Arktyka będzie wolna od lodu za kilka lat? W obliczu świata cieplejszego o 1,5 stopnia ta perspektywa jest już bardzo realna. Konsekwencje Arktyki bez lodu mogą okazać się bardzo bolesne z punktu widzenia zmian klimatu. Jednak nie tylko globalne ocieplenie stanowi tu problem. Kolejny problem to Rosja z jej imperialnymi zapędami. Jaki związek mają te dwie sprawy?
Z przedstawianiem Arktyki wolnej od lodu jest jak z podawaniem daty końca świata. Sporo było już naukowców, którzy podawali takie daty. Na przykład Peter Wadhams, jeden z bardziej cenionych naukowców, który dekadę temu przewidywał rychły koniec lodu w Arktyce. Nic takiego się nie stało.
Teraz jednak wiemy nieco więcej, naukowcy są w stanie podać bardziej rzetelne i wiarygodne informacje na temat daty końca lodu w Arktyce. Najnowszych badania nie podają jednak konkretnej daty.
Według tych przeprowadzonych na Uniwersytecie Colorado w Boulder już w ciągu najbliższych 10 lat należy spodziewać się stanu, kiedy Arktyka będzie wolna od lodu. Wyniki badań zostały opisane na początku marca tego roku w czasopiśmie Nature.
Jak definiujemy Arktykę wolną od lodu?
Jednak co to właściwie znaczy Arktyka wolna od lodu?
Obszar, jaki zajmuje lód, mierzy się za pomocą dwóch zmiennych. To zasięg (z ang. extent) oraz powierzchnia (z ang. area). Zwykle miarą podawaną jest zasięg. Jednak faktycznym rozmiarem lodu jest jego powierzchnia. Czym to się różni?
Zasięg lodu obejmuje luki między krami lodowymi, szczeliny czy wyrwy w lodzie. Wliczana jest więc także woda. Zasięg zawsze jest większy od powierzchni. Powierzchnia lodu to faktyczna powierzchnia pokrywy lodowej, czyli arktycznego lodu morskiego pokrywającego arktyczne wody. Różnicę między zasięgiem a powierzchnią wyraża się jako stężenie lub koncentrację (z ang. concentration). Im wyższa koncentracja lodu, wyrażana w procentach, tym bardziej jednolity jest lód. Im mniejsza, tym większy jest udział kry lodowej. Lód morski jest bardziej rozdrobniony.
Tyle teorii. Powyższe mapy pokazują nam stany lodu morskiego wyrażone właśnie w powierzchni (sea ice area). Definicja Arktyki wolnej od lodu to powierzchnia poniżej 1 mln km2, czyli mniej niż 20 proc. obszaru, jaki lód zajmował w latach 80. XX wieku.
Co mówią badania?
Teraz kiedy już wiemy, jak definiować miarę lodu morskiego, możemy przyjrzeć się badaniom. Autorzy pracy naukowej stwierdzili, że Arktyka uwolni się od lodu w latach 2035-2067. Dokładna data zależy od emisji gazów cieplarnianych oraz warunków atmosferycznych. Oczywiście naukowcy przeprowadzili symulację, by postarać się dokładniej odpowiedzieć na to pytanie. Doszli do wniosku, że Arktyka wolna od lodu zastanie nas szybciej, niż podawały to wcześniejsze prognozy. Abstrahując oczywiście od prognoz kompetentnego, ale jednak alarmistycznego Wadhamsa, którego wspominaliśmy wcześniej.
Z badań wynika, że Arktyka już niedługo może być wolna od lodu. Tak może się stać już za 10 lat, a więc w latach 30. tego wieku. Jednak naukowcy sugerują, że już nawet przed rokiem 2030 powierzchnia lodu morskiego spadnie poniżej 1 mln km2. Do takiej sytuacji dojdzie w czasie tzw. wrześniowego minimum, czyli momentu, kiedy zasięg/powierzchnia lodu osiągają najmniejszą roczną wartość w wyniku działania letnich roztopów.
– Jeśli chodzi o informowanie o tym, czego naukowcy spodziewają się zobaczyć w Arktyce, ważne jest przewidzenie, kiedy możemy zaobserwować pierwsze warunki wolne od lodu w Arktyce. To będzie widoczne w codziennych danych satelitarnych – powiedziała Alexandra Jahn, główna autorka badania.
Błękitny ocean bez lodu w świecie cieplejszym o 1,8 stopnia jest nieunikniony
Naukowcy przewidują, że warunki dla Arktyki wolnej od lodu w skrajnym przypadku mogą pojawić się w świecie cieplejszym o 1,3 st. C, a więc już teraz. W 2012 roku lód morski skurczył się do 2,24 mln km2, a w 2016 roku do 2,48 mln km2. Było więc już dość blisko. Niebezpieczne topnienie miało miejsce też w 2020 roku. Teoretycznie może stać się to w tym roku.
Wiele będzie zależało od pogody. Warunki atmosferyczne mogą w pełni wykorzystać potencjał globalnego ocieplenia jak w 2012 roku. Autorzy badania uważają, że z pewnością stanie się to gdy „podgrzejemy” planetę o 1,8 st. C. Jesteśmy na „dobrej” drodze do takiego scenariusza. Szczególnie jeśli nasza polityka klimatyczna nie ulegnie zmianie. Biorąc pod uwagę warunki atmosferyczne, naukowcy podają oczywiście „widełki” dla takiego scenariusza. Są to zmiany z przedziału od 1,3 do 2,9 st. C.
