Na pograniczu Polski i Słowacji, w cieniu Trzech Koron, powstało niezwykłe miejsce. Stare siedlisko zmieniono w Biotop Lechnica – przestrzeń, w której człowiek zamiast dominować nad naturą, uczy się z nią współistnieć. To tutaj minimalizm spotyka się z permakulturą, a codzienność nabiera powolnego rytmu. „Nie jesteśmy właścicielami, raczej współmieszkańcami i strażnikami” – mówią twórcy.
O naturze, filozofii życia i powolnym rytmie, który zmienia naszą codzienność – rozmawiamy z Markiem Styczyńskim, współtwórcą Biotopu Lechnica.
„Przestrzeń do pokojowego spotkania człowieka z przyrodą”
Joanna Urbaniec, SmogLab: Marku, na wstępie muszę zapytać — czym tak naprawdę jest Biotop Lechnica? Słyszy się o nim, jako o miejscu wyjątkowym, ale co to dokładnie znaczy?
Marek Styczyński: Biotop Lechnica, technicznie rzecz ujmując, to stare siedlisko rolnicze i pasterskie, leżące w górnej części wsi Lechnica na słowackim Zamagurzu vis a vis Trzech Koron i Pienin. Odkąd przeszło pod naszą opiekę i nazwaliśmy to miejsce „biotopem”, co oznacza z greckiego – „dobre miejsce do życia”, stało się dla nas czymś znacznie więcej niż tylko lokalizacją na mapie. Naukowa fizyka potrzebuje inżynierów, aby stosowali ją w praktyce, a naukowa ekologia potrzebuje permakultury, która wykorzystuje naukę do tworzenia stabilnych podstaw życia.
Permakultura to wizja życia w harmonii z naturą, a w naszym przypadku ufundowana jest na bioregionalizmie, etnobotanice i kulturze. Od jedenastu sezonów budujemy to miejsce jako przestrzeń do praktykowania pokojowego spotkania człowieka z przyrodą. Stawiamy w nim na edukację i doświadczanie naszych związków z Naturą, zamiast ślepej i tragicznej drogi dominacji nad nią. Kiedy w 2014 r. zaczynaliśmy projekt, chcieliśmy, żeby Biotop był przestrzenią świadomie łączącą bardzo różnych ludzi z lokalnymi zasobami, naturą i bogatą kulturą Pienin. Ponieważ moje przygotowanie zawodowe można by nazwać przyrodoznawstwem, a Anny Nacher – kulturoznawstwem, to nasze przedsięwzięcie ma obydwie nogi i szansę na równowagę.
Współmieszkańcy-strażnicy
Wybraliście Lechnicę, malowniczą wieś na pograniczu polsko-słowackim. Dlaczego właśnie tam?
Lechnica to niezwykłe miejsce, które łączy piękno górskiej przyrody z unikalnym dziedzictwem kulturowym. Znałem te tereny już wcześniej, gdy pracowałem w małopolskich służbach ochrony przyrody, ale chciałem je odkryć na nowo, tym razem nie jako urzędnik i specjalista, ale jako sąsiad, ktoś, kto naprawdę należy do tej społeczności i miejsca. Jest coś magicznego w tej okolicy, co przyciągnęło nas do zachowywania i rozwijania jej trwałości w duchu lokalnym. Nie jesteśmy pewni, czy to my wybraliśmy to miejsce, czy ono nas, tak jak niechętnie określamy się jako jego właściciele (chociaż formalnie nimi jesteśmy), a raczej jako jego rozumni i życzliwi współmieszkańcy i strażnicy.

W poszukiwaniu antidotum
A jak realizujecie w Biotopie koncepcję bioregionalizmu?
