Ta koncepcja zyskuje coraz większe uznanie wśród urbanistów i polityków miejskich. Jeśli 15-minutowe miasto zostanie wprowadzone na szeroką skalę, pomoże znacząco ograniczyć ruch samochodowy. Pierwsze wdrożenia już trwają.
Posiadanie samochodu powoli przestaje być wyznacznikiem statusu społecznego. Głównie dlatego, że obecnie samochód ma właściwie każdy. W końcu codziennie musimy gdzieś dojeżdżać: do pracy, szkoły, przedszkola, lekarza, hipermarketu, siłowni, kościoła – no i z powrotem do domu. Transport publiczny nie wystarcza, bo nie dowozi pod drzwi lub zniechęca rzadką siatkę połączeń.
W dodatku od czasów pandemii część z nas woli przemieszczać się w warunkach izolowanych – również do miejsc o dużym zagęszczeniu przypadkowych osób. Przemieszczać się musimy, bo wielu spraw nie da się załatwić w najbliższej okolicy. A nie da się, bo tak jest zorganizowana – lub zdezorganizowana – miejska infrastruktura. Może by zatem zorganizować ją inaczej?
15-minutowe miasto – co to takiego?
Ten pomysł świta urbanistom od dawna. W bardziej konkretną formę ubrał go francusko-kolumbijski urbanista Carlos Moreno, autor koncepcji 15-minutowego miasta. Jej nazwa mówi właściwie wszystko: chodzi o to, żeby przestrzeń miejską projektować w taki sposób, by mieszkańcy mogli załatwić wszystkie ważne sprawy w promieniu 15-minutowego spaceru lub jazdy rowerem.
U podłoża pomysłu Moreno leży proste pytanie: dlaczego to my musimy dostosowywać się do miasta, a nie miasto do nas? Z krótkim omówieniem koncepcji przez samego jej autora można zapoznać się w poniższym nagraniu.
Wśród korzyści przypisanych 15-minutowym miastom wymienia się m.in.
- uspokojenie ruchu samochodowego i zwiększenie bezpieczeństwa drogowego,
- zmniejszenie ilości zanieczyszczeń transportowych i poprawę jakości powietrza,
- ograniczenie zjawiska miejskich wysp ciepła,
- zmniejszenie śladu węglowego,
- skrócenie czasu dotarcia do rozmaitych punktów usługowych i instytucji publicznych,
- stworzenie warunków rozwoju dla lokalnych i drobnych przedsiębiorców,
- zwiększenie work-life balance,
- wzmocnienie więzi sąsiedzkich,
- zwolnienie przestrzeni dla obszarów zielonych, terenów rekreacyjnych oraz infrastruktury rowerowej i mikromobilnej.
- Czytaj więcej: Miejskie wyspy ciepła. Jak z nimi walczyć? [10 wskazówek]
Od Paryża po Bogotę – 15-minutowe rozwiązania testowane są na całym świecie
Koncepcja Moreno nie jest standardem rozpisanym na szczegóły, ale luźną zasadą, którą na swój sposób wdrażają rozmaite miasta w różnych częściach świata. Do często wskazywanych przykładów należą Barcelona, Bogota, Buenos Aires, Mediolan, Melbourne, Paryż czy Portland. Plany w tym zakresie snują również Busan, Dublin, Ottawa czy Seattle.
W żadnej z tych metropolii nie zrealizowano wizji Moreno w sposób kompleksowy, ale każda testuje rozwiązania ułatwiające życie pieszym lub zwiększające dostępność usług w pobliżu miejsc zamieszkania. Spore osiągnięcia w tym zakresie poczynił Paryż. Między innymi dlatego, że Moreno przekonał do swojej idei Annę Hidalgo, piastującą funkcję mera francuskiej stolicy, która wykorzystała koncepcję 15-minutowego miasta podczas swojej kampanii reelekcyjnej w 2020 r.
– Mój projekt opiera się na ideach bliskości, współuczestnictwa, współpracy i ekologii. W Paryżu wszyscy mamy poczucie, że brakuje nam czasu i jesteśmy w ciągłym pośpiechu. Dlatego jestem przekonana, że musimy przeprojektować nasze miasto w taki sposób, by jego mieszkańcy mogli uczyć się, uprawiać sporty, korzystać z usług zdrowotnych w odległości 15 minut od swoich domów – przekonywała Hidalgo swoich wyborców.
Do typowych rozwiązań zgodnych z koncepcją Moreno należą: pielęgnowanie zieleńców, ograniczanie ruchu samochodowego w centrach miast, zwężanie dróg i wyznaczanie ścieżek rowerowych kosztem pasów samochodowych czy bardziej zaawansowane działania związane z rozbudową infrastruktury rekreacyjnej, lokalnych placówek zdrowia, szkół, placów targowych itp.
Czy w Polsce istnieją 15-minutowe miasta?
