Na przełomie marca i kwietnia nad Polskę dotarła ogromna chmura saharyjskiego pyłu, co wywołało spore zainteresowanie. Wiele wskazuje na to, że za sprawą globalnego ocieplenia to zjawisko będzie zdarzać się coraz częściej. IMGW właśnie wydało ostrzeżenie o możliwej „nowej dostawie”. Na szczęście saharyjski pył nie jest tak szkodliwy, jak smog pokrywający zimą polskie miasta. Nie znaczy to jednak, że nie należy się nim przejmować.
– Od kilku dni, prognozy przemieszczania się powietrza wskazują na możliwy ponowny napływ do Polski mas powietrza znad obszaru północnej Afryki – informuje Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW.
Zdaniem ekspertów możliwym jest ponowny epizod transportu dalekiego pyłów saharyjskich. – Jeśli dostawa pyłów znad kontynentu afrykańskiego będzie znaczna i trafi on na wyższe poziomy w atmosferze, jak to miało miejsce ostatnio – dodają meteorolodzy.
Mętne niebo widoczne nawet z kosmosu
Silne wiatry nad północno-zachodnią częścią Sahary wzbiły w powietrze ogromne ilości pyłu pod koniec marca. To spowodowało, że pod koniec miesiąca i w pierwszym dniu kwietnia pył dotarł do znacznej części Europy, w tym naszego kraju.
Zjawisko było nie lada zaszkodzeniem. Z czasem też powodem do niepokoju. O sprawie rozpisały się media, a widzowie takich stacji jak TVN24 dostarczali na bieżąco zdjęcia, które pokazywały wręcz mętne, pomarańczowe niebo.
Pył znad Sahary był widoczny także z kosmosu, co widać na poniższej fotografii NASA:
Mgliste niebo widać było m.in. w Krakowie. Nie umknęło to uwadze naukowców. SmogLab zapytał o sprawę dr inż. Jakuba Bartyzela z Akademii Górniczo-Hutniczej, Jakubowi Bartyzelowi.
– Rzeczywiście od kilku dni wraz z nadejściem ekstremalnie wysokich jak na marzec temperatur, możemy obserwować, że nad Krakowem, a właściwie nad całą południowo zachodnią Polską coś wisi w powietrzu. Widzialność jest zbliżona do dosyć mglistego dnia. Jednak odczyty warunków meteorologicznych wskazują na podobnie ekstremalnie niskie wilgotności, więc o mgle nie może być mowy – zauważa dr Bartyzel z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej w krakowskiej AGH. – Ciepłe powietrze dostarcza do Polski układ wyżowy, niestety wraz z powietrzem transportuje on do Polski piasek znad Afryki (głównie Sahary) – dodaje.
Pył saharyjski widoczny także na stacjach badania jakości powietrza
Tak duże stężenie pyłu miało wpływ na odczyty jakości powietrza. W niektórych miejscach, jak w Krakowie stężenie pyłów było tak duże, że można to porównać do solidnej zimy i kopciuchów pracujących na najwyższych obrotach.
Na powyższym wykresie widać, jak zmieniała się jakość powietrza w poszczególnych dniach dla dwóch rodzajów pyłów zawieszonych. Wyraźnie widać też, że saharyjskie pyły drastycznie pogorszyły jakość powietrza.
– Kiedy spojrzymy na odczyty ze stacji Państwowego Monitoringu Środowiska w centrum Krakowa odczyty dochodzą w środku dnia do 240 ug/m3. To stężenia, jakie Kraków pamięta sprzed kilku lat podczas zimowych dni z ekstremalnie wysokim zapyleniem spowodowanym niską emisją – stwierdził dr Bartyzel.
Saharyjski pył różni się jednak od dymu z kopciuchów czy samochodowych spalin. Dlatego też stężenie pyłów PM2.5 jest znacznie mniejsze niż w przypadku PM10. Tu stężenie było olbrzymie. Doszło do skoku – ponad 200 ug/m3. W szczytowym momencie było to nawet 246 ug/m3.
Warto też zauważyć, że wiele czujników jakości powietrza nie było w stanie dokonać prawidłowego pomiaru. Nie odnotowały one pogorszenia się jakości powietrza. Przyczynę tego stanu rzeczy wyjaśnia dr. Bartyzel:
– Co ciekawe z pomiarem obecności pyłu znad Sahary zupełnie nie radziły sobie sieci niskokosztowych czujników jakości powietrza. Praktycznie wszystkie tego typu urządzenia wskazywały stężenia pyłu zawieszonego na poziomie kilku – kilkunastu ug/m3. Dzieje się tak dlatego, że pył mineralny ma zupełnie inną barwę aniżeli pył zbudowany w większości z cząstek sadzy i urządzenia optyczne, do których zaliczają się te niskokosztowe, zupełnie takiego pyłu „nie widzą”.
