Chiny to największy emitent gazów cieplarnianych na świecie. Mimo to, w ciągu ostatniej dekady, kraj ugruntował swoją pozycję lidera w dziedzinie energii odnawialnej, inwestując znaczne środki w rozwój technologii słonecznych i wiatrowych. Mimo tych sukcesów, Chiny borykają się z wieloma problemami, które mogą wpłynąć na dalszy rozwój OZE.
W 2024 roku globalna moc dużych projektów fotowoltaicznych i farm wiatrowych wzrosła o ponad 20 proc., osiągając 4,4 TW – dwukrotnie więcej niż w 2023 roku. Mimo to tempo rozwoju jest wciąż niewystarczające, aby zrealizować cel ustalony na COP28 w 2023 roku, który zakłada potrojenie mocy OZE do 2030 roku. Zaledwie 10 proc. tych inwestycji przypada na kraje G7, choć odpowiadają one za niemal połowę światowego PKB.
Największy udział w rozwoju OZE mają Chiny, które planują dostarczyć 1,3 TW nowych mocy do 2030 roku, co stanowi 1/4 globalnych inwestycji. Jednak w 2024 roku tylko połowa ich projektów została ukończona zgodnie z harmonogramem. Kolejne miejsca zajmują:
- Brazylia (417 GW)
- Australia (372 GW)
- USA (218 GW)
- Hiszpania (144 GW)
Z kolei Indie planują dodać niemal 130 GW mocy, z czego 35 GW ma zostać podłączone do sieci do marca 2025 roku. W 2023 roku potencjalna moc elektrowni wiatrowych i słonecznych w Indiach wzrosła o 50 procent.
Raport Global Energy Monitor analizuje projekty OZE o mocy powyżej 1 MW dla energii słonecznej i 10 MW dla wiatrowej, uwzględniając przedsięwzięcia na różnych etapach – od ogłoszenia po budowę. Wyniki wskazują na dynamiczny rozwój sektora, ale jednocześnie na konieczność znacznego przyspieszenia inwestycji, aby osiągnąć globalne cele klimatyczne.

Problemy z infrastrukturą przesyłową
Jednym z głównych wyzwań dla rozwoju energii odnawialnej w Chinach jest niedostateczna infrastruktura przesyłowa. Chociaż Państwo Środka inwestuje w nowoczesne linie przesyłowe ultrawysokich napięć, to ich rozwój jest znacznie wolniejszy niż budowa nowych farm solarnych i wiatrowych. W rezultacie wiele elektrowni nie jest w stanie przekazać całej wyprodukowanej energii do sieci, co prowadzi do marnotrawstwa zasobów. Z tego powodu kluczowe będzie zwiększenie efektywności sieci przesyłowych oraz rozwój systemów magazynowania energii. Sytuację znamy chociażby z naszego krajowego podwórka.
Innym problemem, który przeszkadza chińczykom, jest zanieczyszczenie powietrza, które wpływa na wydajność paneli słonecznych. Burze piaskowe oraz emisje przemysłowe mogą ograniczać produkcję energii ze źródeł odnawialnych.
Chiny kontynuują intensywne inwestycje w sektorze OZE. Tamtejszy rząd zobowiązał się do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2060 roku oraz szczytu emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku. Aby to osiągnąć, kraj planuje zwiększyć moce produkcyjne OZE o kolejne 300 GW w najbliższych latach. Jednak równocześnie Chiny nie rezygnują z inwestycji w energetykę węglową, co budzi kontrowersje i obawy o prawdziwe intencje chińskiego rządu.
Rozwój OZE w Chinach wiąże się też z kontrowersjami natury politycznej. Inwestycje w energetykę odnawialną są często lokowane w najbardziej wrażliwych politycznie obszarach (np. Autonomiczne Regiony Tybetu oraz Xinjiangu). Niektórzy obserwatorzy twierdzą, że takie działania mają na celu umocnienie kontroli Pekinu nad tymi terenami. Wspomniany Xinjiang stał się kluczowym regionem dla produkcji energii odnawialnej, a jego znaczenie wzrasta wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na energię.
Chiny też mają swój „ETS”. Jak wygląda system handlu emisjami?
Chiny wprowadziły własny system handlu emisjami CO2, który zadebiutował w 2021 roku. System ten, znany jako ETS (Emissions Trading System), jest największym tego typu mechanizmem na świecie, obejmującym ponad 2 tysiące elektrowni węglowych i gazowych oraz szacowane 4 miliardy ton emisji CO2. Warto zauważyć, że chiński system oparty jest na modelu „cap-and-trade”, w którym emitenci otrzymują określoną liczbę uprawnień do emisji, które mogą handlować lub kupować w zależności od swoich potrzeb.
Chiński system ETS różni się od europejskiego podejścia. Zamiast skupiać się na bezwzględnym cięciu emisji, Chiny koncentrują się na zmniejszeniu intensywności emisji w miarę wzrostu gospodarczego. Początkowe przydziały uprawnień są relatywnie hojne, co może prowadzić do obaw o skuteczność systemu w osiąganiu ambitnych celów klimatycznych. W praktyce oznacza to, że pomimo uruchomienia systemu, wiele firm pozostaje sceptycznych wobec handlu uprawnieniami do emisji, a to skutkuje niskimi obrotami na rynku.
Aby Unia Europejska mogła skutecznie gonić Chiny w kontekście rosnącej konkurencji gospodarczej, kluczowe jest wzmocnienie własnej bazy przemysłowej oraz innowacyjności. UE powinna inwestować w rozwój technologii zielonych, aby zmniejszyć zależność od chińskiego importu. Wprowadzenie regulacji dotyczących subsydiów oraz kontrola chińskich firm uczestniczących w przetargach na kluczowe projekty energetyczne mogą pomóc w stworzeniu równych warunków konkurencji.
Strategia „de-risking” powinna obejmować zwiększenie inwestycji w badania i rozwój oraz wsparcie dla europejskich start-upów zajmujących się zielonymi technologiami, co pozwoli na budowanie silniejszej pozycji na rynku globalnym. Równocześnie UE musi aktywnie monitorować i reagować na działania Chin, które mogą wpływać na europejski rynek. Wprowadzenie ceł na import chińskich produktów oraz wymaganie od producentów zielonego wodoru ograniczenia udziału chińskich komponentów do 25 proc. to kroki, które mogą pomóc w ochronie europejskiego przemysłu.
Ważne jest także budowanie sojuszy z innymi krajami, które dążą do zrównoważonego rozwoju i innowacji technologicznych. Tylko poprzez skoordynowane działania i wspólne inicjatywy UE będzie mogła skutecznie konkurować z Chinami i zabezpieczyć swoją pozycję jako lidera w dziedzinie zielonej energii i technologii.
- Czytaj także: Chiny mają „asa” w rękawie. Grożą, że nim zagrają
–
Zdjęcie tytułowe: shutterstock/ultramansk