Bioregionalizm to podejście, które zachęca do rozpoznania i wykorzystania lokalnych zasobów przyrody i kultury. Do poznania miejsca i regionu, w którym żyjemy, mieszkamy, pracujemy. Oczywiście w obecnej sytuacji, gdy większość ludzi mieszka w miastach, rozpoznanie bioregionu oznacza nieco trudniejsze zadania w rodzaju odszukania trwałych (chociaż czasem mocno przekształconych) podstaw interesującego nas obszaru. Odkryjemy przy tym, że każde tradycyjne miejsce zamieszkiwania ma swoje podstawy przyrodnicze i ekologiczne. Są one jak kręgosłup i układ krwionośny. Można go przykryć rozmaitymi ubraniami, ale to nie one stanowią o tym, że żyjemy. Kręgosłupem Nowej Huty jest dolina oraz skarpy Wisły i dolina Dłubni, a nie kombinat czy Plac Centralny.
Poznanie bioregionu jest obecnie bardzo ważne, bo w wielu wypadkach może nas uchronić przed kataklizmami, typu powodzie błyskawiczne lub niszczycielski wiatr. Zapominając wiedzę na temat bioregionów, robimy masę błędów, a potem słono za nie płacimy. Chcemy, aby ludzie odwiedzający Biotop nauczyli się na tym łatwym, naszym – zamagurskim przykładzie, czym jest bioregion i później lepiej poznali swoje własne otoczenie. Może zrozumieją, jak korzystać z niego w zrównoważony sposób. Każdy bioregion ma swe trudniejsze oblicza i wystawia nas na specyficzny mikroklimat, brak lub nadmiar słońca, brak lub nadmiar wody i wilgoci, a także warunki geologiczne oraz specyficzne, utrwalone przez setki lat, formy kultury miejscowej. Ważne jest, aby wiedzieć, że jednocześnie każdy bioregion kryje w swoich zasobach lekarstwa i antidotum na te specyficzne uciążliwości. Jest więc bardzo praktyczną nauką, to jak rozpoznać i stosować te bioregionalne lekarstwa.
Podejście siedliskowe, czyli jakie?
Co jeszcze charakteryzuje Wasze warsztaty?
Nasze warsztaty zielarskie prowadzone w duchu etnobotaniki uczą nie tylko, jak zbierać i używać lokalnych roślin, ale też jak zakładać permakulturowe ogrody wzorowane na przyrodzie, co naukowo nazywa się podejściem siedliskowym. Dzięki temu pomagamy ludziom odkryć bogactwo naszego, a później swojego regionu i lepiej zrozumieć, co go wyróżnia. Bo bioregionalizm zakłada, że żyjemy w obszarach różniących się przyrodą i kulturą na tyle, aby można było określić, gdzie jeden bioregion się kończy, a inny zaczyna. Zamagurze, Spisz, Podhale, Tatry, Jura Krakowsko-Częstochowska z mniejszymi, specyficznymi obszarami itd. itd. to bioregiony i powinniśmy je poznawać i szanować.

Kolebka ekologii, nauki i sztuki
Co wyróżnia Biotop na tle pokrewnych projektów?
Nasza wyjątkowość tkwi w interdyscyplinarności i zawodowym, naukowym podejściu do rozwiązywania problemów. Łączymy ekologię praktyczną (permakulturę), sztukę i naukę w jedną całość. Współpracujemy z różnymi ekspertami — od artystów i muzyków po zielarzy i naukowców. Staramy się nie tylko chronić przyrodę, ale również ją zrozumieć i w pełni z nią współistnieć. Organizujemy spotkania, cykle wolontariackie, warsztaty, piszemy teksty naukowe i książki, a wszystko w harmonii z otaczającym nas środowiskiem. Biotop Lechnica to zaproszenie do głębokiej refleksji nad naszym miejscem w świecie. W warstwie technicznej należymy do nielicznych miejsc, gdzie można zobaczyć, włączyć się w prace i eksperymentować nie tylko z teorią, ale i z praktyką.
Kilof, łopaty, piły, sekatory i narzędzia elektryczne, a także liczne projekty będące w procesie tworzenia i doskonalenia, a przy tym mikroklimat i krajobraz – to prawdziwe wyzwanie dla wielu przybywających. Od tego roku sukcesywnie udostępniamy bogatą bibliotekę stworzoną z księgozbioru, który pozostawił mój ojciec wzbogaconego potem przez nas. Mój ojciec był znakomitym przyrodnikiem i doskonałym, permakulturowym ogrodnikiem. Dążenie do równowagi pomiędzy teorią i dyskusjami, a praktyką i realnymi dokonaniami, to chyba jest coś, co nas wyróżnia.
