Jedna z bałkańskich farm słonecznych chcąc uniknąć niepotrzebnych kosztów związanych z utrzymaniem terenu, wykorzystuje do pracy… owce, które „strzygą” trawę jednocześnie korzystając z cienia. To tak zwana agrowoltaika, technika łącząca produkcje energii słonecznej z rolnictwem. Ta niezwykła idea produkcji zielonej energii rozwijana jest także w innych krajach na świecie.
Skąd się wzięła agrowoltaika?
Pionierem agrowoltaiki jest Adolf Goetzberger, założyciel Instytutu Fraunhofera, który w 1982 roku wysunął teorię na temat podwójnego wykorzystania gruntów rolnych. Koncepcja zakładała budowę elektrowni słonecznej, na której bez problemu można było na przykład wypasać zwierzęta gospodarskie takie jak kozy czy owce. Sama nazwa „agrowoltaika” została wprowadzona w 2011 roku. Jest to sposób na optymalizację użytkowania gruntów bez niszczenia ich ekosystemów.
Mikroklimat tworzony przez panele słoneczne oznacza, że rośliny rosnące pod nimi mogą potrzebować mniej wody. Przyczyna jest prosta, znajdujące się parę metrów nad ziemią panele dają cień dla roślin, zmniejszając parowanie w okresie letnim. Jednocześnie Słońce w ciągu dnia świeci na różnych wysokościach, pod różnym kątem. Nie ma więc obaw, że roślinność będzie odcięta od promieni słonecznych, a tym samym fotosyntezy. Energia produkowana przez panele słoneczne może być też wykorzystywana przez rolników do nawadniania. Chociaż koncepcja ta jest w początkowej fazie, uważa się, że dzięki zastosowaniu metod agrowoltaicznych rolnicy mogliby zwiększyć zyski o 40 proc.
Owce na wypasie
Pracownicy farmy słonecznej Rogane w pobliżu kosowskiego miasteczka Kamenica zdecydowali się na wykorzystanie koncepcji agrowoltaiki. Powodem były koszty związane z wykaszaniem traw i problematyką z tym związaną. Zdecydowano się zastąpić maszyny wełniastymi pomocnikami, jakimi są owce. Ponad 100 owiec i kilka kóz wyprowadzanych jest dwa razy w tygodniu na wypas.
Pośród 12 tys. paneli słonecznych chodzą więc owce i wyjadają rosnącą trawę. W ten sposób utrzymują teren farmy słonecznej w należytym stanie. Inaczej panele słoneczne po kilku tygodniach zarosłyby trawą i krzewami. „Robotnicy zdali sobie sprawę, że koszenie pól jest bardzo trudne, zapytali mnie, czy mogę przyprowadzić owce”, powiedział 72-letni pasterz Rexhep Rrudhani, kiedy wydał polecenie swoim pomocnikom, by wprowadzili stado owiec między ciągnące się rzędy paneli słonecznych. „Owce jedzą tutaj wszystkie rodzaje trawy, dobrą lub złą trawę i wszystko czyszczą. Wszyscy na tym korzystamy”
Arber Maliqi, kierujący farmą Rogane wyraził swoje zadowolenie z wykorzystania owiec, dzięki czemu nie będzie musiał ponosić kosztów związanych z częstym wykaszaniem traw. „Nie wykorzystujemy żadnej benzyny na kosiarki do trawy”, powiedział Arber Maliqi. „Wytwarzanie energii ze słońca i koszenie trawy przez owce oznacza, że wszystko tutaj staje się tutaj podwójnie zielone”.
Transformacja energetyczna Kosowa
Zwykle mówiąc o transformacji energetycznej, mamy na myśli zachód Europy. Niemcy, Francję czy kraje skandynawskie. Nie jest to jednak tylko domena wysoko rozwiniętych krajów. Kosowo nie jest bogatym państwem, ale jest przykładem konieczności wykorzystywania możliwości, jakie dają OZE.
Kosowo ma bogate złoża węgla brunatnego, szacowane na 12 do 14 mld ton. To bardzo dużo, to w końcu piąte co do wielkości złoża węgla brunatnego na świecie. Ponad 90 proc. energii jest tam wytwarzane właśnie z węgla. Ale oczywiście władze myślą o odejściu od paliw kopalnych, mimo iż kraj ten nie należy do UE. Władze Kosowa mają zamiar odejść od węgla do 2050 roku. Warto tu dodać, że Kosowo współpracuje z UE, a w grudniu zeszłego roku złożyło wniosek o przystąpienie do Unii. Państwo to od lat czerpie korzyści ze współpracy z Brukselą. Pod koniec zeszłego roku tamtejsze Ministerstwo Finansów podpisało projekt o finansowanie systemu ciepłowniczego dla Prisztiny Solar4Kosovo. Jaka sama nazwa projektu wskazuje, chodzi o wykorzystanie energii słoneczniej do ogrzewania domów. Projekt jest wart ponad 80 mln euro, a UE ma przeznaczyć na niego ponad 50 mln euro. Część z tym pieniędzy pochodzi z niemieckiego banku KFW.
