Na początku pandemii miasto stworzyło 64 km specjalnych ścieżek, które miały ułatwiać pracownikom kluczowych branż szybkie poruszanie się po mieście. Burmistrzyni miasta ogłosiła utworzenie kolejnych tras dla rowerów – w ciągu czterech lat będzie to w sumie 280 km. W Bogocie już jest 550 km ścieżek.
Plan Claudii López, burmistrzyni Bogoty jest ambitny: w ciągu najbliższych lat aż 50 proc. podróży po mieście powinno się odbywać na rowerze lub skuterze. Obecnie jest to 7 procent – najwięcej w całej Ameryce Łacińskiej.
„Jeśli będziemy w stanie wykorzystać naszą chwilę, nasz głos i naszą reprezentację do tego, aby zmniejszyć ruch samochodowy, będzie to wielki zysk polityczny i wielki zysk dla środowiska” – powiedziała López podczas jednego ze swoich wystąpień.
Czytaj także: WHO zaleca poruszanie się rowerem. Europejskie miasta będą to ułatwiać
Przestawienie się na rowery i inne formy „mikromobilności”, jak np. elektryczne skutery, ma rozwiązać dwa ogromne problemy Bogoty: nadmierny ruch samochodowy i zanieczyszczenie powietrza. W stolicy Kolumbii nie ma metra, podróżujący muszą więc korzystać z innych środków transportu – przede wszystkim z autobusów. Słaba oferta nie zachęca więc do przesiadania się z własnych samochodów.
Według INRIX, firmy analizującej dane o ruchu drogowym, Bogota zajmowała w zeszłym roku pierwsze miejsce wśród najbardziej zatłoczonych miast na świecie, a kierowcy tracili 191 godzin rocznie z powodu opóźnień w ruchu.
Co więcej, stolica Kolumbii według rankingu IQAir zajmuje czwarte miejsce wśród najbardziej zanieczyszczonych stolic w Ameryce Łacińskiej.
Miasto przyjazne rowerom
Walka z nadmiernym ruchem samochodowym trwa w Bogocie od lat. Już w 1974 roku zorganizowano tam pierwszą Cyclovię, czyli imprezę rowerową, w ramach której niektóre ulice są zamykane dla aut. W Bogocie Cyclovia odbywa się co niedzielę, oddając rowerzystom dodatkowe 120 km.
W zeszłorocznym rankingu Copenhagenize index stolica Kolumbii zajęła 12. miejsce wśród najbardziej przyjaznych rowerzystom miast świata.
Czytaj także: Anglia powołuje agencję do wspierania pieszych i rowerzystów. Zmiany w kodeksie drogowym
Już dziś miasto może pochwalić się sporą siecią ścieżek rowerowych – jest ich 550 km. W ciągu czterech najbliższych lat ma przybyć kolejne 280 km.
Pandemia przyspieszyła prace
Pandemia koronawirusa wymusiła na władzach Bogoty bardziej intensywne działania pro-rowerowe. Już na początku tzw. lockdownu stworzono 64 km specjalnych ścieżek dla pracowników kluczowych branż, żeby ułatwić im przemieszczanie się. Ograniczono również prędkość w całym mieście do 50 km/h, a 20 proc. miejsc parkingowych zarezerwowano dla jednośladów. Władze miasta wiedzą, że to wciąż za mało. Podczas gdy 65 proc. gospodarstw domowych nie posiada samochodu, a zatłoczone autobusy nie są bezpieczne ze względu na zagrożenie epidemiologiczne, rower jest najlepszym sposobem poruszania się po mieście. Według raportu opublikowanego przez organizację Lima Cómo Vamos, 11 proc. kierowców chce przesiąść się na dwa kółka. Rower wybiera też 32 proc. osób, które wcześniej podróżowały transportem publicznym.
„Miasto już wcześniej pracowało nad rowerowym planem” – mówi Deyanira Ávila, która w urzędzie miasta jest odpowiedzialna za infrastrukturę rowerową. „Liczba podróży rowerowych rosła już wcześniej, ale nagle pojawiła się pandemia. Wiedzieliśmy, że w związku z tym musimy działać szybko” – dodała.
Bogota stała się wzorem dla kolejnych miast. Zmiany w infrastrukturze rowerowej planuje m.in. stolica Meksyku Mexico City i stolica Ekwadoru Quito. Władze Limy ogłosiły, że otworzą 300 km ścieżek, dzięki czemu w stolicy Peru rowerzyści będą mieli do dyspozycji 500 km tras.
Źródło: Bloomberg CityLab
Zdjęcie: juans613/Shutterstock