Antarktyda ledwo daje sobie radę z postępującą zmianą klimatu. Coraz wyższe temperatury zagrażają wielu gatunkom i powodują odrywanie się od lądu kolejnych gór lodowych. Naukowcy ostrzegają, że zagrozi to też regionom znacznie oddalonym od najzimniejszego kontynentu.
Popularnonaukowe media w maju obiegła informacja o gigantycznej górze lodowej, która oderwała się od lodowca szelfowego Ronne-Filchnera. Tym samym Antarktyda straciła ponad 4 tys. kilometrów kwadratowych lodu. Widoczny na zdjęciach z satelity Copernicus Sentinel-1 podłużny pas lądu jest tym samym większy od Majorki. W tym samym czasie uczeni grzmieli o katastrofalnych skutkach ocieplenia światowego klimatu o 3 st. Celsjusza po 2060 roku. Taki scenariusz oznaczałby coroczny wzrost średnich poziomów mórz i oceanów o pół centymetra – ostrzegają badacze z Rutgers University w stanie New Jersey. Wody przybywałoby w ogromnej części przez topnienie antarktycznego lodu.
Antarktyda: fale wysokich temperatur, masowe topnienie
Zjawisko to napędzają fale wysokich temperatur nawiedzające kontynent. W kwietniu zeszłego roku australijscy badacze donosili o temperaturowym rekordzie i przeproszeniu granicy 20 stopni Celsjusza. W “Global Change Biology” można było przeczytać o wartości 20,75 s., które zanotowano na Wyspie Seymoura. Światowa Organizacja Meteorologiczna odrzuciła jednak ten wynik. Jej członkowie mieli wątpliwości dotyczące dokładności automatycznej stacji pomiarowej. Dlatego za najwyższe wskazanie temperatury na piątym kontynencie uważa się 18,3 st. Celsjusza, zanotowane przez aparaturę w argentyńskiej bazie badawczej Esperanza. Na północnym krańcu Półwyspu Antarktycznego tak ciepło było w lutym 2020.
Czytaj również: Antarktyda topnieje coraz szybciej. Zniknęło 14 miliardów ton lodu
Decyzja uznająca nieco niższą wartość za temperaturowy rekord nie oznacza jednak, że świat powinien odetchnąć z ulgą. „Nowy rekord po raz kolejny pokazuje, że zmiany klimatyczne wymagają pilnych działań. Niezbędne jest dalsze wzmacnianie systemów obserwacji, prognozowania i wczesnego ostrzegania, aby reagować na ekstremalne zdarzenia, które coraz częściej mają miejsce w związku z globalnym ociepleniem”- ocenił prof. Celeste Saulo, wiceprezydent Światowej Organizacji Meteorologicznej.
Ostatnich pięć dekad to ciężki czas dla kontynentu. Według badaczy zmiana klimatu najbardziej szkodzi Półwyspowi Antarktycznemu – jednemu z najszybciej ocieplających się obszarów planety. Według British Antarctic Survey średnie temperatury już teraz podniosły się tam o 3 st. Celsjusza wobec ery przedprzemysłowej. Uczeni zwracają uwagę na cofanie się kiedyś stabilnych szelfów lodowych. Zmiana klimatu nie oszczędza również Oceanu Południowego. Jego warstwy na zachód od Półwyspu Antarktycznego w ciągu ostatnich 66 lat ociepliły się o ponad 1 st. Celsjusza.
Pingwiny mogą nie przetrwać
„Po jednorazowej wizycie na Antarktydzie trudno stwierdzić, jak bardzo szybko kontynent traci lód. Mimo to tempo postępowania tego zjawiska potroiło się od 2012 r. w porównaniu do strat lodu z poprzednich dwóch dekad. Od lądu odrywają się tak duże obszary lodu, że mapy muszą być rysowane na nowo” – zwracała uwagę Kelly Levin, badaczka z World Resources Institute.
„Oczywiście sama Antarktyda nie znika, ale Antarktyda, którą znamy – i życie, które zależy od jej lodowców i ośnieżonych gór – ulega zmianie” – komentowała Levin.
Rosnące temperatury wpływają nawet na najmniejsze organizmy, stanowiące podstawę łańcucha pokarmowego dla wielu zwierząt. Zmiana klimatu może zagrozić między innymi krylowi antarktycznemu, którym żywią się niektóre ptaki i pingwiny. Specjaliści British Antarctic Survey już w 2004 roku zauważyli spadek populacji kryla – w oceanie południowym sięgnął on aż 70 proc. Tegoroczne badania z Oregon State University wykazują, że warunki życia skorupiaków pogarszają się w związku z ocieplaniem się klimatu. Idące za tym zmiany w funkcjonowaniu prądów oceanicznych wpływają na dostępność pożywienia dla samic kryla, a co za tym idzie – również warunki do rozrodu dla przedstawicieli gatunku.
Wpływa to na możliwości przetrwania piskląt pingwina Adeli, dla których kryl jest bardzo ważnym źródłem białka. Nie pomagają im również połowy skorupiaków, w 2019 roku sięgające poziomu 400 tys. ton. Międzynarodowy, podpisany w 1959 roku Układ Antarktyczny chroni faunę i florę na lądzie, nie dotyczy jednak oceanu. W tarapatach jest też populacja pingwina cesarskiego. Naukowcy z British Antarctic Survey wykazali, że przy obecnym tempie topnienia lodu w Antarktydzie ptakom tym grozi wymarcie do 2100 roku.
Los Antarktydy w naszych rękach
„Modele przewidują, że jeśli nie podejmiemy działań teraz w celu ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, populacje pingwinów cesarskich zmniejszą się o cztery piąte do 2060 r. i praktycznie wyginą do końca tego stulecia” – mówi dr Peter Fretwell, współautor raportu o zagrożeniach dla pingwinów cesarskich. Lód jest podstawą przetrwania najmłodszych piskląt, które bez niej są narażone na utonięcie. Badacze znają już takie przypadki. W 2016 roku około 100 tys. piskląt straciło w ten sposób życie w pobliżu stacji polarnej Halley.
Co zrobić z dramatyczną sytuacją antarktycznej fauny i flory? Po pierwsze, zostawić tamtejszym zwierzętom cokolwiek do zjedzenia. To opinia Diona Ponceta, badacza antarktycznych wód, urodzonego na jachcie na Oceanie Północnym. Syn podróżnika i naukowczyni większość dzieciństwa i młodości spędził na skutym lodem kontynencie – między innymi pomagając swojej matce liczyć pingwiny. Jak wyznał wywiadzie dla National Geographic, jako dziecko uważał otaczającą go przyrodę za niezmienną. Jak mówi, dziś znane mu krajobrazy odchodzą w zapomnienie. Rodzice Ponceta wiele czasu spędzili na eksplorowaniu zamarzniętej Zatoki Marguerite. „Dziś morze w tym miejscu ledwo zamarza” – twierdzi Dion Poncet.
Najważniejsze jest jednak powstrzymanie wzrostu globalnych temperatur o wiele poniżej 3 st. Celsjusza, które pojawiły się w najczarniejszym dla Antarktydy scenariuszu. Pingwiny najwięcej szans na przeżycie będą miały, jeśli zrealizujemy obietnice z Porozumienia Paryskiego, które mówi o poziomie „dobrze poniżej” 2 stopni. Nie będzie to możliwe bez ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do atmosfery – a więc bez rezygnacji z węgla i innych paliw kopalnych.
Źródło zdjęcia: Steve Allen / Shutterstock