Aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty domagają się wstrzymania wycinek lasu w otulinie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po nieudanych negocjacjach z leśnikami postanowili zaprotestować. Podczas blokady przed bramą wjazdową Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) zostali zaatakowani przez dwóch mężczyzn. Policja twierdzi, że prawdopodobnie byli to pracownicy RDLP.
Do zdarzeń doszło po nieudanych rozmowach aktywistów Dzikich Karpat z przedstawicielami Lasów Państwowych. Działacze chcieli, by leśnicy zrezygnowali z wycinki w Lesie Bukowym pod Obnogą, na terenie projektowanego parku krajobrazowego. Mimo wcześniejszych obietnic pracownicy LP początkowo nie chcieli wpuścić członków Inicjatywy do swojej krośnieńskiej siedziby. W końcu działaczom udało się porozmawiać z kierującą jednostką Grażyną Zagrobelną. Ta, według relacji aktywistów, nie dała się przekonać do wstrzymania wycinek.
– Rozczarowani rozmowami usiedliśmy przed bramą wyjazdową siedziby Dyrekcji Lasów Państwowych. Chcieliśmy zablokować wyjazd leśnikom w geście protestu. Ci zagrozili, że wezwą policję. W pewnym momencie, siedząc tyłem do bramy, poczułem uderzenie w plecy. Ktoś wjechał w nas samochodem – opisuje poniedziałkowe zdarzenia Łukasz Synowiecki, członek Inicjatywy Dzikie Karpaty.
– Zaatakowały nas dwie osoby. Mężczyźni wyrywali nam kamery, łamiąc na pół lub rozstrzaskując je o ziemię- kontynuuje Synowiecki. – Jeden z napastników siła ściągał nam maseczki, krzycząc : „Pokaż mordę skur**synu”. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pracownicy Lasów Państwowych stali za płotem. Jedyną ich reakcją były złośliwe uśmiechy.
Jak relacjonuje Synowiecki, jeden z mężczyzn przerzucił dwie z kamer należących do aktywistów przez płot, wprost pod nogi leśników. Ci nie chcieli ich oddać, twierdząc, że niczego nie widzieli.
– Nie wiem, co by się stało, gdyby nie policja. Funkcjonariusze przyjechali prawdopodobnie na prośbę leśników. Wtedy sytuacja się uspokoiła – mówi działacz. Poturbowany Synowiecki zgłosił się do szpitala, reszta grupy pojechała na komendę, by złożyć zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Potwierdza to Komenda Miejska Policji w Krośnie.
Czytaj również: Sejm przyjął nowelizację ustawy o OZE. Lasy czeka “biomasakra”?
– Na skutek zdarzeń, do których doszło przed siedzibą Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, nikt nie odniósł poważnych obrażeń, nikt również nie został zatrzymany. Sprawa ma charakter wielowątkowy. Uzyskaliśmy między innymi informacje o przepychankach pomiędzy aktywistami i prawdopodobnie pracownikami RDLP w Krośnie, w czasie których doszło do uszkodzenia ciała uczestników incydentu. Zostaliśmy również zawiadomieni o zdarzeniu drogowym, w którym niegroźnie ucierpiał jeden z protestujących oraz zniszczeniu sprzętu elektronicznego – wyjaśnia rzecznik KMP w Krośnie, Paweł Buczyński. Jak zapowiada, funkcjonariusze będą szczegółowo badać każdy z wątków sprawy, sprawdzając również zapis kamer monitoringu.
We wtorkowe przedpołudnie telefon rzecznika Lasów Państwowych w Krośnie milczał. Wysłaliśmy prośbę o komentarz mailem. Teraz czekamy na odpowiedź. Sprawę opisywała też facebookowa strona Nasze Lasy. Post skomentowała RDLP w Krośnie, przekonując, że „zdarzenie miało miejsce poza terenem biura, a uczestnikiem nie był pracownik LP”.
Źródło zdjęcia: Facebook Inicjatywy Dzikie Karpaty