Mięso jest nieustannie reklamowane. Spacerując, włączając telewizor czy przeglądając newsy w Internecie jesteśmy wręcz bombardowani banerami i spotami promującymi wędliny. Z kolei ostatnio, jak zwykle jesienią, z języków i billboardów nie schodzi popularna kanapka „twardziela”. Po nią ustawiają się kolejki, szczególnie młodych. Tymczasem spożywanie produktów mięsnych szkodzi zwierzętom, naszemu zdrowiu i planecie. Czy zakaz reklam mięsa jest rozwiązaniem na te bolączki?
Holenderska radna Ziggy Klazes zaproponowała w zeszłym roku zakaz reklam mięsa. Nowatorski pomysł jest wdrażany w życie.
- Czytaj także: Skalę wycinki drzew można zmniejszyć o połowę. Wystarczy co piąty dzień nie jeść mięsa
Idą zmiany. Tu nie zobaczymy już reklamy hamburgera
Bloemendaal i Utrecht to kolejne gminy w Holandii, które przegłosowały zakaz reklamowania mięsa i nabiału w przestrzeni publicznych. Pomysł zaprezentowały partie koalicyjne – Demokraci 66, Partia Ludowa na rzecz Wolności i Demokracji i Partia Pracy. Ma to na celu ograniczenie sprzedaży pewnych produktów. Jakich? Tych, które znacząco przyczyniają się do emisji gazów cieplarnianych, niszczenia planety oraz zdrowia ludzi. W tym zakresie niechlubny prym widzie sektor hodowlany: mięso, nabiał i jaja.
Według danych (Greenpeace, Farming for failure) produkcja zwierzęca odpowiada za około 17 proc. całkowitych emisji gazów cieplarnianych w Unii Europejskiej. Sam sektor hodowli zwierząt jest odpowiedzialny za 78 proc. utraty bioróżnorodności na lądzie (Biała Księga: Smród, Krew i Łzy. Włącz myślenie, bądź zmianą).
Green REV Institute przypomina, że szkodliwe jest nie tylko mięso, ale i nabiał. Anna Spurek, COO Green REV Institute, ekspertka systemów certyfikacji technologii produkcji, wyjaśnia SmogLabowi:
– Lubimy zapominać o tym, że hormony, antybiotyki i choroby to nie tylko mięso, ale wszystkie produkty zwierzęce. Kiedy pytaliśmy Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi o hormon – tzw. dopalacz płodności PMSG (pochodzący z krwi źrebnych klaczy, gdyby brakowało nam cierpienia w sektorze hodowlanym), wiele osób zwracało nam uwagę, że ten hormon jest stosowany nie tylko w kontekście pozyskiwania mięsa, ale także produkcji mleka. Bo przecież krowa daje mleko. Tylko że w reklamie nie zobaczymy warunków, w jakich żyje, jak zmieniana jest w fabrykę mleka. Z perspektywą krótkiego, ale pełnego bólu i cierpienia życia – ubolewa Spurek.
„Trudno się dziwić świni, że jest zestresowana”
W tym samym tonie na łamach SmogLabu wypowiadała się prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego Paulina Kramarz. – Z antybiotykami mamy ten problem, że używa się ich najwięcej nie do leczenia ludzi, tylko do hodowli zwierząt. To kolejny przykład czegoś wymyślonego, by służyć ludzkości, ale wykorzystywanego w sposób, który jej szkodzi – opowiada prof. Paulina Kramarz. – Antybiotyki wykorzystuje się do produkcji żywności między innymi dlatego, że zwierzęta hoduje się w systemie ferm przemysłowych. Żeby możliwie szybko wytworzyć jak najwięcej mięsa, bardzo często chowa się tylko jedną „wystandaryzowaną” rasę.
– Trudno się dziwić świni, że jest zestresowana, kiedy trzyma się ją w klatce, w której ona prawie się nie mieści. Przez taki stres zwierzęta mają mniejszą odporność, więc wśród nich łatwiej rozprzestrzeniają się choroby – dodaje profesor. Te z kolei leczy się antybiotykami i to w dużych ilościach. Antybiotyki nie są w całości wchłaniane przez organizm, więc wraz z odchodami trafiają do środowiska.
Gdzie i jak robić zakupy? Co jemy i jak można to zmienić? Pestycydy w żywności? Słuchaj podcastu z prof. Pauliną Kramarz:
Mięso oznacza ogromne cierpienie zwierząt, ale także upadek naszego zdrowia
Władze Bloemendaal zaznaczają, że jako strona decyzyjna mają obowiązek podejmować wszelkie środki w celu ograniczenia emisji dwutlenku węgla. Jednocześnie podkreślają, że produkcja żywności pochodzenia zwierzęcego jest związana z narastającym procesem wylesiania, który ma miejsce na potrzeby uprawy pasz dla zwierząt. Hodowla zwierząt jest jednym z głównych czynników przyspieszających globalne ocieplenie.
Podobną decyzję podjęto w ramach głosowania pod koniec października w Utrechcie, który jest czwartą co do wielkości gminą w Holandii. Wcześniej, bo już w 2022 r., miasto Haarlem jako pionier opracowało i przyjęło plan zakończenia tego rodzaju reklamowania, który ma wejść w życie już w 2024 r.
