Wraz z rosnącą liczbą ekstremalnie upalnych dni trwa cicha wojna o kolor dachów. Niepozorny wybór niesie bezpośrednie konsekwencje zdrowotne, ekonomiczne i klimatyczne dla milionów mieszkańców miast. Spór nie dotyczy jedynie estetyki czy kosztów. Przykład z USA pokazuje, że w grę wchodzi konflikt interesów pomiędzy lobby przemysłu dachowego a potrzebą ochrony życia i zdrowia w dobie zmian klimatycznych. Wybór koloru dachu staje się dziś decyzją polityczną i społeczną – zwłaszcza tam, gdzie temperatury biją historyczne rekordy.
Jak powszechnie wiadomo miasta nagrzewają się silniej niż tereny wiejskie i obszary zielone. Kolejną odsłoną adaptacji ośrodków miejskich do coraz gorętszego życia na ziemi jest z pozoru błahy wybór, jakim jest… kolor dachu.
W Stanach trwa właśnie głośna przepychanka ustawowa między producentami tradycyjnych dachów a zwolennikami tych jasnych.
Polityczna przepychanka. Interes producentów vs. coraz cieplejsze miasta
Choć na co dzień ich nie widzimy, to dachy są ważnymi „graczami” w miastach – zajmują aż ¼ powierzchni. Ich kolor ma więc duży wpływ na temperatury. Eksperci ostrzegają, że zignorowanie tego aspektu może pogłębić efekt miejskiej wyspy ciepła. Jest to zjawisko meteorologiczne, w którym obszary miejskie charakteryzują się wyższą temperaturą niż otaczające je obszary wiejskie oraz tereny zielone. Jego wystąpienie może wpłynąć na jakość życia, zdrowie mieszkańców czy ceny za energię elektryczną związaną np. z używaniem klimatyzacji.
– Na ciemnych dachach można się poparzyć – mówi Bill Updike ze Smart Surfaces Coalition, wcześniej instalator paneli słonecznych. W tym przypadku ma on na względzie nie tylko komfort termiczny, ale również bezpieczeństwo fizyczne i ekonomiczne ludzi.
Rusty Grills, przedstawiciel stanu Tennessee z ramienia republikańskiego, opracował projekt ustawy, w którym przekonywał do konieczności dania konsumentom szerszego wyboru. W jego opinii promocja jasnych dachów w cieplejszych rejonach USA, takich jak Nashville, Memphis, Denver czy Baltimore, nie powinna prowadzić do… marginalizacji producentów ciemnych dachów.

Przez ciemne dachy miasta się przegrzewają
Inne grupy ostrzegają jednak, że ciemne powierzchnie dachów pogłębiają problem nagrzewania się miast, zwiększając emisję CO₂ i koszty energii. Fale upałów szczególnie dotykają najbardziej narażone, zazwyczaj gorzej sytuowane społeczności, które już teraz mierzą się z wyższymi rachunkami oraz problemami zdrowotnymi. – Nowe prawo doprowadzi do wyższych kosztów energii oraz większej liczby zachorowań i zgonów spowodowanych upałami – komentują dla The Guardian przedstawiciel stanu Harold Love i lokalny pastor Jon Robinson.
Debata polityczna wokół prawa do wyboru koloru dachu to kolejna sprawa, która z pozoru nie powinna budzić emocji, a jednak zahacza o szerszy kontekst ideologiczny. Dla zwolenników wolnego rynku wszelkie regulacje są nie do przyjęcia, nawet jeśli ich celem jest ratowanie zdrowia publicznego. Znamy to także z Polski, gdy podczas wprowadzania Stref Czystego Transportu prawo do jazdy starym dieslem wiele razy było stawiane wyżej niż prawo do oddychania zdrowym powietrzem.
I również w USA – duża część środowiska politycznego – głównie republikanie, jest definitywnie przeciwna przepisom promującym jasne dachy, które kojarzą im się z polityką klimatyczną. Widzą w tym pewnego rodzaju ograniczenie wolności gospodarczej.

