Węgry na potęgę inwestują w fotowoltaikę. W zeszłym roku łączna moc instalacji PV w tym kraju wzrosła o ok. 400 MW. To piąty wynik wśród krajów Unii Europejskiej i niewiele mniej niż wyniosła skumulowana moc instalacji w Polsce na koniec grudnia 2018 r.
Gdy w marcu br. pojawiły się dane za poprzedni rok, z dumą ogłaszaliśmy, że na koniec grudnia 2018 r. skumulowana moc instalacji fotowoltaicznych nad Wisłą wyniosła ok. 490 MW. Tymczasem na Węgrzech w ciągu samego tylko zeszłego roku na rynku fotowoltaiki przybyło 400 MW, a łączna moc tamtejszych instalacji osiągnęła 726 MW. Polska w tym czasie zwyczajnie się ślimaczyła: w minionym roku uruchomiliśmy instalacje o mocy ok. 50 MW. Marnie, ale i tak lepiej niż rok wcześniej, gdy „wzmocniliśmy się” o… 8,65 MW. Różnice w tempie rozwoju fotowoltaiki uwydatnia fakt, że Węgry to kraj o trzykrotnie niższym PKB niż Polska.
Pełną parą w OZE
W tym roku ewidentnie przyspieszyliśmy – na koniec pierwszego półrocza łączna moc instalacji PV nad Wisłą przekroczyła 700 MW. Ale Węgrzy również nie próżnują. Według danych tamtejszego urzędu regulacji energetyki (MEKH) skumulowana moc węgierskiej fotowoltaiki na koniec czerwca wyniosła 1,1 tys. MW (1,1 GW). Zgodnie z prognozami zamieszczonymi w raporcie „Global Market Outlook For Solar Power” w 2023 r. nasi „bratankowie” będą dysponować blisko 3,6 tys. MW, podczas gdy nasz fotowoltaiczny potencjał nieznacznie przekroczy 3,1 tys. MW. Na tle niemieckich 46 tys. MW w 2018 r. i prognozowanych 73 tys. MW w 2023 r. nie brzmi to jak powód do dumy. Jednak w kontekście dotychczasowej stagnacji na środkowoeuropejskim rynku fotowoltaiki byłby to całkiem niezły rezultat.
Według Ádáma Szolnokiego, prezesa Węgierskiego Stowarzyszenia Przemysłu Fotowoltaicznego (MANAP), rozwój instalacji PV na Węgrzech ma postępować w tempie 400–600 MW rocznie. Jednak holenderski think tank Solarplaza ocenia potencjał węgierskiej fotowoltaiki na 2 tys. MW przed końcem bieżącego roku. Byłby to spektakularny rezultat. Jest mało prawdopodobny, choć nie niemożliwy. Z danych MANAP wynika, że dotychczas wydano licencje pozwalające na budowę instalacji o łącznej mocy ok. 2 tys. MW. Wyliczenia zawarte w węgierskim Krajowym planie na rzecz energii i klimatu (NREAP) są bardziej „konserwatywne”. Wynika z nich, że moc tamtejszych instalacji wzrośnie do 3 tys. MW w latach 2022–2023 i 6,645 tys. MW przed rokiem 2030. Jednak nawet ta prognoza napawa optymizmem. Do tego stopnia, że za możliwościami rozwoju na Węgrzech rozglądają się firmy z sąsiednich Czech. Wprawdzie za Olzą już teraz fotowoltaika dysponuje mocą ok. 2 tys. MW, ale w ciągu pięciu lat potencjał tamtejszych instalacji powiększył się jedynie o… 10 MW. Na tym tle Węgry sprawiają wrażenie demona prędkości.
Słońce i atom
Przyczyną zastoju u naszych południowo-zachodnich sąsiadów były m.in. skandale związane z wyłudzaniem dopłat na tworzenie instalacji. Węgry najwyraźniej nie miały takiego problemu. Dynamiczny rozwój fotowoltaiki w tym kraju w dużym stopniu motywowany jest chęcią uniezależnienia się od dostawców zagranicznych. W 2014 r. jedynie 35 proc. zapotrzebowania energetycznego w ojczyźnie tokaju pokrywane było z własnych źródeł. W dodatku za ponad połowę krajowej produkcji energetycznej odpowiada elektrownia jądrowa Paks. Nic dziwnego, że tamtejszy rząd zabiega o zmianę struktury źródeł energii. A fotowoltaika jest najbardziej perspektywicznym rozwiązaniem. Zgodnie z założeniami NREAP do końca 2020 r. źródła odnawialne mają pokrywać 14,65 proc. krajowego zapotrzebowania energetycznego.
Węgrzy są również pod presją celów wyznaczonych w porozumieniu paryskim – i podchodzą ambitnie do ich realizacji. Podczas niedawnego szczytu klimatycznego prezydent János Áder zapowiedział rezygnację z węgla w energetyce i osiągnięcie neutralności emisyjnej na poziomie 90 proc. przed 2030 r. Poza rozwojem fotowoltaiki ma im to umożliwić budowa kolejnej elektrowni jądrowej. Dla przypomnienia: w porozumieniu paryskim UE zobowiązała się do osiągnięcia zerowej emisji dwutlenku węgla netto do 2050 r. (chodzi o równowagę między emisjami CO2 a pochłanianiem CO2 z atmosfery do tzw. pochłaniaczy dwutlenku węgla).
Miliard na fotowoltaikę
Dalszy rozwój węgierskiej fotowoltaiki w dużej mierze zależy od powodzenia nowego programu dopłat o nazwie METAR. W 2017 r. zastąpił on wcześniejsze rozwiązanie oparte na taryfach gwarantowanych. Zgodnie z nowymi regulacjami z taryf mogą korzystać jedynie operatorzy mniejszych instalacji o mocy od 50 kW do 0,5 MW. Elektrownie o większej mocy mogą starać się o wsparcie w trybie przetargu. Niedawno – po mniej więcej dwóch latach od wprowadzenia METAR – MEKH ogłosił pierwszy tego typu przetarg dla dostawców energii PV. Założenie jest proste: firmy starają się o wsparcie, oferując konkurencyjne stawki za energię.
Pilotażowy przetarg adresowany jest do dostawców z dwóch kategorii: elektrowni o mocy między 0,3 a 1 MW i elektrowni o mocy od 1 do 20 MW. W pierwszym przypadku do „zgarnięcia” jest 333 milionów forintów (ok. 4,3 miliona zł) rocznie na produkcję 66 GWh energii elektrycznej – również w skali roku. W drugiej kategorii limity wynoszą, odpowiednio, 667 milionów forintów (8,63 miliona zł) i 134 GWh. Zwycięzcy uzyskają dopłaty na 15 lat. Pod warunkiem, że instalacje oddadzą do użytku w ciągu trzech lat od decyzji MEKH o przyznaniu dopłat. Firmy, które przekroczą ten termin, stracą prawo do wsparcia. Zgłoszenia przyjmowane są od 4 listopada do 2 grudnia wyłącznie drogą elektroniczną.