Spacer, który pozwala zwolnić
Warsztaty to jeden z filarów Waszej działalności. Co najbardziej przyciąga uczestników do Biotopu?
Bez wątpienia największym zainteresowaniem cieszy się obcowanie z naszym permakulturowym ogrodem. Stosujemy permakulturę w naszym rozumieniu, ale stawiamy na klasyczne źródła w postaci podstaw stworzonych przez Billa Mollisona, Roberta Harta i Masanobu Fukuokę oraz wielu innych, którzy kontynuowali ich praktyki i myśli. To spora dawka wiedzy i wiele rozmaitych projektów realizowanych fizycznie, więc najlepiej sprawdza się forma spaceru, także po okolicy, a potem włączenie się w pracę, nawet niewielką i możliwą do wykonania z uwagi na indywidualne możliwości.
Dla bardziej wprawnych i poszukujących atrakcyjne są wycieczki etnobotaniczne po okolicy. Zwłaszcza, że jest ona pełna legendarnych i całkiem realnych zielarzy, botaników i badaczy, a także ogrodników. Spacery i wycieczki takie dają pojęcie o bioregionalizmie, wzorcach Natury, jakie leżą u podstaw permakultury, możliwościach zmiany swoich nawyków i stawania się bardziej niezależnymi, co owocuje chęcią uczenia się. Ludzie często przyjeżdżają do nas zestresowani, bo żyją w pośpiechu, ale już po krótkim czasie, zaczynają dostrajać się do powolnego rytmu miejsca, wyciszają się i zaczynają widzieć świat w nowym świetle.

Gdzie odbywają się Wasze warsztaty?
Najchętniej prowadzimy warsztaty w Biotopie, ale często odpowiadamy na zaproszenia z daleka i sprawdzamy, jak przydaje się nam to mentalne i fizyczne zaplecze daleko od domu. A zdecydowanie się przydaje i owocuje projektami, które można realizować w wielu miejscach. W 2024 r. przez dwa miesiące w Nowej Hucie realizowaliśmy dwa równoległe, autorskie cykle warsztatów, a w związku z moją książką pt. „Ogrodnictwo na trudne czasy. Ćwiczenia z permakultury w Europie Środkowej” odwiedziłem wiosną ubiegłego roku kilkanaście miejsc w Polsce, prowadząc tam pokazy i warsztaty. Działamy na wiele sposobów, ale zawsze punktem odniesienia, inspiracją i naszym laboratorium jest Biotop Lechnica.
Lokalna społeczność musiała się do nich przekonać
Jakie wyzwania napotkaliście podczas tworzenia Biotopu?
Największym wyzwaniem było zaakceptowanie nas przez społeczność małej słowackiej wsi Lechnica (żyje tu około 240 osób) i remont starych budynków, aby przystosować je do nowych funkcji. Korzystaliśmy, w duchu permakultury, głównie z materiałów z odzysku, ale wymagało to dużo czasu, pracy i cierpliwości. Właściwie ta praca trwa do dzisiaj, chociaż podstawowe i niezbędne rzeczy są już wykonane. Podróże z Krakowa i remonty wykonywaliśmy bez własnego samochodu, co okazało się kolejnym wyzwaniem, zwłaszcza pod względem logistyki i transportu materiałów. Jednak każde trudności, które pokonywaliśmy, były dla nas potwierdzeniem, że te działania są spójne z naszymi wartościami. To dawało ogromną satysfakcję.
