Pod kancelarię premiera przyjechali we czwartek 1 lutego przedstawiciele organizacji ekologicznych z całej Polski. Koalicja Ratujmy Rzeki apeluje do Donalda Tuska o zmiany w ministerstwie. Rzecznik MKiŚ odpowiada na postulaty.
Dwa główne postulaty złożyły dziś w Warszawie ruchy rzeczne. Pierwszy z nich dotyczy apelu o przestrzeganie prawa związanego z ochroną rzek. Tu głównym zapalnikiem jest wstrzymana przez sąd regulacja rzeki Odry. Drugi postulat to przywrócenie zarządzania rzekami i inwestycjami związanymi z ciekami wodnym do Ministerstwa Klimatu i Środowiska. Dziś rzekami zajmuje się ten sam resort, który buduje autostrady – Ministerstwo Infrastruktury.
– Przyjechałyśmy pod kancelarię premiera, żeby domagać się przeniesienia spraw rzek do Ministerstwa Środowiska. Niestety – wszystkie „twarde” inwestycje, czyli na przykład budowa zapory w Siarzewie, zbiornika Kąty-Myscowa, czy plany regulacji na Odrze nadal są w budżecie i planach na trwającą kadencję. Kluczową sprawą jest dla nas uznanie, że rzeki nie są infrastrukturą, tylko złożonym systemem i elementem natury – komentuje w rozmowie ze SmogLabem Cecylia Malik, krakowska artystka i liderka ogólnopolskiego ruchu Siostry Rzeki.
Razem z nimi do Warszawy przyjechały delegacje m.in. Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków, WWF Polska, Klubu Gaja czy Fundacji Greenmind.
– Jesteśmy tu w imieniu zwykłych ludzi. Świadomych zmian klimatu i tego, że przyroda jest nam niezbędna do życia. Na świecie demontuje się wielkie zapory, aby przywracać rzekę rybom i lokalnym społecznościom. Tak jest na przykład w USA w przypadku rzeki Klamath. Najwyższa pora myśleć o rozmontowaniu zapory we Włocławku, a nie o budowie nowej. Aby tak się stało, osoby odpowiedzialne za takie sprawy w ministerstwie środowiska, muszą uzyskać odpowiednie kompetencje – podsumowuje Cecylia Malik.
„Rzeki to natura – nie infrastruktura”
Paweł Augustynek Halny, jeden z liderów Koalicji Ratujmy Rzeki, mówi o oczekiwaniach wobec rządu Tuska. Organizacja oczekuje, że ministerstwo klimatu i środowiska przejmie nadzór nad zarządzaniem wodami w Polsce. Dlaczego? – Bo, jak mówi hasło na transparencie – rzeki to jest natura, a nie infrastruktura. Tak było zawsze. Dopiero za rządów PiS zmieniono te kompetencje – przypomina.
Jego zdaniem jest to logiczne, że rzekami powinno zajmować się ministerstwo środowiska. – Choćby ze względu na kompetencje osób, które sprawują nadzór. W tej chwili zajmują się tym osoby od budownictwa wodnego. Nam chodzi o to, żeby zaczęły tym się zajmować osoby od renaturyzacji, podchodzące do wody, jak do zasobu. I teraz można powiedzieć, że to niuans. Ale on jest bardzo istotny, gdy przychodzi do podejmowania decyzji czy projektowania dużych inwestycji. Potrzebne jest nowatorskie, bardziej innowacyjne podejście. Tymczasem kadry są przygotowywane do czegoś innego niż renaturyzacja. Mimo że opracowano krajowy program renaturyzacji wód powierzchniowych, to nikt go nie wprowadza! Nie tylko dlatego, że ideowo byli do tego źle nastawieni. Po prostu nie miał kto tego robić – mówi nam przedstawiciel Koalicji Ratujmy Rzeki.
Megalomańskie konstrukcje hydrotechniczne się nie sprawdzają
Paweł Augustynek Halny mówi też o różnicach na poziomie edukacji i umiejętności. – Jeśli ktoś był szkolony w podejściu infrastrukturalnym – budowie zapór, umocnień, stopni wodnych, jazów, regulacji rzek i w całej gamie inwestycji nazwijmy to betonowych, to jak on ma się nagle przekwalifikować na projektowanie renaturyzacji? To zgoła inne zagadnienie. Oczywiście to także inżynieria, jednak dużo bardziej zaawansowana. Trudniej się ją oblicza, modeluje, ale w dłuższej perspektywie jest ważniejsza. W dobie zmian klimatycznych wielkie, megalomańskie konstrukcje hydrotechniczne się nie sprawdzają. Potrzebujemy bardziej fleksyjnego patrzenia na to, jak natura funkcjonuje. Czy to przy suszy, czy przy wezbraniach – dodaje.
