W czerwcu pisaliśmy o planach przeprowadzenia drogi przez Magurski Park Narodowy. – Nie możemy być pewni, czy za otwarciem drogi nie pójdą kolejne pomysły na inwestycje. To otwarcie puszki Pandory – komentował wtedy Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze. Protesty i petycje ekologów nie przyniosły jednak skutku – w połowie września do Parku wjechał sprzęt i rozpoczęły się prace. Aktywiści zapowiadają, że się nie poddadzą i nie pozwolą na puszczenie tamtędy ruchu samochodowego.
Przypomnijmy: chodzi o drogę nr 1909R między Krempną a Ożenną (woj. podkarpackie). Stworzona przed laty jako trasa dla samochodów, od dawna jednak nieprzejezdna ze względu na zniszczony przepust i nawierzchnię. Dziś jest ścieżką pieszą i rowerową. Auta przemieszczają się między tymi miejscowościami równoległą drogą wojewódzką, prowadzącą aż do granicy ze Słowacją – dłuższą od tej w parku o jedyne 3 kilometry.
Kiedy pojawiły się plany remontu ścieżki przez Magurski PN, Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze opublikowała petycję przeciwko tej inwestycji. Podpisało się pod nią ponad 10 tysięcy osób, a o sprawie pisały media z całej Polski.
– Działająca dziś, dłuższa trasa [drogi wojewódzkiej] przebiega w terenie osuwiskowym. Postępujący proces osuwania się ziemi sprawia, że w każdej chwili droga ta może zostać wyłączona z ruchu samochodowego poprzez jej zamknięcie – komentował starosta jasielski, Adam Pawluś, odpowiedzialny za inwestycję. Tłumaczył w tej sposób, dlaczego droga przez park jest, jego zdaniem, tak istotna.
Aktywiści działający na rzecz dzikiej przyrody odpowiadali zgodnie – w razie, gdyby droga wojewódzka była zamknięta, służby (czyli na przykład policja czy pogotowie) mogłyby wyjątkowo jeździć przez park. — Osuwisko, w tym przypadku niewielkie, można zabezpieczyć o wiele niższym kosztem niż ten, który pochłonie niepotrzebny remont drogi przez bezludny rejon Beskidu Niskiego – mówił Paweł Średziński z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze.
Wszystkie wysiłki nie przyniosły oczekiwanego skutku
10 września starostwo jasielskie wydało pozwolenie na budowę. Kilka dni później na teren Magurskiego Parku Narodowego wjechał sprzęt i rozpoczął się remont drogi.
Skandal!Starosta Jasielski prowadzi kampanię wyborczą wprowadzając ciężki sprzęt w serce #Magurski PN!Droga powstaje bez decyzji środowiskowej i oceny oddz. na Naturę Występujemy o wstrzymanie prac i unieważnienie decyzji bo rażąco narusza prawo i dewastuje przyrodę Prosimy o RT! pic.twitter.com/rWpb0QzCXs
— Pracownia Bystra (@PracowniaBystra) September 16, 2019
Dlaczego ta inwestycja tak bulwersuje?
Droga może być bardzo niebezpieczna dla żyjących w Parku gatunków. Tu swoje ostoje mają wilki, żbiki i rysie. Zimują tutaj niedźwiedzie. Można na tym terenie spotkać rzadkie gatunki ptaków, jak chociażby bocian czarny czy orzeł przedni. Są też niespotykane płazy (kumak nizinny) i bezkręgowce (nadobnica alpejska). „Na drodze o natężeniu ruchu wynoszącym zaledwie 20 samochodów na godzinę, może zginąć nawet 30–50% młodej generacji płazów, których przeżywanie ma większe znaczenie dla przetrwania subpopulacji niż osobników starszych” – to wnioski naukowców z Zakładu Ekologii Zwierząt, Instytutu Biologii Uniwersytetu w Białymstoku.
Poza tym, jeśli przez Magurski PN zaczną jeździć auta, ścieżka przestanie być drogą dla pieszych i rowerzystów – którzy przyjeżdżają tam, żeby cieszyć się dziką przyrodą.
W odpowiedzi na zarzuty ekologów, Powiatowy Zarząd Dróg wymyślił rozwiązanie
Jak zapowiadają urzędnicy, na drodze ma obowiązywać zakaz wjazdu dla motorów i quadów, ma nie ucierpieć ani jedno drzewo i mają zostać zamontowane progi zwalniające. Jak dowiedziała się „Gazeta Wyborcza” od 1 kwietnia do 31 sierpnia droga ma być zamknięta. Wjazd będą miały tylko pojazdy z zezwoleniami. Ich liczba ma być ograniczona do 30 na dobę.