W ograniczonym zakresie „piętnastominutowe” rozwiązania funkcjonują od dawna w wielu miastach świata, również w Polsce. Przykładów dostarczają choćby Kraków, Gdańsk czy Wrocław, które zabrały się do projektowania woonerfów, tworzą nowe zieleńce i od lat rozwijają infrastrukturę rowerową. W niektórych dzielnicach od dekad funkcjonują place targowe, a bliskość punktów usługowych i placówek publicznych wpisuje się w ideę „piętnastominutowości”.
Ponadto wciąż pojawiają się nowe inicjatywy. Jesienią 2021 r. Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie ogłosił projekt o nazwie „Klimatyczny Kwartał”, realizowany na terenie Kazimierza i części Grzegórzek. Obejmuje on przebudowę i rewitalizację wybranych parków, placów i ulic, przywrócenie mieszkalnego charaktery ruchliwej arterii i rozwój terenów zielonych.
Oczywiście dynamika prac czy ograniczony zasięg projektów realizowanych przez miasta mogą budzić zastrzeżenia. Szczególnie w kontekście plagi korków i patodeweloperki. Mimo wszystko wielu nadwiślańskim „jednostkom urbanistycznym” jest bliżej do 15-minutowego modelu niż aglomeracjom zza Oceanu.
Amerykańskie metropolie to zaprzeczenie „piętnastominutowości”
Z danych amerykańskiego ministerstwa transportu wynika, że przeciętna długość trasy związanej z wyprawą na zakupy w USA w 2017 r. przekraczała 7 mil (11 km). Całkiem sporo w porównaniu z dystansami, jakie do spożywczaka czy supermarketu pokonujemy w Polsce. To efekt specyficznego planowania przestrzennego, opartego na oddzielaniu obszarów mieszkalnych od biznesowych, zakupowych i rekreacyjnych.
Amerykańscy decydenci przez wiele dekad wychodzili z założenia, że nadmierne zagęszczenie zabudowy – niezbędne dla zapewnienia usług miejskich i komercyjnych na „piętnastominutowym” obszarze – sprzyja wzrostowi przestępczości i negatywnie odbija się na estetyce miejskiej.
Takie podejście sprzyjało powstawaniu z jednej strony gett, a z drugiej dobrze izolowanych (m.in. przez odległość) bogatych dzielnic mieszkalnych. Promowało też ruch samochodowy kosztem mikromobilności. Według danych z 2015 r. jedynie 4 proc. Amerykanów dociera do pracy na piechotę lub rowerem. Dla porównania w Kopenhadze rower stanowi podstawowy środek transportu w codziennych dojazdach do pracy czy szkoły dla 37 proc. mieszkańców.
Oksford chce być 15-minutowym miastem
Pierwszej, acz niezbyt przyjemnej okazji do przetestowania koncepcji Moreno na masową skalę dostarczyła pandemia. Podczas lockdownów większość z nas była skazana na poruszanie się w obrębie swoich dzielnic i korzystanie z lokalnych punktów usługowych. Łatwiej mieli mieszkańcy dzielnic, w których faktycznie większość spraw da się załatwić w odległości spacerowej.
Idea 15-minutowych miast na szczęście nie przewiduje ograniczeń w stylu chińskim. Zorientowana jest na zapewnienie udogodnień, które dalsze wyprawy uczynią zbędnymi, ale nie niemożliwymi. Brzmi kusząco, ale w praktyce może wyjść różnie. W zależności od sensowności konkretnych rozwiązań, sprawności ich realizacji i oczekiwań poszczególnych grup społecznych wdrożenia będą budziły entuzjazm lub sprzeciw.
Przykładem kontrowersji, jakie rodzą się wokół pomysłu Moreno są plany Oksfordu, który ma zostać podzielony na 15-minutowe dzielnice objęte ograniczeniami ruchu samochodowego. W 2024 r. ruszy pilotażowe wdrożenie systemu filtracji pojazdów. Ograniczy on możliwość przemieszczania się autem z jednej dzielnicy do drugiej i wprowadzi obowiązek starania się o przepustkę umożliwiającą pokonywanie takich tras maksymalnie przez sto dni w ciągu roku. Bez przepustki do sąsiedniej dzielnicy będzie można dotrzeć drogą okrężną – przez obwodnicę.
Wielu mieszkańców protestuje przeciw tak radykalnym rozwiązaniom. Z jednej strony projekt przyczynia się do uspokojenia lokalnego ruchu drogowego, z drugiej – wymusza pokonywanie większych odległości celem dotarcia z punktu A do punktu B. Oczywiście nadwyżki będzie można uniknąć, jeśli Oksfordczycy faktycznie przesiądą się z aut na rowery, hulajnogi lub po prostu nogi. Jak test sprawdzi się w praktyce – dowiemy się w przyszłym roku.
- Czytaj również: Miasta się rozlewają. Cena, jaką za to płacimy, jest ogromna
–
Zdjęcie: Plac Centralny w centrum Nowej Huty, która przez wielu jest uważana za pierwowzór 15-minutowego miasta, fotohuta/Shutterstock