Wielka Brytania tworzy rządową agencję Active Travel England. Jej zadaniem będzie zadbanie o infrastrukturę rowerową i pieszą, a także promocja aktywnych form przemieszczania się. Za jej stworzeniem, według deklaracji, stoi troska o zdrowie Anglików – władze mają nadzieję odchudzić część z nich. Budżet to 5 mld funtów na pięć lat.
Dziś w Wielkiej Brytanii zaledwie około 2 proc. podróży odbywa się na rowerach. Jednym z podstawowych zadań nowej organizacji ma być więc dotowanie nowej infrastruktury, która umożliwi bezpieczne podróże pieszym i rowerzystom. Kwoty – jak zwracają uwagę krytycy – nie będą jednak imponujące, bo cały budżet organizacji jest niższy niż pieniądze, które zostaną w tym czasie przeznaczone na łatanie dziur w ulicach.
Czytaj także: 50+ na rower. Brytyjski rząd rozdaje bony i wprowadza recepty na ruch
Pomysłodawcy przekonują jednak, że o ile takie pieniądze rzeczywiście nie pozwolą na znaczącą przebudowę infrastruktury pieszo-rowerowej na Wyspach, to nie tylko o to chodzi. Równie ważne ma być promowanie nowych standardów budowy dróg. Dotacje udzielane z nowego programu będą bowiem uzależnione od tego, czy samorządy w projektach uwzględnią nowe wytyczne. Te zakładają między innymi, że na trasach tranzytowych będą tworzone bariery zapewniające bezpieczeństwo użytkownikom ścieżek rowerowych. Na mniej ruchliwych drogach wymagania będą mniejsze, ale za to będzie konieczność udowadniania, że nowe trasy są elementem spójnego systemu i nie zawierają „dziur” utrudniających jazdę i zmuszających na przykład do tego, by z roweru zsiąść.
Zadaniem nowej agencji będzie promowanie takich standardów budowy nowych dróg rowerowych. Jednocześnie wśród jej celów jest stworzenie co najmniej 12 nowych tzw. „Mini-Holandii”, jak w Wielkiej Brytanii zaczęto nazywać strefy o małym ruchu samochodów. Są to strefy, gdzie ruch jest zorganizowany w sposób, który utrudnia lub uniemożliwia tranzyt i przestrzeń podporządkowuje pieszym. Pisaliśmy o nich w tekście: Londyn zostawi „pandemiczne” ścieżki rowerowe. Wprowadza też osiedla bez tranzytu.
Ważnym elementem wsparcia pieszych i rowerzystów mają być też zmiany w kodeksie drogowym. Do tego zostanie prawdopodobnie wprowadzony zapis o „hierarchii użytkowników dróg”. Zostanie w nim zawarty przepis mówiący, że im większy i bardziej niebezpieczny jest pojazd, który ktoś prowadzi, tym jego odpowiedzialność jest większa. A zatem największa spoczywa na kierowcach ciężarówek i busów. Kierowcy są bardziej odpowiedzialni od rowerzystów, a rowerzyści od pieszych. Ciekawostką jest to, że osoby poruszające się konno są w projekcie kodeksu wymieniane na równi z rowerzystami.
Wciąż nie jest jasne, jakie będzie praktyczne znaczenie takich zapisów, ale mówi się, że będą oznaczać między innymi zdecydowany zakaz zajeżdżania drogi rowerom przez kierowców samochodów. A także obowiązek zachowania szczególnej ostrożności przy poruszaniu się na drogach, gdzie są rowerzyści, skrzyżowaniach ze ścieżkami rowerowymi, a także wysiadaniu z samochodu. Jednocześnie nakaz zachowania szczególnej ostrożności będzie spoczywał na rowerzystach w odniesieniu do pieszych.
Ostateczny kształt nowych przepisów będzie zależał od wyniku konsultacji społecznych.
Zdjęcie: Shutterstock/limy10