Mieszkańcy m.in. Łodzi, Torunia, Wieliczki i Bochni domagają się wyłączenia ich miast z obwodów łowieckich. Wcześniej takie inicjatywy powstały m.in. w Krakowie i Sopocie. „Lasy są naszym wspólnym dobrem” – piszą autorzy antyłowieckich petycji.
Pierwszym miastem, które wnioskowało o wyłączenie z obwodów łowieckich był Sopot. Prezydent Jacek Karnowski popierał tę inicjatywę i w listopadzie wysłał trzy pisma – do Nadleśnictwa Gdańska, do marszałka województwa oraz do wojewody. W tym pierwszym apelował o wstrzymanie odstrzału dzików. Myśliwi mieliby w zamian odławiać zwierzęta i wywozić w wyznaczone przez wojewodę miejsca. O wytyczenie takich terenów prosił w drugim liście. Do marszałka z kolei wnioskował o wyłączenie Spotu z obwodu łowieckiego nr 69.
Czytaj także: Więzienie za spacer w lesie? “Ta specustawa łamie prawa obywatelskie”
Jego zdaniem odstrzał dzików nie pomoże w walce z afrykańskim pomorem świń (ASF). Z tym stanowiskiem zgadzają się naukowcy. Ich zdaniem przed wirusem najlepiej chroni odpowiednia bioasekuracja. „[W walce z ASF] nie możemy opierać się wyłącznie na wybijaniu populacji dzików” – mówił w rozmowie ze SmogLabem prof. Henryk Okarma z PAN. ” Nie można dopuścić, by wirus dostał się do chlewni. Może on tam się pojawić wraz z rolnikami, ale również z paszą, która jest zbierana w miejscu, gdzie występują dziki z ASF. Należy też poszukiwać padłych dzików. To też źródło wirusa” – tłumaczył.
„To tak, jakbyśmy walczyli z cholerą, zabijając wszystkich chorych i tych, którzy mogą się nie zarazić” – mówił prezydent Karnowski w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Na wyłączenie Sopotu z obwodu łowieckiego zgodził się marszałek województwa pomorskiego. Decyzję w styczniu uchylił wojewoda. Urząd miasta zapowiada, że będzie się odwoływał w tej sprawie do sądu.
Mimo trudności z zakazaniem polowań w Sopocie, ta inicjatywa zainspirowała mieszkańców kolejnych miejscowości. Wyłączenia ze wszystkich obwodów łowieckich domagali się np. krakowianie. Projekt autorstwa klubu Kraków dla Mieszkańców był głosowany na radzie miasta, ale ostatecznie przepadł. Jednak, jak informuje Radio Kraków, sprawa nie jest do końca przegrana. Kwestią polowań w całym regionie zajął się marszałek województwa. „Prawdopodobnie pod koniec marca będzie obwieszczenie o planowanej zmianie obwodów łowieckich i aktualizacja obszarów wyłączonych z polowań w Małopolsce – w chwili obecnej projekt wciąż jest na etapie przygotowań” – pisze na swojej stronie lokalna rozgłośnia.
Czytaj także: Myśliwi mają odstrzelić aż 1270 szakali. Tymczasem w Polsce zanotowano tylko 10 osobników
Ta informacja daje nadzieję mieszkańcom innych małopolskich miejscowości – Bochni i Wieliczki – którzy stworzyli swoje petycje, domagając się, by lasy były dobrem wspólnym, a nie miejscem strzelania do zwierząt. „Do lasu chodzimy wszak odpoczywać a nie bać się!” – piszą inicjatorzy akcji z Wieliczki. „Zwierzęta nie stanowią zagrożenia dla ludzi, w przeciwieństwie do myśliwych, którzy w sposób bezpośredni zagrażają życiu i zdrowiu naszemu oraz naszych zwierząt” – czytamy w petycji do burmistrza. Na razie pod wielickim apelem podpisało się 313 osób (stan na godz. 16:30, 14.02). Pod tym z Bochni – 512.
O wyłączenie z obwodów łowieckich apelują także miłośnicy przyrody z Łodzi, Aleksandrowa Łódzkiego i Torunia.
„Niestety wielokrotnie, chodząc po lesie, słyszymy wystrzały z broni palnej.
Niejednokrotnie napotykamy ślady krwi postrzelonych zwierząt” – piszą torunianie. Uzbierali już 1300 podpisów. „Jeżeli nastąpi taka potrzeba, prosimy o wyłapywanie niebezpiecznych zwierząt (a nie ich zabijanie) i wywożenie ich z dala od terenów administracyjnych miasta” – czytamy w petycji.
Pod apelem z Aleksandrowa Łódzkiego podpisało się prawie 900 osób. Z Łodzi – 4200.
Zdjęcie: Miroslav Hlavko/Shuttertock