Sierpień we wrześniu? Patrząc na temperatury, można postawić taką tezę. Choć wciąż mogą zdarzyć się chłody, to wrześniowe dni coraz częściej przynoszą upały. Taka sytuacja może nas cieszyć, ale oznacza też poważne konsekwencje, takie jak susza czy zmiany w przyrodzie. Nie ulega wątpliwości, że lato w Polsce się wydłuża. W przyszłości będzie takie jak nad Morzem Śródziemnym. I wbrew pozorom – to nie jest dobra wiadomość.
Za nami upalne lato. Nie mogło być inaczej, skoro ostatnie kilkanaście miesięcy to kolejne rekordy światowych temperatur. Ani jeden miesiąc w tym roku u nas nie był chłodniejszy niż zwykle. Co więcej – żaden nie mieścił się w historycznej normie. W każdym miesiącu temperatura była przynajmniej jeden stopień wyższa od średniej wieloletniej. Mieliśmy też serię miesięcy z temperaturą o 1,5 st. C wyższą od średniej sprzed Rewolucji Przemysłowej. To, że u nas jest tak ciepło, jest efektem przesuwania się stref klimatycznych. Inaczej mówiąc, do naszego kraju wkraczają stopniowo warunki pogodowe, których wcześniej nie doświadczaliśmy.
Oczywiście za tym wszystkim stoją poszczególne mechanizmy. Jednym z nich jest Morze Śródziemne. Akwen ten staje się coraz cieplejszy – w sierpniu tego roku średnia temperatura tego morza ustanowiła rekord. 16 sierpnia osiągnęła wartość 28,5 st. C. Co więcej – już od marca ubiegłego roku mamy serię rekordowych temperatur wód Morza Śródziemnego. To wpływa na pogodę, także w Polsce.
– To, co jest niezwykłe, to nie tyle osiągnięcie maksimum danego dnia, ile zaobserwowanie długiego okresu wysokich temperatur, nawet bez pobicia rekordu – powiedział Justino Martinez z Katalońskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Morską.
W niektórych miejscach temperatury przekroczyły 30 st. C. To coś typowego dla tropikalnych wód, np. Morza Arabskiego czy Zatoki Meksykańskiej, a nie morza leżącego na 35 stopniu szerokości geograficznej północnej. Takie temperatury powodują, że masy powietrza wędrujące znad Sahary w naszym kierunku są cieplejsze, niż normalnie być powinny. Powietrze po prostu nie ochładza się nad akwenem, bo ten jest zbyt ciepły. Nawet w chwili pisania tego tekstu duża część wód tego morza ma co najmniej 28 st. C. Tak więc całe to gorąco dociera do nas i powoduje wzrost temperatur.
Ciepły Atlantyk i ciepła Arktyka to mniej chłodu i więcej ciepła
To, że w tym roku nie mieliśmy silnych upałów na poziomie 36-38 st. C to za sługa tylko i wyłącznie takiego, a nie innego wzorca pogodowego. Powietrze często było wymieszane z chłodniejszym atlantyckim, co też w gruncie rzeczy nie było dobre. Wysoka wilgotność powietrza w lipcu i sierpniu podbijała odczucie termiczne. Mieliśmy wiele dni po prostu dusznych, często występowały z tego powodu silne burze i ulewy.
Kolejnym ważnym czynnikiem są temperatury Oceanu Atlantyckiego. Te także rosną. Od marca zeszłego roku do maja tego roku temperatury wód północnego Atlantyku były rekordowo ciepłe. W czerwcu ta passa została przerwana, ale i tak wciąż temperatury wód są bliskie rekordów. I to się nie zmieni.
– Dopóki nie osiągniemy zerowej emisji netto na świecie, klimat będzie się nadal ocieplał, będzie nadal bił rekordy i będzie nadal powodował jeszcze bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe. Jeśli zdecydujemy się na dalsze dodawanie gazów cieplarnianych do atmosfery, to rok 2023/24 wkrótce będzie wyglądał chłodno – powiedziała w oświadczeniu Samantha Burgess, dyrektor Copernicus.
Dodajmy do tego niezwykle wysokie temperatur wód arktycznych – Morza Barentsa, które jest teraz 4 st. C cieplejsze niż zwykle. W takiej sytuacji powietrze, które płynie do nas znad tych miejsc, nie jest chłodnie. Mamy więc ochłodzenie nie do 18 st. C jak kiedyś, a do 22 st. C. Im mniejsza czapa polarna w Arktyce, im wyższe tam temperatury, tym mniejsza „siła rażenia” zimna. Powietrze, które stamtąd wędruje, szybciej się po drodze ogrzewa, gdyż pod nim nie ma pokrywy lodowej. To tłumaczy brak zim, na których stan nakłada się oczywiście temperatura Oceanu Atlantyckiego.
Przed nami upalny wrzesień?
Teraz mamy początek września. To będą dni upalne, coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. To prawda, że w przeszłości też były dni upalne we wrześniu, ale nie tak, jak widzimy to w ciągu ostatnich lat. Dziś mamy serię dni z upałami lub temperaturami im bliskimi, typowymi dla sierpnia, a nie września.