Zdaniem Halnego dobry jest tutaj przykład wydarzeń na Odrze.
– Mimo że nawet sąd nakazał, aby nie wykonywać inwestycji regulacyjnych – cały czas się to robi! A robi się to po to, aby utrzymać głębokość tranzytową dla barek. Myśli się o rzece jak o autostradzie wodnej. Powinniśmy jednak myśleć o niej, jako o zasobie koniecznym do zachowania podczas kryzysu klimatycznego. Nie da się tych dwóch rzeczy pogodzić. Nie można utrzymywać rzeki ostrogami wodnymi, w wyprostowanym i zawężonym korycie, a jednocześnie oczekiwać, że zachowamy jej zdolności retencyjne. To są dwa sprzeczne cele. Oczywiście w polityce próbuje się to łączyć i wciskać społeczeństwu, że te konstrukcje służą retencji. Jednak matematyka i fizyka temu przeczą. Naturalną retencję w rzece i jej dolinie zmieniamy na sztuczną i de facto tracimy wodę.
Posłanka Zielonych: popieram postulat!
O komentarz poprosiliśmy posłankę Zielonych – Małgorzatę Tracz. W rozmowie ze SmogLabem mówi, że popiera postulat ruchów rzecznych. – To, że rzeki zostały za czasów PiS przesunięte do ministerstwa infrastruktury pokazuje, jak były traktowane. Nie jako wartość sama w sobie, nie jako dobro, zasób naturalny, który trzeba chronić, który pełni funkcje ekosystemowe. Były traktowane jak kanały. To widać w wielkich inwestycjach forsowanych przez ministra Gróbarczyka, które miały z rzecz uczynić wielkie kanały. Było widać, że są one traktowane w techniczny sposób. Rzeki są częścią natury i powinny podlegać ministerstwu środowiska.
Posłankę Tracz dopytujemy o kontrowersyjne pozycje w uchwalonym budżecie państwa. Przedstawicielka Zielonych odpowiada, że sytuacja przyjmowania budżetu była trudna.
– Tymczasowy rząd Morawickiego przygotował dokument, a zmiany trzeba było wprowadzać bardzo szybko. Jestem przekonana, że w gronie Koalicji 15 października mamy tutaj jasność, że rzeki powinny być chronione i do tych wielkich inwestycji, szczególnie odrzańskich – nie dojdzie. Cała specustawa odrzańska potrzebuje nowelizacji. Najważniejszą zmianą powinno być wykreślenie tych wszystkich inwestycji hydrotechnicznych, które nie poprawiają w żaden sposób stanu rzeki. Nie sprawiają, że Odra będzie odporna na katastrofy przy niskim stanie wód i wysokich temperaturach – podsumowuje Małgorzata Tracz.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska: łączy nas wspólna troska o rzeki
SmogLab poprosił o komentarz rzecznika Ministerstwa Klimatu i Środowiska Huberta Różyka.
– Zapoznamy się ze szczegółami apelu organizacji pozarządowych. Łączy nas wspólna troska i optyka problemu – polskie rzeki potrzebują zmiany systemowego podejścia. Niezależnie od tego, gdzie kompetencyjnie będzie się znajdowała kwestia rzek, ministerstwo będzie rzecznikiem zmiany nastawienia, ochrony, wzmacniania i naprawy sytuacji wokół rzek.
– Przykład Odry dramatycznie pokazał, że potrzeba więcej uwagi i działań w tym obszarze. Ochrona polskich rzek i ich dobrostan to nasz wspólny interes. Mamy świadomość, że traktowanie rzek jako wodnych autostrad i pomysły budowy dużych zapór, to przepis na pogłębienie problemów hydrologicznych i nie tylko. Rola rzek jest nie do przecenienia przy działaniach na rzecz bioróżnorodności, są ważnym elementem problemu suszy w Polsce – dodał rzecznik.
- Czytaj także: Zbiornik Kąty-Myscowa. Projekt za miliard sprzed stu lat