„Ta nowa przepustowość zapewni dostęp do systemu centralnego ogrzewania dla około 38 000 obywateli, co zastąpi indywidualne systemy grzewcze, a jednocześnie rozwiąże chroniczny problem zanieczyszczenia powietrza w Prisztinie”, powiedział minister finansów i transferów, Hekuran Murati. Sama Unia jest zadowolona z proekologicznego podejścia takiego małego, wciąż rozwijającego się państwa jak Kosowo. „Przejście Kosowa na zieloną energię jest naszym wspólnym celem”, wyraził swoje zadowolenie ambasador UE w Kosowie Tomas Szunyog. „Ciepłownictwo solarne to najnowsza inwestycja UE w tym kierunku, ale nie jedyna. UE będzie wspierać transformację energetyczną i zrównoważony rozwój Kosowa za pośrednictwem kolejnego projektu energii słonecznej o mocy 100 megawatów realizowanego w ramach Kosowskiej Współpracy Energetycznej”.
Gdzie jeszcze łączy się energię słoneczną z owczą?
Na przykład w Austrii, gdzie działa podwiedeńska Schafflerhofstrasse. To na razie największa farma słoneczna w Austrii, mająca moc 11 MW. Atrakcja tego obiektu nie polega jednak na tym, że dostarcza energię dla 4,9 tys. gospodarstw domowych. Jest nią 150 owiec, które od 2021 roku zajmują się koszeniem trawy. Owce odgrywają tutaj rolę nie tylko jako naturalnych kosiarek. Zwierzęta te przyczyniają się do tego, że teren farmy słonecznej staje się dziki. Zwierzęta dostarczają naturalny nawóz, jakim są odchody, a na ich wełnie przenoszone są pyłki i nasiona roślin.
Agrowoltaika na świecie
Eksperymenty z agrowoltaiką mają miejsce różnych częściach świata. Między innymi w amerykańskim stanie Kolorado. Przykładem jest tutaj Jack’s Solar Garden w hrabstwie Boulder – farma słoneczna o mocy 1,2 MW, posiadająca 3200 paneli słonecznych. Projekt ten został założony w 2021 roku. Jest znacznie mniejszy niż w przypadku kosowskiej elektrowni, ale z istotną różnicą. W Kosowie chodziło o wypas owiec, które mają zapobiec rozrastaniu się traw. Natomiast w przypadku Jack’s Solar Garden chodzi o uprawę warzyw między panelami słonecznymi. W przypadku uprawy roślin czasami stosuje się algorytm, który ocenia zapotrzebowanie roślin na wodę i światło słoneczne i odpowiednio dostosowuje kąt ustawienia paneli słonecznych. Dzięki temu obecność paneli słonecznych nie szkodzi, a pomaga rosnącym roślinom.
Agrowoltaika jest na tyle obiecującym rozwiązaniem w zielonej rewolucji energetycznej, że wspierać ją chcą Republikanie. A jak wiemy, Republikanie dość opornie podchodzą do kwestii związanych z odchodzeniem od paliw kopalnych. Niedawno agrowoltaiką zainteresował się republikański senator Cleave Simpson z Kolorado. Powodem tego zainteresowania było widmo upadku jego 800-hektarowego gospodarstwa z powodu rosnących kosztów. Chodziło tu przede wszystkim o kwestię nawadniania i dostępności do wody, by móc bez problemu uprawiać lucernę.
„Próbowałem wymyślić, jak sprawić, by moja farma była samowystarczalna pod wieloma względami – energią, zdrowiem gleby i wodą”, powiedział Simpson. „Wszystkie te rzeczy łączą się w tej rozmowie na temat agrowoltaiki”. Senator zakłada, że jego wyborcy podzielą jego zainteresowanie agrowoltaiką bez względu na poglądy na temat OZE.
Co z tą Polską?
A jak to wygląda u nas? Niestety, u nas wygląda źle. Sami rolnicy entuzjastycznie podchodzą do takich pomysłów. „Rolnicy to grupa, która dosyć dobrze poznała zasady działania fotowoltaiki, dużo wiedzą o technologii, ale ogranicza ich nierzadko przestrzeń w gospodarstwie. Chcieliby położyć panele fotowoltaiczne nie tylko na stodole, ale też na polach. I tu pojawia się pytanie, w jakim stopniu mogą wykorzystać do tego celu grunty rolne, nie tracąc obecnego statusu rolnika”, wyjaśnił Piotr Korzeniowski z firmy Corab. Problem w Polsce jest taki, że polskie prawo zabrania montażu paneli słonecznych na gruntach wysokiej klasy. Przestrzeń pod instalację nie może zostać wykorzystana do produkcji rolnej.
Oczywiście nie znaczy to, że takich farm nie ma. Są, np. na łąkach pod Zgorzelcem, ale to nie ta sama koncepcja, co w przypadku chociażby Kosowa. W przypadku farm pod Zgorzelcem właściciel po prostu dał możliwość dzikim zwierzętom wchodzenia na farmę, np. zającom czy lisom, instalując w ogrodzeniu prześwit. W ten sposób dzikie zwierzęta mogą zjadać trawę tak jak owce w Kosowie i chronić się przed upalnym słońcem. Tylko tyle i aż tyle.
–
Zdjęcie: Roman Mikhailiuk/Shutterstock