Bitwa na argumenty
Branże związane z ciemnymi dachami przekonują, że jeden ogólnokrajowy wzorzec jest nieadekwatny. Ellen Thorp, dyrektor wykonawcza EPDM Roofing Association, mówi: – Takie założenie nie uwzględnia zmienności klimatu w różnych regionach.
Tymczasem badania dowodzą, że jasne dachy nie tylko ograniczają zużycie energii i emisję gazów cieplarnianych, ale również potrafią schłodzić się nawet o 50°C w porównaniu do ciemnych. Jasny kolor jest równoznaczny z wysokim albedo (odbijaniem się promieni słonecznych z powrotem w przestrzeń kosmiczną). To dlatego w kwestii ochrony klimatu promowane są jasne dachy. W Londynie, według jednego z badań z 2024 roku, jasne dachy mogłyby w czasie upałów w 2018 roku uratować 240 istnień ludzkich.
Jeśli do kogoś nie trafiają argumenty zdrowotne, to jest jeszcze ekonomia.
Laboratorium Lawrence Berkeley National Laboratory potwierdziło, że jasny dach domu w Kalifornii może obniżyć roczne zużycie energii o 20 proc. To konkretna oszczędność, która przekłada się na niższe rachunki dla mieszkańców. Producenci ciemnych dachów powołują się z kolei na badania, które ich zdaniem sugerują, że efektywność jasnych dachów zależy od szeregu czynników i sprawa jest dużo bardziej skomplikowana.
Dach z czarnej gumy kontra białe pokrycie dachowe
Promująca jasne dachy organizacja Smart Surfaces Coalition informuje, że co najmniej osiem stanów i kilkanaście miast zaostrzyło wymogi dotyczące stosowania jasnych dachów. Jednak obecna administracja rządowa oraz znaczna część Kongresu torpedują takie inicjatywy.
Popularna niegdyś czarna syntetyczna guma EPDM jest obecnie wypierana przez białe pokrycia dachowe z tworzywa TPO. Również czołowi producenci EPDM – Johns Manville, Carlisle SynTec, Elevate oraz Holcim – zaczęli inwestować w technologie jasnych dachów.
Mimo to, lobby opowidające się za ciemnymi dachami, próbowało sabotować wdrażanie nowych rozwiązań. Thorp argumentuje, że wiele badań pomija takie zmienne jak: lokalny klimat, rodzaj dachu, zacienienie i izolacja. Wspiera się także badaniem z Harvardu, według którego jasne dachy mogą zmniejszyć opady. W konsekwencji czego – jej zdaniem – mogą one zwiększyć temperaturę w sąsiednich obszarach.
Ten argument został jednak podważony przez eksperta Haidera Tahę, który nazwał badanie „niepraktycznym w kontekście rzeczywistego projektowania strategii chłodzenia miast”. Zamiast tego podkreśla kompleksowe podejście do urbanistyki.

Upałów coraz więcej. W Nowym Jorku zamontowali prawie milion m2 jasnych dachów
W rzeczywistości liczne badania wykazują, że jasne dachy skutecznie chłodzą miasta, a korzyści energetyczne w sezonie letnim przewyższają ewentualne straty zimą – nawet w chłodniejszych stanach. Przykładowo, w Nowym Jorku zainstalowano ponad 929 tys. m2 jasnych dachów w ramach miejskich programów adaptacyjnych. Przedsięwzięcie przyniosło wymierne efekty w postaci niższej temperatury w mieście i mniejszego zapotrzebowania na energię.
Miasto Baltimore, mimo sprzeciwu producentów oraz części polityków, zaakceptowało i wprowadziło w życie nowe przepis dotyczące jasnych dachów. Natomiast W Denver sytuacja była inna. Lobby wspierające ciemne dachy spowodowało, że przepisy nie były tak surowe lub zostały tylko częściowo zmienione, aby mniej szkodziły ich interesom.
Podobnie w wielu miastach kraju propozycje zmian w standardach budowlanych, zaproponowane przez Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Ogrzewania, Chłodnictwa i Klimatyzacji (ASHRAE) w kwestii jasnych dachów zostały osłabione albo całkowicie zablokowane przez grupy interesów powiązanych z ciemnymi dachami.
Aktualne zalecenia ASHRAE promują jasne dachy w strefach klimatycznych 1–3 – czyli na Hawajach i w południowych stanach USA. Thorp na YouTube informuje, że rozporządzenia te nie obejmują chłodniejszych stref, czyli 4 i 5. Organizacja COSUR forsuje ustawę, która znosiłaby obowiązek jasnych dachów w Tennessee. The Guardian zauważa, że aktualizacja map klimatycznych w 2021 roku poszerzyła zakres wymogów na kolejne 20 hrabstw – w tym na Nashville.
Naukowcy obserwują szybki wzrost liczby dni z ekstremalnymi temperaturami. Według ich analiz jeszcze w latach 80-tych na południu USA (np. w okolicach Phoenix) takich dni było poniżej 30 rocznie. W 2023 roku już 55, a w 2024 aż 70. To wyraźny dowód na postępujące zmiany klimatu i rosnące zagrożenie dla zdrowia mieszkańców tych regionów. Wzrost liczby dni upalnych potęguje problem efektu miejskiej wyspy ciepła. W wyniku czego zwiększa ryzyko wystąpienia problemów zdrowotnych i finansowych dla społeczności.
Z kolei właściciele domów, świadomi rosnących temperatur, zaczynają sami decydować się na wymianę ciemnych dachów na jasne. Często w ten sposób kierują się względami zdrowotnymi i komfortem życia.
Polska szykuje się na coraz więcej upalnych dni
Choć z perspektywy naszego kraju ta dyskusja brzmi wciąż nieco odlegle, to dane nie pozostawiają złudzeń. Aż do lat 90 liczba dni upalnych (z temperaturą maksymalną powyżej 30 stopni Celsjusza) wynosiła od 3 do 6 rocznie. W okolicach 2020 było to już kilkanaście każdego roku, a wraz z każdą kolejną dekadą będzie rosła ich liczba.
Jeszcze gorzej jest, gdy popatrzymy na dni gorące, czyli z temperaturą maksymalną powyżej 25 stopni.
Do 1990 notowaliśmy ich między 25 a 30 rocznie, między 1991 a 2020 było ich już między 35 a 50 rocznie, a lokalnie 60 dni i więcej, nie wspominając o rekordowo upalnych latach (np. 2015, 2019). Według prognoz Międzynarodowej Agencji Energetycznej takich dni będzie w naszym kraju coraz więcej.
–
Zdjęcie tytułowe: Doralin Samuel Tunas/Shutterstock