjami gazów cieplarnianych.
Produkcja plastiku, gdzie w wielu przypadkach w grę wchodzą wyroby jednorazowego użytku lub o bardzo krótkim cyklu życia, rośnie z roku na rok. Jeśli trendy się utrzymają, to do 2030 roku emisje CO2 związane z produkcją tworzyw sztucznych mogą osiągnąć poziom 1,34 mld to rocznie. Do 2050 roku skumulowana emisja gazów cieplarnianych z tworzyw sztucznych może wynieść ponad 56 mld ton. W takiej sytuacji trudno będzie mówić o zatrzymaniu wzrostu globalnej temperatury do wartości 1,5oC. Larwy motyla czy chrząszcza tu już nie pomogą.
Czytaj również: Naukowcy wykryli mikroplastik w ludzkiej krwi. Pierwsze takie badanie
–
Zdjęcie: Achroia grisella, fot. IanRedding/Shutterstock