Do budowy Biotopu przystąpiliśmy z niewielką grupką naszych przyjaciół i współpracowników. Teraz jest to spora już grupa pomagająca w rozmaity sposób, a latem ubiegłego roku zorganizowaliśmy eksperymentalny Projekt Drevenica. To było dziewięć tygodni otwartych dla wolontariuszy, chcących włączyć się czynnie do pracy nad społecznym projektem urządzenia drewnianego, zabytkowego domu (spiska nazwa budynku tego rodzaju to – drevenica) na cele społeczne. Czyli na galerię, przestrzeń warsztatową i kolekcję etnobotaniczną, która połączona z biblioteką i czytelnią sprawi, że Biotop Lechnica stanie się prawdziwie inspirującym Ośrodkiem Praktyk Bioregionalnych, jak go nazwaliśmy w 2014 r. Wiosną 2023, ja i Anna Nacher ufundowaliśmy niedochodową Fundację Biotop Lechnica i powoli uczymy się wykorzystywać jej prawne możliwości dla przyszłości.

„Zanurzenie się w chwili i kontakt z naturą”
Biotop promuje życie w wolniejszym tempie. Jak udaje się Wam to osiągnąć?
Biotop to miejsce, gdzie czas najwyraźniej zwalnia! Nie spieszymy się tutaj, nie wymuszamy żadnych szybkich decyzji. Każda aktywność, którą organizujemy, ma na celu zanurzenie się w chwili obecnej i zrozumienie, jak wiele może nam dać kontakt z naturą. Naszym celem jest pokazać ludziom, że zwolnienie tempa życia i większa uważność przynoszą więcej satysfakcji niż gonitwa za nietrwałymi celami konsumpcyjnymi.
Jakie są plany na przyszłość Biotopu?
Chcemy dalej rozwijać naszą specyficzną działalność edukacyjną, zwłaszcza w zakresie permakultury, w tym tradycyjnych umiejętności manualnych. Planujemy stworzyć jeszcze więcej dogodnej przestrzeni do spotkań i wymiany doświadczeń. Chcemy też pomagać w stworzeniu sieci osób, które będą promować idee bioregionalizmu i permakultury w swoich lokalnych społecznościach. Naszym zamierzeniem jest to, żeby Biotop stał się inspirującym miejscem, gdzie każdy może czerpać wiedzę i dzielić się swoją pasją niezależnie od materialnych zasobów, a w oparciu jedynie o gotowość pomocy i zaangażowanie. To zamierzenie dotyczy także technicznego doskonalenia zaplecza i realnie istniejącej alternatywy dla sieci mniej czy bardziej konwencjonalnych domów kultury i instytucji sztuki.
Świadome wybory i metoda małych kroków
Co doradziłbyś osobom, które chcą żyć bardziej zrównoważenie i świadomie, ale nie wiedzą, od czego zacząć?
Warto zaczynać od małych kroków. Nie trzeba od razu wywracać swojego życia do góry nogami. Zacząć można od takich rzeczy, jak chwila zastanowienia, zwolnienie tempa i kupowanie lokalnych produktów, ograniczenie nawykowej konsumpcji, czy po prostu większe zainteresowanie otaczającą nas przyrodą. Można spróbować odpowiedzieć sobie na proste pytania o to, gdzie się mieszka, jakie są kierunki świata, skąd płynie woda w naszym kranie i co codziennie jemy. A także zastanowić się, czy otaczająca nas przyroda ma w naszej codzienności swoje stałe miejsce, czy jest raczej mało znanym celem wakacyjnych wypadów. Kluczem jest też świadome podejście do codziennych wyborów i chęć nauki, doskonalenia. Z czasem każdy mały krok może prowadzić do większych zmian i głębszej relacji z otoczeniem. Ważne, aby to były nasze prawdziwe decyzje i coś naprawdę zmieniały. Jeżeli sami tak zdecydujemy, to znalezienie ludzi i miejsc, które nas będą wzbogacały nadejdzie bez problemów i naturalnie.
–
Tekst jest częścią naszego cyklu „Żyć wolniej”, w którym przyglądamy się idei „slow life”, polskiej kulturze pracy, alternatywnym formom edukacji i spędzania wolnego czasu. Pokazujemy miejsca, które opierają się tradycyjnym procesom, rozmawiamy z ekspertami i ludźmi, którzy postanowili zwolnić i iść wbrew głównemu nurtowi. Wszystkie teksty można znaleźć pod TYM LINKIEM. Cykl we współpracy z Fundacją Better Future.