Pył nie jest tak groźny jak smog, ale lepiej uważać
Na szczęście te pyły nie są tak szkodliwe dla zdrowia, jak to, co wylatuje z naszych kominów i rur wydechowych. Powodem jest to, że to pustynny pył nie zawiera toksycznych związków chemicznych, ma też inne właściwości fizyczne.
– Ostatnie zanieczyszczenie różni się jednak od tego zimowego. Składa się ono głównie z pyłu mineralnego, który jest dużo bardziej „obojętny” niż zanieczyszczenie cząstkami sadzy, jakie możemy obserwować w miesiącach zimowych. Co więcej, to drugie transportuje „na sobie” wiele związków organicznych niebezpiecznych dla zdrowia – tłumaczy dr Bartyzel.
Nie znaczy to jednak, że nie należy się tym przejmować. Pustynny pył nie truje, ale może wywoływać wiele dolegliwości.
Stąd też alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Wdychane drobiny pyłu mogą dostać się do płuc, a nawet do krwiobiegu. Jednym z objawów może być astma. Osoby mające schorzenia układu oddechowego powinny w takich okresach bardziej na siebie uważać. Poza osobami z chorobami płuc na szkodliwe działanie pyłu narażone są niemowlęta, a także osoby starsze.
Wpływ globalnego ocieplenia na saharyjski pył w Polsce
Pył, który dotarł nad Polskę, nie jest nowością. W przeszłości dochodziło już do takich zjawisk. Co więcej, także w przyszłości będzie się trzeba liczyć z tym, że takie zdarzenia będą się powtarzać częściej. Z jednej strony wpływ na to będzie mieć sama pogoda i splot odpowiednich wydarzeń, z drugiej zaś częstszy napływ ciepłego powietrza z południa.
– Jednym z objawów globalnego ocieplenia są częstsze napływy ciepłych mas z południa. Tym razem ten napływ był skorelowany z burzami pyłowymi nad obszarami pustynnymi. To, co było dodatkowo nietypowego to to, że praktycznie cały napływ pyłu był w dolnej części troposfery – stwierdził prof. Szymon Malinowski z Zakładu Fizyki Atmosfery Uniwersytetu Warszawskiego.
Badania pokazują, że pył znad Sahary dociera do Europy coraz częściej. Powodem jest częstsza blokada cyrkulacji strefowej, co skutkuje większą liczbą wiatrów wiejących z Sahary w kierunku Europy. Badacze wiążą także intensywniejszy napływ pyłu z trwającą suszą w regionie Maghrebu w północno-zachodniej Afryce, co jeszcze bardziej zwiększa ilość materiału dostępnego do podnoszenia przez wiatr.
Co ciekawe pył znad Sahary to nie tylko wyzwanie dla ludzi. Zagrożone są także lodowce i pokrywa śnieżna w Alpach. Ten element dodatniego sprzężenia zwrotnego związanego z albedo (zdolność odbijania świała przez powierzchnię – red.) spowoduje szybszy zanik alpejskiego krajobrazu.
Gdyby nie pył saharyjski na Wielkanoc byłoby jeszcze cieplej
Dr Bartyzel z AGH zwraca uwagę także na inną kwestię związaną z postępującym ociepleniem klimatu, a mianowicie wpływem pyłu na temperatury powietrza. Okazuje się, że rekordowo gorące święta mogły być jeszcze cieplejsze.
Czy na to zjawisko miało wpływ globalne ocieplenie? – Cóż pamiętajmy, że jest ono efektem globalnym, które jednak może się przyczyniać do występowania ekstremalnych zjawisk pogodowych w skali lokalnej. I na pewno częstość występowania takich zjawisk jak fale upałów będzie się nasilać – mów nam naukowiec.
Dodaje, że warto zaznaczyć jeszcze jedną rzecz. – Sama obecność pyłu w powietrzu nad Polską mogła doprowadzić do lekkiego spadku temperatury powietrza z uwagi na fakt, że pył zawieszony zawarty w powietrzu odbija część promieniowania słonecznego i nie pozwala mu dotrzeć do powierzchni ziemi. Czyli można by wysnuć tezę, że gdyby ciepłemu powietrzu znad Afryki nie towarzyszył pył zawieszony, moglibyśmy odczuć w ostatnich dniach w Polsce jeszcze wyższe temperatury powietrza – tłumaczy Bartyzel.
- Czytaj także: Rekord temperatury w marcu pobity po 50 latach. „Historia dzieje się na naszych oczach”
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/David Calvert