Każdy kto choć trochę interesuje się ochroną środowiska wie doskonale, że w tej dziedzinie Polskę trudno nazwać krajem cywilizowanym. I że zdecydowanie odbiegamy tu od standardów zachodnioeuropejskich. Co gorsza, wszyscy chyba zdążyliśmy się już do tego przyzwyczaić.
Jednak od czasu do czasu zdarza się coś, co może (niestety negatywnie) zaskoczyć nawet osoby, które stanem środowiska w naszym kraju zajmują się od lat i od dawna nie mają już żadnych złudzeń. Tak jest z pomysłem grupy posłów Prawa i Sprawiedliwości, tzw. „specustawą górniczą”. O co w niej chodzi i czym nam ona grozi zapytaliśmy radcę prawnego Miłosza Jakubowskiego z Fundacji Frank Bold.
Jakub Jędrak: Projekt zmian w prawie nazywany już „specustawą górniczą” trafił niedawno do sejmu. Jak jest jej cel?
Miłosz Jakubowski: Projekt nowelizacji Prawa geologicznego i górniczego ma na celu pozbawienie jednostek samorządu terytorialnego, przede wszystkim gmin, wpływu na powstawanie nowych kopalń węgla kamiennego i brunatnego, realizowanych na złożach o „podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej”. Listę takich złóż ma ustalić w drodze rozporządzenia Rada Ministrów. Następnie, na wniosek inwestora, Minister Środowiska wyda decyzję o „utworzeniu obszaru specjalnego przeznaczenia w zakresie wydobywania węgla kamiennego lub węgla brunatnego ze złóż o podstawowym znaczeniu dla gospodarki narodowej”. Stroną takiego postępowania będzie wyłącznie inwestor – co oznacza, że ani gmina, ani mieszkańcy, nie będą mogli odwołać się od wydanej przez ministra decyzji.
Czyli gdyby proponowane zmiany weszły w życie, budowa kopalni będzie znacznie łatwiejsza i szybsza niż dziś?
Tak, budowa kopalni będzie znacznie prostsza. Decyzja Ministra Środowiska będzie zastępować akty planowania przestrzennego, wobec czego kopalnię będzie można budować bez zgody gminy.
Wygląda to na kompletną rewolucję. Czy głos lokalnych społeczności będzie zupełnie pominięty?
Proponowana przez grupę posłów nowelizacja nie wyłącza całkowicie udziału społeczeństwa w procesie inwestycyjnym – mieszkańcy i organizacje ekologiczne nadal będą mogły aktywnie uczestniczyć w postępowaniu o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, ale w tym postępowaniu ocenia się przede wszystkim aspekty środowiskowe. Ustawa pozbawia natomiast gminę i jej społeczność wpływu na lokalizację przedsięwzięcia. Pamiętajmy, że mowa o inwestycjach oddziałujących na ogromne obszary. Kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego może objąć swoim obszarem znaczną część terytorium gminy.
W przypadku węgla kamiennego wydobycie jest prowadzone pod ziemią, ale na powierzchni ziemi powstają szkody górnicze, które często uniemożliwiają jakąkolwiek zabudowę. Wyobraźmy sobie gminę, której władze od lat planowały rozwój w oparciu o infrastrukturę turystyczną, rolnictwo lub przemysł nowych technologii, a pewnego dnia dowiadują się, że znaczna część jej terytorium, decyzją Ministra Środowiska od której nie można się w żaden sposób odwołać, zostanie przeznaczona pod wydobycie.
Bardziej mi to pasuje do niektórych krajów trzeciego świata niż do państwa członkowskiego Unii Europejskiej…
Cała sytuacja przypomina mi wypowiedź zasłyszaną w ubiegłym roku na spotkaniu konsultacyjnym ws. Polityki Surowcowej Państwa. Jeden z panelistów powiedział wówczas, że nie może być tak, że kilkuset rolników w gumiakach i z widłami blokuje inwestycję, która zapewniłaby prąd czterem milionom Polaków. To pogardliwe określenie dotyczyło społeczności dwóch gmin – Gubin i Brody, które skutecznie zablokowały plany budowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego (w tym miesiącu postępowanie w sprawie tej odkrywki zostało ostatecznie umorzone). Zdaniem środowisk górniczych kopalnie powinny być budowane za wszelką cenę, z pogwałceniem zasad ochrony środowiska, ale i woli lokalnych społeczności i samorządów. Wpisuje się to w dążenia obecnej władzy do centralizacji państwa. Wszelkie decyzje mają być podejmowane w Warszawie, nad prawami obywateli przeważa „interes narodu” (a w rzeczywistości – interes osób sprawujących władzę oraz ich popleczników).
