Szczyt klimatyczny w Katowicach się przeciąga, najprawdopodobniej potrwa przynajmniej do soboty. Jego zakończenie zaplanowano na dziś, jednak wciąż pozostało wiele spornych kwestii, które muszą uzgodnić między sobą delegaci państwowi. Już teraz najważniejsze spotkania opóźniają się do sześciu godzin. Linia podziału przechodzi pomiędzy krajami rozwiniętymi, a tymi biedniejszymi i bardziej narażonymi na katastrofę klimatyczną. Brak decyzji wynika również z chaosu, który zgotowała nam polska prezydencja – uważa Greenpeace.
Najgłośniejsze w tym dialogu są małe, wyspiarskie narody. “Rozwój i bogactwo niewielkiej grupy rozwiniętych państw przyczynia się do tragedii mas w krajach rozwijających się, które są szczególnie narażone na skutki ocieplenia klimatu” – powiedział w swoim wystąpieniu prezydent Kiribati, Taneti Mamau. To samo wynika z deklaracji CVF (Climate Vulnerable Forum, w wolnym tłumaczeniu Forum Państw Wrażliwych na Zmiany Klimatu). “Jako biedne i szczególnie narażone na skutki zmian klimatu kraje, zobowiązaliśmy się zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby podjąć bardziej ambitne działania do 2020 roku.” – pisze przewodnicząca Forum i prezydent Wysp Marshalla, Hilda Heine.
– Najbardziej na takie podejście do spraw zmiany klimatu naciskają narody, które są nie tylko najbardziej narażone na skutki możliwej katastrofy klimatycznej, ale które również są niewspółmiernie mniej odpowiedzialne za doprowadzenie do niej. – zauważa Paweł Szypulski z Greenpeace.
Ambicja to słowo klucz. Według biedniejszych krajów wymaga jej nasz stan wiedzy, szczególnie po opublikowaniu raportu IPCC. Zapowiada on katastrofalne skutki dla klimatu, jeśli nie zatrzymamy ocieplenia na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza wobec epoki przedprzemysłowej. Nie wszystkie kraje chcą poprzeć ustalenia naukowców, o czym pisaliśmy kilka dni temu. Trwają też negocjacje dotyczące wszystkich punktów spornych w tak zwanym “rulebooku” i decyzji szczytu, które mają precyzować dojście do celów wymienionych w deklaracji z COP-u w Paryżu w 2015 roku oraz wyznaczać kierunek walki z globalnym ociepleniem. Według Szypulskiego polscy organizatorzy nie wzięli pod uwagę, że stawka COP24 może być tak duża, przygotowując się na omówienie kwestii nie wywołujących sporów.
– Chaos wśród polskiej ekipy przygotowującej szczyt było widać od początku przygotowań – dość przypomnieć konflikt między Janem Szyszko, a Michałem Kurtyką o to kto rzeczywiście został Prezydentem COP. W tej sprawie interweniować musiała nawet Sekretarz Generalna UNFCCC Patricia Espinoza. Mniejsze i większe przykłady tego rodzaju można by mnożyć. W efekcie polska delegacja i prezydencja nie były przygotowane do skutecznego prowadzenia negocjacji. Polska prezydencja od dawna przedstawiała szczyt w Katowicach jako konferencję poświęconą kwestiom technicznym. Ten COP jednak odbywa się po publikacji przełomowego raportu IPCC, który pokazał, że politycy nie mogą już dłużej tracić czasu na ustawienia przecinków i paragrafów we właściwym miejscu. Na COP24 potrzeba ambicji, a nie biurokracji. – mówi Szypulski.
Swoje rozczarowanie wyglądem negocjacji wyrażają też zagraniczni goście. Dyrektor Climate Analitics Bill Hare nazwał je nawet “ogromnym bałaganem”, co zauważyła stacja CNN. Trudności zauważają również rodzimi obserwatorzy.
– Na tym etapie przeważnie jest nerwowo, jednak sytuacja na obecnym szczycie klimatycznym wydaje się trudniejsza od wcześniejszych. W pierwszej części negocjacji politycznych delegaci zostali podzieleni na grupy tematyczne. W każdej z nich rozmowy odbywały się osobno. Wiele z delegacji uzależniało swoje decyzje od ustaleń w pozostałych grupach, więc nie było oczekiwanych postępów. Nadzieję na dojście do kompromisów dają więc kolejne dni, kiedy delegaci będą uczestniczyć w dyskusji grupami krajów, w sposób bardziej “horyzontalny”. – mówi Urszula Stefanowicz z Koalicji Klimatycznej. – Istnieje ryzyko, że nie wszystkie punkty porozumienia zostaną dzisiaj przyjęte. Na pewno będą trudności wynikające z braku zgody między innymi w obszarach finansów i narzędzi wsparcia dla krajów najsłabiej rozwiniętych. Oznacza to w praktyce, że szczyt klimatyczny w Katowicach może się przeciągnąć. Bardzo często konferencje COP przedłużają się o dzień lub dwa. Najdłuższa, na jakiej byłam, trwała do niedzieli wieczór – dodaje.
Obserwatorzy zauważają, że osiągnięcie porozumienia zakładające ambitne podejście do zmian klimatu jest coraz odleglejsze, jednak rulebook powinien zostać opublikowany. Najprawdopodobniej jednak COP24 nie będzie przełomowy dla rozmowy o klimacie, a o wielu kwestiach będzie trzeba dyskutować na kolejnych spotkaniach w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych. Najpierw jednak trzeba będzie potwierdzić miejsce kolejnego COP-u, z którego organizowania wycofał się Jair Bolsonaro, skrajnie prawicowy prezydent Brazylii.
Udostępnij
Szczyt klimatyczny się przedłuża, do końca negocjacji jeszcze daleko
14.12.2018
Marcel Wandas
Dziennikarz, autor między innymi Onetu, Holistic News i Weekend.Gazeta.pl. W przeszłości reporter radiowy związany między innymi z Radiem Kraków, Radiem Eska i Radiem Plus. Fan muzyki, bywalec festiwali, wielbiciel krakowskiej Nowej Huty, hejter krakowskiego smogu.
Udostępnij