Ziggy Klazes: – Holenderska konstytucja wyraźnie wyklucza reklamy komercyjne z artykułu o wolności słowa. Osobiście uważam reklamy w przestrzeni publicznej za manipulację i przeszkodę dla wolności myśli.
Umowa z firmami reklamowymi, która będzie musiała zostać odnowiona w 2024 r., nie będzie już zezwalać na reklamy paliw kopalnych, lotów rekreacyjnych i mięsa.
– Po Harleem, kolejne dwie holenderskie gminy nie unikają otwartej dyskusji na temat wpływu obecnego systemu żywnościowego, opartego na eksploatacji zwierząt, na klimat i bioróżnorodność. Dodatkowo trzeba podkreślić również aspekty zdrowotne – zauważa Morgan Janowicz, koordynatorka Green REV Institute ds. partnerstwa.
„Umieramy i chorujemy z powodu jedzenia zwierząt„. Mięso musi zniknąć z półek?
Spożywanie mięsa powoduje także szereg groźnych chorób. Klazes przypomina, że osoby spożywające mięso, nabiał i jaja narażone są na zwiększone ryzyko wystąpienia chorób. To m.in. nadciśnienie i otyłość. Wątek rozwija w rozmowie ze SmogLabem Anna Spurek.
– Umieramy i chorujemy z powodu jedzenia zwierząt. Choroby, to także wynik tzw. ubóstwa żywieniowego jakościowego. Świetnie pisze o tym w raporcie Niedożywienie i Głód w Polsce Banków Żywności dr Marta Czapnik – Jurak.
Przytacza słowa naukowczyni: „Nadwaga staje się wyzwaniem w krajach wysokorozwiniętych, wśród mieszkańców, w których diecie dominuje żywność poddawana zaawansowanej obróbce technologicznej, o niskiej wartości odżywczej i wysokiej kaloryczności. Według Światowej Federacji Otyłości obecnie na świecie z otyłością lub nadwagą zmaga się około 2,6 miliarda osób. To ponad trzykrotnie więcej niż cierpi z powodu skrajnie wyniszczającego niedożywienia. Głód i nadwaga stanowią więc rewers i awers tego samego zjawiska, jakim jest bezpieczeństwo żywnościowe”.
– Mamy dane dot. chorób, ryzyk spożywania mięsa. Mamy informację. Czego nam brakuje do zainteresowania się naszym zdrowiem i zdrowiem naszych bliskich? – pyta Spurek i od razu odpowiada. – Po pierwsze społecznego, politycznego konsensusu, że nie istniej prawo do kotleta, a istnieje prawo do zdrowej, etycznej, nieszkodliwej i nieszkodzącej żywności.
Po drugie, jak zauważa – tak samo jak w przypadku papierosów – zakazu reklamowania. – Po trzecie i najważniejsze – zakończenia ery finansowania tego sektora. Dopłacamy grube kwoty, codziennie – do upraw paszy dla zwierząt przeznaczanych na mięso, do reklam (!). TAK – dopłacamy do reklam i kampanii promocyjnych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, do inwestycji, do odszkodowań.
- Czytaj także: Zakaz reklam mięsa. Czy w Polsce ma szansę się ziścić?
– Na talerzu zaczyna się zapobieganie chorobom, dbanie o planetę, prawa człowieka, o zwierzęta. To ważne, żeby uświadomić sobie, że talerz dla jednych oznacza masę zysków a dla nas, zwykłych obywateli i obywatelek może stanowić i w obecnej sytuacji stanowi obciążenie finansowe i zagrożenie dla naszego zdrowia.
Czy doczekamy się politycznych konkretów?
– Oczekujemy, że w Polsce także znajdzie się kilku odważnych i kilka odważnych polityczek, które przestaną wspierać to, co szkodzi, poprzez zdecydowane i konkretne działania – dodaje Janowicz.
Co jest rozwiązaniem?
– Nowa władza w Polsce, w ramach umowy koalicyjnej nie zaproponowała zmian i naprawy systemu żywności. Już dzisiaj powinna rozpocząć prace nad tzw. „Piątką dla sektora roślinnego” dr Sylwii Spurek z 2021 r. – mówi Spurek.
Przypomina treść „Piątki”:
a) Zakaz reklamy mięsa, nabiału i jaj;
b) 0 proc. VAT na roślinne zamienniki mięsa, nabiału i jaj;
c) zlikwidowanie funduszy promocji mięsa, nabiału i jaj;
d) zajęcia od przedszkola: klimat, prawa zwierząt;
e) powołanie funduszu promocji weganizmu.
– Dodam, że nowa władza ma za zadanie przeprowadzić sprawiedliwą transformację systemu żywności jako elementu polityki dla klimatu, dla zdrowia ludzi i dla miliardów zwierząt. Cieszymy się, że w Sejmie zasiadły posłanki, które świetnie znają fakty dotyczące sektora hodowlanego i systemu żywności. Są to choćby Jolanta Niezgodzka, czy Dorota Łoboda – wypunktowuje Anna Spurek.
–
Zdjęcie tytułowe: Lukas Gojda/Shutterstock