Ekolodzy zaznaczają jednak, że żadne obostrzenia nie poprawią sytuacji, a park narodowy nie powinien być wykorzystywany jako droga dla samochodów.
– Zaskarżyliśmy decyzje wydane w sprawie tej drogi – komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. – Pozwolenie na budowę zostało wydane z rażącym naruszeniem prawa. Inwestycja nie dostała pozwolenia na odstępstwo od paragrafu 15. Ustawy o Ochronie Przyrody, w którym jest mowa o zakazie płoszenia zwierząt w parkach narodowych. Nie udokumentowano też wpływu inwestycji na obszar Natura 2000. Wystąpiliśmy z wnioskiem do nadzoru budowlanego, żeby zatrzymał prace – tłumaczy.
Dodaje, że strona społeczna nie została dopuszczona do postępowania. Podkreśla również, że decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności i urząd nie czekał na jej uprawomocnienie.
– Mam nadzieję, że nadzór budowlany i sądy zadziałają szybko. Naszym celem jest to, żeby ta droga była zamknięta dla ruchu samochodowego – nawet jeśli remont dojdzie do skutku. To jest zbyt cenny teren. Jeśli nam się uda ją zamknąć po remoncie, to zainwestowane w nią 6 milionów okaże się sumą wyrzuconą w błoto – dodaje Ślusarczyk.
Starosta Adam Pawluś uważa jednak, że inwestycja jest potrzebna i wielokrotnie prosili o nią mieszkańcy. – Droga ta jest droga publiczną, której stan musi odpowiadać wymaganiom technicznym – podkreśla.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy dyrekcję Magurskiego Parku Narodowego. Czekamy na odpowiedź
Sprawa drogi ciągnęła się od lat. Kilka lat temu władze Magurskiego PN proponowały starostwu, że przejmą trasę i ją wyremontują. Od dawna sprzeciwiały się inwestycji. Opublikowano nawet oficjalną opinię, w której można przeczytać, że droga będzie niebezpieczeństwem dla zwierząt i pogorszy stan siedlisk.
Nowy, powołany we wrześniu, dyrektor Parku Norbert Kmieć, na razie nie odniósł się do sprawy.
Jego wybór na to stanowisko również wywołał spore kontrowersje. Norbart Kmieć jest myśliwym, aktywnym członkiem Polskiego Związku Łowieckiego, prezesem jednego z kół łowieckich. Do zdjęć pozuje często ze swoimi „zdobyczami” – z martwym lisem albo z zabitym głuszcem, ptakiem, który w Polsce od lat 90. jest pod ścisłą ochroną (dyrektor próbował tłumaczyć później, że to zdjęcie z Białorusi, gdzie nie ma zakazu polowania na głuszce). Nie ma wykształcenia przyrodniczego – skończył studia magisterskie z finansów i bankowości, a później na Uniwersytecie Rolniczym w Krakowie kierunek dotyczący gospodarki łowieckiej.
Aktywiści m.in. z Inicjatywy Dzikie Karpaty napisali do nowego dyrektora list, w którym apelują o zaprzestanie polowań. Piszą w nim: „Nie godzi się, by osoba powołana do opieki nad wspólnym dobrem była czynnym myśliwym, chlubiącym się zabijaniem zwierząt, w tym gatunków u nas w kraju będących pod ochroną. Oburza nas brak moralnego wyczucia i wrażliwości na życie, które ma Pan obowiązek chronić. Jesteśmy pełni obaw w związku z Pana kompetencjami do pełnienia tej odpowiedzialnej funkcji, dlatego będziemy bacznie się przyglądać podejmowanym decyzjom i działaniom”.
Oliwy do ognia dolał wpis na stronie facebookowej Magurskiego PN: „W związku z dużą liczbą pojawiających się na tym fanpage’u negatywnych komentarzy dotyczących zmiany na stanowisku dyrektora MPN chciałabym wyjaśnić, że pracownicy parków narodowych nie mają niestety wpływu na wybór dyrektorów”.
Zapytaliśmy nowego dyrektora Parku o to, czy zrezygnuje ze swojej działalności łowieckiej. Poinformujemy, kiedy tylko dostaniemy odpowiedź.
Zdjęcie: zarzyka/Shutterstock