Czyli to co się udało w Gubinie i Brodach byłoby już niemożliwe po wprowadzeniu zmian w prawie, o których tu mówimy?
Na pewno byłoby to dużo trudniejsze. Sprzeciw gmin, które nie chciały wpisać kopalni do swoich studiów, był jednym z kluczowych czynników powstrzymujących realizację inwestycji. Teoretycznie ten sprzeciw mógł przełamać lubuski wojewoda, wydając zarządzenie zastępcze w oparciu o zapisy planu zagospodarowania przestrzennego województwa, ale takie zarządzenie mogłoby zostać zaskarżone do sądu administracyjnego.
Gdyby wprowadzono tę „specustawę”, gdzie w pierwszej kolejności możemy spodziewać się budowy nowych kopalń?
Możemy tylko domniemywać jakie złoża znajdą się na liście określonej przez rząd. Z całą pewnością będzie to złoże węgla brunatnego „Złoczew”, być może również „Gubin”. Jeśli chodzi o węgiel kamienny- mogą to być chociażby złoża położone w Imielinie czy Rybniku, gdzie zarówno społeczność lokalna, jak i samorządy, zdecydowanie sprzeciwiają się budowie kopalni. Co ciekawe poseł Czesław Sobierajski z okręgu rybnickiego, który początkowo podpisał się pod projektem specustawy, następnie swój podpis wycofał. Uzasadniając zmianę decyzji przyznał wprost, że projekt ogranicza kompetencje samorządu i zapowiedział głos przeciwko jego przyjęciu. W rybnickiej radzie miasta przeciwko kopalni opowiadają się nawet radni z PiSu.
A kto stoi za tym projektem?
Oficjalnie podpisała się pod nim grupa posłów, wśród których są członkowie zespołu parlamentarnego ds. realizacji odkrywki Złoczew. Ewidentnie ta ustawa ma w zamyśle autorów projektu zablokować społeczny sprzeciw wobec budowy tej kopalni. Przyznają to wprost politycy PiS. Jednocześnie widać, że projekt ma poparcie ze strony Ministerstwa Energii, deklarował to m. in. wiceminister Adam Gawęda.
Jak proces lokalizacji kopalń wyglądał do tej pory?
Obecnie budowa kopalni nie jest co do zasady możliwa, jeżeli jest sprzeczna z zapisami gminnych aktów planistycznych. Po pierwsze, zgodność z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego bada się na etapie wydawania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Po drugie, udzielenie koncesji na wydobywanie węgla kamiennego i brunatnego wymaga uzgodnienia z włodarzem gminy. Kryterium uzgodnienia jest treść planu miejscowego, a w przypadku jego braku – studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Uzgodnienie jest wiążące, to znaczy, że organ koncesyjny (Minister Środowiska) nie może udzielić koncesji, jeżeli wójt, burmistrz lub prezydent miasta odmówi jej uzgodnienia. Ponadto, uzgodnienie jest udzielane w formie postanowienia, od którego strony postępowania (w tym mieszkańcy obszaru, na którym będzie prowadzone wydobycie) mogą złożyć zażalenie. Nawet jeżeli kopalnia jest ujęta w gminnym planie miejscowym lub studium, to mieszkańcy mogą skutecznie się przed nią bronić – tak stało się chociażby w Złoczewie, gdzie grupa rolników skutecznie zaskarżyła studium zezwalające na budowę kopalni, doprowadzając do jego unieważnienia.
Jeśli dobrze rozumiem te precyzyjne, fachowe terminy to na razie nikt nie może zmusić gminy do budowy na jej terenie kopalni, jeśli władze gminy się na to nie godzą?
Obecnie obowiązujące przepisy umożliwiają „wymuszenie” na gminie ujęcie kopalni w jej aktach planowanie przestrzennego, jeżeli kopalnię tę wpisano uprzednio do planu zagospodarowania przestrzennego województwa lub w rządowym programie przyjętym w drodze rozporządzenia Rady Ministrów, jako inwestycję celu publicznego o znaczeniu ponadlokalnym. Jest to jednak dosyć długotrwała procedura, w przebiegu której zarówno gmina, jak i jej mieszkańcy mogą składać odwołania i skargi.
