Bristol chciał znacznie ograniczyć ruch diesli w mieście, ale może wycofać się z tych planów. Burmistrz twierdzi, że powietrze niedługo będzie wystarczająco czyste, do czego przyczyniła się pandemia koronawirusa – podaje BBC.
Prywatne samochody z silnikiem diesla miały nie wjeżdżać do centrum miasta od 7:00 do 15:00. To właśnie one są głównym źródłem miejskiego smogu. Jego poziomy do tej pory znacznie przewyższały limity ustalone przez brytyjski rząd.
Zdaniem burmistrza zakaz wjazdu diesli do Bristolu powstrzymała pandemia
Z tych planów chciałby wycofać się burmistrz Bristolu Marvin Rees. Jakość powietrza według niego znacznie poprawiła się podczas pandemii. Polityk Partii Pracy zauważył, że wiele firm może w nadchodzących miesiącach utrzymać system pracy z domu. Dlatego ograniczanie ruchu samochodowego, a co za tym idzie częściowy zakaz diesli w Bristolu może nie być konieczny.
„Wierzymy, że uda się nam zrealizować plan, który zapewni nam utrzymanie niskiego poziomu zanieczyszczenia, nie szkodząc jednocześnie mieszkańcom i przedsiębiorcom” – mówił Rees cytowany przez BBC.
Czytaj również: Strefa bez diesli prawie w całym Krakowie? Zakaz wjazdu nawet dla aut z 2014 roku
Mieszkańcy miasta czekają na kolejne decyzje
Jednocześnie burmistrz zapewnił, że nie można pozwolić na powrót do stanu sprzed pandemii. Władze mają przedstawić nowy plan przeciwdziałania smogowi na początku przyszłego roku.
Rada miejska Bristolu uchwaliła przepisy o ograniczeniach w ruchu diesli w listopadzie 2019 roku. Zakaz ruchu dla pojazdów z silnikiem wysokoprężnym miał obowiązywać w strefie czystego powietrza. Według planu obejmowałaby ona około jednej trzecią obszaru miasta. Z ograniczeń wyłączeni mieli być taksówkarze i kierowców ciężarówek, którzy musieliby jednak płacić za zgodę na wjazd dieslem do Bristolu.
Źródło zdjęcia: 1000 Words / Shutterstock