Zanieczyszczenie powietrza w Chinach na początku roku, kiedy w kraju wybuchła pandemia, było rekordowo niskie. Po odmrożeniu gospodarki i poluzowaniu zakazów w podróżowaniu, czujniki smogu znów robią się czerwone.
Po wybuchu pandemii koronawirusa chińskie władze wprowadziły ograniczenia w transporcie i w działaniu przedsiębiorstw. Wynikiem narodowej kwarantanny był spadek emisji CO2 i o wiele czystsze powietrze.
W lutym NASA informowała, że stężenia NO2 nad wschodnią i centralną częścią Chin były od 10 do 30 proc. niższe niż zazwyczaj w tym okresie.
Obecnie wirus w Chinach wyhamował. Ogólnoświatowe liczniki pokazują około 87 chorych w całym kraju, z czego jedynie dziewięć osób jest w ciężkim stanie. Dlatego też Chiny odmrażają swoją gospodarkę i chcą powoli wracać do normalności.
Ta normalność oznacza również powrót smogu. Pierwszy gwałtowny wzrost zanieczyszczeń zanotowano już w kwietniu. W 340 miastach stężenia pyłów PM 2,5 były o około 3 proc. wyższe od średniej, która wynosi 33 mikrogramy na metr sześcienny.
Stężenia wciąż rosną
Stan powietrza w maju jest jeszcze gorszy. Jak ocenia fińskie Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem (CREA), powodem może być m.in. niechęć Chińczyków do transportu publicznego. Wciąż, przez koronawirusa, bezpieczniej czują się zachowując dystans społeczny, a więc wybierając samochód zamiast metra czy autobusu.
Ogromne znaczenie ma także przemysł. „W 2003 roku w Chinach rozpoczął się boom inwestycyjny, który miał ograniczyć negatywny wpływ epidemii SARS na gospodarkę. Spowodował wtedy gwałtowny wzrost zanieczyszczenia w regionie otaczającym Pekin” – pisze CREA w swoim raporcie . Zauważa, że kiedy przedsiębiorstwa podniosły się po kryzysie w 2008 roku, doprowadziły do „airpocalypse” (połączenie słów air – powietrze i apocalypse – apokalipsa) zimą 2012-2013. Koronakryzys może wywołać takie samo zjawisko.
Według Ma Jun, dyrektora chińskiego Instytutu Spraw Publicznych i Ochrony Środowiska, zielone inwestycje i przyjazne środowisku rozwiązania w Państwie Środka spadną teraz na drugi plan. „W Chinach priorytetem jest teraz gospodarka” – powiedział w CBS News. „Ale władza nie powinna zmarnować tej okazji do opracowania innowacyjnych rozwiązań, które będą działać długofalowo” – dodał. Jego zdaniem „najgorsze dopiero nadchodzi”. Dlatego apeluje, żeby firmy, jeśli to możliwe, nadal pozwalały pracownikom na wykonywanie swoich obowiązków z domów. W ten sposób przynajmniej w pewnym stopniu uda się ograniczyć smog transportowy.
„Wszystkie oczy skierowane są na Chiny”
Jak zaznaczają specjaliści CREA w swoim raporcie, stężenia NO2 wróciły do poziomów sprzed pandemii tylko w niektórych regionach. Najgorzej jest w prowincjach Hebei i Shanxi. W pozostałych miejscach zanieczyszczenia jeszcze nie są zbyt wysokie. Wyraźnie pokazuje to mapa, na której po lewej stronie umieszczono dane z maja 2020, a z prawej – z maja 2019:
CREA podkreśla także, że zarówno poziomy NO2, PM 2,5, jak i dwutlenku siarki (SO2) najszybciej rosną w regionach przemysłowych.
„Ponieważ Chiny są największym emitentem CO2 na świecie i jednocześnie pierwszą gospodarką, która otwiera się po kryzysie, wszystkie oczy skierowane są w ich stronę” – czytamy w raporcie. „Decydenci muszą traktować priorytetowo czystą energię i zmniejszyć zależność gospodarczą kraju od wysoce zanieczyszczających i energochłonnych gałęzi przemysłu.”
–
Pełny raport można przeczytać TUTAJ.
Zdjęcie: iamlukyeee/