Podsumowując – sprzeciw gminy wobec budowy kopalni nie jest bezwzględny. Obecnie obowiązujące przepisy dają organom państwa możliwość przełamania oporu gminy w przypadku inwestycji o szczególnym znaczeniu, niezbędnych do realizacji zadań publicznych państwa. Wymaga to jednak zachowania odpowiedniej procedury, a gmina ma możliwość skierowania sprawy do sądu administracyjnego aby ten ocenił czy podejmowane wbrew jej woli działania są zgodne z prawem. Sąd mógłby w takim przypadku skontrolować chociażby to, czy określona kopalnia faktycznie jest inwestycją realizującą cele publiczne. Projekt ustawy, o którym rozmawiamy, ma na celu „pójście na skróty”, zmierza do przyspieszenia procesu inwestycyjnego za wszelką cenę.
Czy przeciwko tej specustawie ktoś już protestował?
Projekt ustawy wpłynął do Sejmu dwa tygodnie temu, sprawa dopiero nabiera rozgłosu. Wiemy, że akcję protestacyjną szykują mieszkańcy niektórych gmin zagrożonych ustawą, a także samorządy. Mogę również zapewnić, że organizacje ekologiczne, w tym Fundacja Frank Bold którą reprezentuję, nie będą w tej sprawie milczeć.
Jak proponowane zmiany w prawie wyglądają z perspektywy prawa unijnego ?
Te kwestie dopiero analizujemy, ale pojawiają się istotne wątpliwości co do tego, czy projekt jest zgodny z prawem UE. Decyzja Ministra Środowiska o utworzeniu obszaru specjalnego przeznaczenia podejmowana jest przed decyzją o środowiskowych uwarunkowaniach, a tym samym przed oceną oddziaływania na środowisko. Ponadto, decyzja wyłącza stosowanie aktów planowania przestrzennego, których uchwalenie poprzedzone zostało wymaganą przez prawo UE strategiczną oceną oddziaływania na środowisko. Decyzja ta może zostać wydana bez uwzględnienia ochrony gatunków i siedlisk w ramach obszarów Natura 2000. Takich wątpliwości jest wiele.
Postscriptum
Od siebie dodam jeszcze oczywistą oczywistość: pomysł otwierania nowych kopalń węgla jest skandaliczny z punktu widzenia ochrony klimatu. Rzecz jasna zarówno w przypadku odkrywkowych kopalń węgla brunatnego jak i głębinowych kopalń węgla kamiennego. (O tym aspekcie wspominał też Miłosz Jakubowski w audycji radiowej, którą bardzo Państwu polecam.).
Kiedy piszę te słowa, w Nowym Jorku trwa Szczyt klimatyczny ONZ, a od wielu dni na całym świecie trwają protesty w obronie klimatu (o czym dużo piszemy na naszym portalu). I nie powinno nas ani oburzać, ani nawet dziwić, że Emmanuel Macron zachęca młodych aktywistów by pojechali protestować do Polski i „przekonali do koniecznych zmian i reform tych, których on przekonać nie potrafi. Czyli polskich polityków.
Budowa nowych kopalń odkrywkowych wpłynie także bardzo negatywnie na produkcję rolniczą w sąsiedztwie planowanych inwestycji (patrz analiza dla odkrywki w Złoczewie). Co ciekawe, jedną z podpisanych pod projektem osób jest minister rolnictwa i rozwoju wsi – Jan Krzysztof Ardanowski.
Miłosz Jakubowski – radca prawny w Fundacji Frank Bold. Żyje i pracuje w Krakowie. Od 2014 r. zajmuje się problematyką ochrony powietrza przed zanieczyszczeniami.
Fundację Frank Bold tworzy zespół prawników zaangażowanych w działania na rzecz ochrony środowiska oraz przejrzystość życia publicznego. Od kilku lat Fundacja zapewnia wsparcie prawne organizacjom społecznym i ruchom obywatelskim w walce z zanieczyszczeniem powietrza.
Zatrudnieni w niej prawnicy prowadzą też świetnego bloga.