W przeszłości wrzesień to był miesiąc, kiedy lato żegnało się z nami na dobre. Nawet kiedy było słonecznie, to temperatury wzrastały zwykle do 23-25 st. Po 10 września wartości te oscylowały w okolicy 20 st. C i im bliżej października, tym było chłodniej. Teraz taki wrzesień to rzadkość, co pokazuje powyższy diagram. Chłodny wrzesień może się zdarzyć, tak było na przykład dwa lata temu. Wtedy średnia temperatura w Polsce wyniosła 12,3 st. To wyglądało jak wypadek przy pracy. Normą staje się wrzesień z temperaturą przekraczająca 15 st. C., co jest wartością graniczną dla lata. W 2023 roku średnia temperatura we wrześniu wyniosła 17,3 st.
W tym roku może być podobnie. Według prognoz trwający weekend przyniesie nam letnie, typowe dla lipca temperatury, które wzrosną nawet powyżej 30 st. C. Średnia temperatura dobowa w całym miesiącu według IMiGW ma być wyższa od średniej. Przewiduje się, że nawet w drugiej połowie września, choć upałów już nie będzie, to temperatury nie raz wzrosną do 25-26 st. C.
Nie tylko wrzesień ma być ciepły. Amerykańska NOAA prognozuje, że cała jesień będzie u nas ciepła. Nawet grudzień ma być ze słabą, a więc pewnie bezśnieżną zimą. Oczywiście takie prognozy obarczone są dużym ryzykiem błędu. Biorąc jednak pod uwagę to, jaki mamy dziś klimat na świecie, to niczego innego nie można się spodziewać.
Nie ma się z czego cieszyć. Grobowe miny na dożynkach
Czy to powinno nas cieszyć? Chyba wszyscy chcemy mieć ciepłą jesień. Bez zimna, bez deszczu, bez tej całej, ponurej i wilgotnej szarugi. Ale ta szaruga jest nam potrzebna, tak samo, jak kilka chłodnych, deszczowych dni w lipcu. To będzie miało swoje konsekwencje – przede wszystkim hydrologiczne.
Mamy ewidentną suszę. To efekt braku opadów i wysokich temperatur, o czym pisaliśmy wielokrotnie. Niestety, to co się dzieje teraz z pogodą, będzie tylko tę sytuację pogarszać. Ziemia będzie się wysuszać.
To zła wiadomość dla polskiego rolnictwa. Choć żniwa są już zakończone, to teraz czas na orkę. Same zaś zbiory nie wyglądają najlepiej, co nawet odbiło się na tegorocznych dożynkach. Czy rolnicy mają w tym roku dobry nastrój na tę tradycyjne, polskie święto?
– Niespecjalnie, nawet u nas na samym początku wpłynął wniosek, aby ograniczyć zabawy na dożynkach. W tej chwili słyszę, że w województwie dolnośląskim też rolnicy apelują, żeby ograniczyć huczne zabawy na dożynkach i ograniczyć się do mszy świętej, bo to ostatnio jest smutny dla nich okres – mówi Prezes Izby Rolniczej w Opolu Jerzy Sewielski.
Susza jest wszędzie, będą straty w uprawach
Zbiory zbóż za nami, ale nadchodzą wykopki, które w wielu miejscach Polski będą nieudane. Potem zbiory kukurydzy. W obu tych przypadkach ważne są opady w sierpniu, a jak wiemy, druga połowa miesiąca była sucha i bardzo ciepła. Suchy i ciepły jest też początek września. To oznacza, że zbiory ziemniaków i kukurydzy mogą okazać się słabe. Już teraz prawie jedna czwarta gmin notuje suszę rolniczą odnośnie kukurydzy, która przeznaczana jest na kiszonkę dla zwierząt gospodarskich. W ogóle zresztą rolnicy mają problemy z pracami w polu ze względu na to, że ziemia jest sucha i robi się twarda. Susza rolnicza występuje w 13 województwach.
Konwekcje oczywiście będą daleko idące. To problem dla polskiego rolnictwa i naszego wyżywienia w przyszłości, kiedy nasz klimat zacznie przypominać ten znad Morza Śródziemnego. To wyzwania związane z bezpieczeństwem żywnościowym, które dotyczą nie tylko wody, ale szkodzącym uprawom owadów.
Brak jesiennych chłodów, brak przymrozków oznacza, że szkodniki będą miały więcej czasu na swoją aktywności. Przykładem są mszyce, które żerują jesienią na zbożach ozimych. Tylko od pogody zależy, kiedy przestaną to robić. Owady te przenoszą wirusy, które przyczyniają się do spadku plonów pszenicy i jęczmienia. Jeśli więc jesień będzie ciepła, to aktywność tych szkodników będzie większa. To będzie oczywiście zmuszało rolników do stosowania jeszcze większych ilości chemii, a to nie jest dobra dla nas informacja.
Pozostaje nam trzymać kciuki za tradycyjnie chłodniejszą jesień, z przymrozkami, deszczem i nadrabianiem książkowych zaległości pod grubym kocem.
- Czytaj także: Tak Grecja traci swoje plaże. 250 km w 30 lat
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/Vladimir Kayukov