W egipskim Sharm el Sheik odbywa się szczyt klimatyczny COP27. Zgodnie z zapowiedziami, jednym z ważniejszych tematów poruszanych w dyskusjach, jest kwestia finansowania działań adaptacyjnych. Kraje mniej zamożne domagają się wsparcia ze strony bogatszej części świata. To one bowiem najsilniej odczują skutki ocieplenia, będąc za nie najmniej odpowiedzialnymi. Co w tym zakresie przynosi do tej pory COP27?
W Egipcie odbywa się szczyt klimatyczny COP27. To najważniejsze tego rodzaju wydarzenie na świecie, z udziałem przedstawicieli władz poszczególnych państw, instytucji międzynarodowych, a także m.in. nauki i biznesu. Zgodnie z przewidywaniami, jednym z istotniejszych tematów jest obecne i przyszłe finansowanie działań adaptacyjnych. A to ściśle wiąże się z kwestią odpowiedzialności za zmiany klimatu i sprawiedliwością klimatyczną. To bowiem mniej zamożna część świata silniej ucierpi z powodu ocieplenia, mimo iż najmniej się do nich przyłożyła.
Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że kraje rozwinięte jak na razie nie zrealizowały dotychczasowych obietnic w tym zakresie. Jedną z nich było wsparcie mniej zamożnych krajów kwotą 100 miliardów dolarów do 2020 roku, w formie pożyczek i grantów. Ustalono to w 2009 roku. Celu nie udało się osiągnąć, wobec czego termin wydłużono o 5 lat. Problem w tym, jak wskazywała w wystąpieniu strona egipska, że potrzeby państw rozwijających się zdążyły ulec podwojeniu.
W pierwszych dniach wydarzenia dyskusje wokół wsparcia mniej zamożnych krajów pojawiły się przy kilku okazjach. Jedną z nich było ogłoszenie przez władze Egiptu dokumentu zatytułowanego “Przewodnik po Sprawiedliwym Finansowaniu” (oryg. “Guidebook for Just Financing”). Dokument dotyczy zasad, jakimi powinny kierować się państwa i organizacje międzynarodowe, tworząc mechanizmy wsparcia działań adaptacyjnych i przeciwdziałających zmianom klimatu. Wśród priorytetów wskazano m.in. wsparcie krajów rozwijających się w dążeniu do rozwoju i uprzemysłowienia w sposób zgodny z celami klimatycznymi.
- Czytaj także: Ropociąg ma podwoić emisje dwóch afrykańskich państw. W tle „sprawiedliwość klimatyczna”
Bank Światowy o potrzebie większych środków ze strony bogatszych państw
Przy okazji szczytu COP27 w Sharm el Sheik o wsparciu krajów rozwijających się mówił przedstawiciel Banku Światowego. Jak relacjonuje portal Business Recorder, Axel van Trotsenburg, dyrektor zarządzający ds. operacyjnych, zadeklarował, że organizacja jest gotowa do zwiększenia wsparcia w tym zakresie. Potrzebuje jednak do tego świeżych funduszy ze strony bogatszych państw-darczyńców.
Warto wspomnieć przy tym, że Bank Światowy powstał w związku z celami odbudowy gospodarek po II wojnie światowej. Dziś, w odniesieniu do nowych globalnych wyzwań, organizacja ta jest coraz częściej krytykowana. W ostatnich miesiącach wezwania do reform pojawiły się m.in. ze strony niemieckiej i francuskiej. Jak podaje New York Times, podczas jednego z wydarzeń wokół COP27 o potrzebie zmian mówił John Kerry, wysłannik Prezydenta USA ds. klimatu. Jego zdaniem reforma Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego może uruchomić szeroki strumień środków.
Oficjalnie nie podjęto jednak żadnych decyzji w tym zakresie. O tym, czego powinna dotyczyć reforma dyskutowano podczas jednego z paneli COP27. Z punktu widzenia przyszłych beneficjentów jedną z ważniejszych kwestii jest sposób oceny ryzyka przez międzynarodowe instytucje finansowe. A co za tym idzie – sposób wyliczania wysokości stóp procentowych odnoszących się do zaciąganych kredytów. Obecnie dla krajów rozwijających się warunki są na ogół znacznie mniej korzystne, niż w przypadku pożyczek dla krajów bogatszych.
Odpowiedzialność za zmiany klimatu
W dyskusjach przewija się kwestia sprawiedliwości klimatycznej, która odnosi się bezpośrednio do odpowiedzialności za problem. To kraje bogatsze są bowiem odpowiedzialne za większą część emisji CO2, które powodują globalne ocieplenie. Równocześnie to mniej zamożna część świata, określana mianem Globalnego Południa, najsilniej odczuje jego skutki. Przykładowo, jak podaje BBC, Afryka wyemitowała jedynie 3 proc. gazów ocieplających klimat. Dla porównania, w przypadku krajów Unii Europejskiej jest to 17 procent.
Oprócz problemu wysokości wsparcia pojawia się także kwestia tego, na co zostanie ono wydane. W komentarzu na łamach portalu The Conversation przygląda się temu prof. Ademola Adenle z Technical University of Denmark. Zwraca on uwagę m.in. na trudności w rozróżnianiu między projektami dotyczącymi adaptacji a wsparciem przeciwdziałania zmianom klimatu, czyli ograniczania emisji. Naukowiec zauważa, że instytucje międzynarodowe wolą finansować ten drugi obszar, ponieważ jego efekty są prostsze do zmierzenia. Równocześnie Adenle podkreśla, że to adaptacja powinna być traktowana priorytetowo.
_
Zdjęcie: Syafiq Adnan / Shutterstock.com