Scenariusze emisji gazów cieplarnianych a lód w Arktyce
Naukowcy opisali swoje symulacje zmian w Arktyce w oparciu o scenariusze polityki klimatycznej. Wiemy, że ten najbardziej optymistyczny scenariusz może się już nie spełnić. Nie widać na świecie żadnych trendów, które by na to wskazywały. Bardziej realny wydaje się scenariusz, który oznacza, że uda nam się zatrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 st. C, ale i tak świat będzie cieplejszy o ponad 1,5 st. C. To oznacza, że Arktyka będzie wolna od lodu nie tylko we wrześniu, ale nawet już w sierpniu i październiku. Do takiego stanu rzeczy dojdzie na pewno w tym stuleciu, najpóźniej do 2100 roku.
– Przekształciłoby to Arktykę w zupełnie inne środowisko, z białej letniej Arktyki w niebieską Arktykę. Dni wolne od lodu są nieuniknione, ale nadal musimy utrzymywać nasze emisje na jak najniższym poziomie, aby uniknąć przedłużania się tych warunków – tłumaczyła Alexandra Jahn, główna autorka artykułu.
Jak tłumaczą autorzy badania, pewnym pocieszeniem jest to, że lód morski może szybko się odrodzić, jeśli uda nam się schłodzić planetę.
Co to dla nas oznacza?
Arktyka wolna od lodu jest już więc nieunikniona. Co to oznacza dla nas? Na przykład zmiany w pogodzie i zmiany we wzorcach pogodowych. Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, wystarczy popatrzeć, co się działo w naszej pogodzie dotychczas. Jak wyglądały pogodowe anomalie? Śnieg w maju albo brak śniegu zimą. Meandry prądu strumieniowego (jet stream) staną się jeszcze silniejsze. O tym można przeczytać tutaj i posłuchać wykładu prof. Szymona Malinowskiego.
W dalszej perspektywie może dojść do dużej zmiany w bilansie cieplnym planety i ryzyka uwolnienia metanu z hydratów. To jednak, na szczęście w miarę odległa perspektywa. Dyskusje na temat destabilizacji hydratów metanu są rozbieżne. Większość naukowców uważa, że te straszne scenariusze nagłej, drastycznej zmiany klimatu opisane na przykład na blogu Sama Carany są dość odległe.
Putin chce Arktyki
Na najbliższych kilkanaście lat, oprócz pogodowych szaleństw, które mogą okazać się bolesne (straty w rolnictwie np.), należy martwić się jeszcze jednym zagrożeniem. A mianowicie Rosją i jej imperialnymi zapędami.
Osiem państw w ramach Rady Arktycznej: Kanada, Finlandia, Dania, Islandia, Norwegia, Szwecja, Stany Zjednoczone i Rosja od dawna współpracują w zakresie badań naukowych. Tak było do momentu inwazji Rosji na Ukrainę. Od tamtej pory posiedzenia Rady Arktycznej zostały wstrzymane. Putin myśli nie tylko o Ukrainie. Od lat ma ambitne plany wobec Oceanu Arktycznego i północnego szlaku morskiego zwanego Przejściem Północno-Wschodnim.
W grudniu zeszłego roku admirał Nikołaj Jewmenow, szef rosyjskiej marynarki wojennej, mówił o „rozwoju na pełną skalę poza granicę 200 mil” rosyjskiej wyłącznej strefy ekonomicznej na Oceanie Arktycznym. Alexander Dalziel, który jest starszym pracownikiem Instytutu Macdonald-Laurier w Ottawie wie, że Rosja Putina ma niecne zamiary i chce zawłaszczyć dla siebie Ocean Arktyczny.
– To, co tłumaczę tutaj jako „rozwój”, to rosyjskie słowo освоение, które ma wiele tłumaczeń, rozciągających się od rozwoju, przez mistrzostwo, aż po ekspansję, często pod kątem ekonomicznym. W innych miejscach jest to tłumaczone jako „przejęcie” lub „ ekspansja” – tłumaczy Dalziel.
Wyzwanie dla NATO
Działania Rosji będą wielkim wyzwaniem dla NATO. W tym miejscu między USA a Rosją jest tylko 80 kilometrów Cieśniny Beringa, która w coraz większym stopniu jest pozbawiona lodu.
– Rosja będzie nadal budować infrastrukturę wojskową i testować nowe systemy uzbrojenia w naszym bezpośrednim sąsiedztwie. Jednak w perspektywie krótkoterminowej Rosja nie stanowi konwencjonalnego zagrożenia militarnego – mówi szef norweskich służb wywiadowczych Nils Andreas Stensønes.
– Moskwa postrzega swoją pozycję w Arktyce bardziej eksponowaną niż kilka lat temu – dodał Stensønes. Tak więc w długoterminowej perspektywie sytuacja może się zmienić. Prędzej czy później może dojść do kontraktacji Zachodu z Rosją o dostęp do Oceanu Arktycznego i jego surowców.
Z rosyjskich roszczeń zdaje sobie sprawę NATO. Sojusz północnoatlantycki wie, że może dojść do konfrontacji. Nawet jeśli nie Ukraina, to globalne ocieplenie może stać się punktem zapalnym wojny Rosji z Zachodem. Analitycy z NATO ostrzegają, że wraz z postępującym ociepleniem klimatu w Arktyce, niebezpieczeństwo konfrontacji militarnej w Arktyce z Rosją gwałtownie rośnie.
I tak jak w przypadku roku, kiedy Arktyka będzie wolna od lodu, tak samo w przypadku ewentualnej konfrontacji nie wiemy, kiedy może do tego dojść. Odpowiedzią na to zagrożenie są m.in. manewry wojskowe za kołem polarnym w Norwegii. Na przykład w ramach Steadfast Defender 2024.
- Czytaj także: Jak oszczędzić 400 mln litrów ropy dziennie i psuć plany Putinowi? Wystarczy kilka kroków
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Goinyk Production